Artykuły

Kilian, Leśmian i

"Baśń o pięknej Parysadzie i o ptaku Bulbulezerze" Bolesława Leśmiana w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Zenon Butkiewicz, członek Komisji Artystycznej VI Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej "Klasyka Żywa".

Obecność na afiszu nazwisk Bolesława Leśmiana i Jarosława Kiliana powoduje, że już przed przedstawieniem oczekiwania rosną bardziej niż zazwyczaj. Fantastyka autora "Dziejby leśnej" oryginalnością słowa i metaforyki zdaje się idealnie współbrzmieć z Kilianową estetyką teatralną od mistrza Adama idąca po syna Jarosława, który atoli już dawno przestał być li tylko synem wybitnego ojca. Wywiedziona z tej szkoły plastyczna wizja z reguły znakomicie sprawdza się w teatrze adresowanym do młodej widowni. W dodatku, w odniesieniu do Leśmiana, wspomnieć należy o "Przygodach Sindbada Żeglarza", przed laty z wielkim powodzeniem zrealizowanych przez Kiliana w warszawskim Teatrze Polskim. Zatem oczekiwania już w punkcie wyjścia są spore, co nie zawsze może dobrze służyć odbiorowi spektaklu. I drugi jeszcze aspekt, który sam narzuca się, gdy siada się w sali teatru zajmowanej w całości przez młodą, szkolną widownię, kiedy dźwięk otacza niczym rój brzęczących pszczół wokół ula. Czy teatr uciszy ten cudowny przecież, młody gwar, czy słowo Leśmiana dotrze do młodych uszu, czy przygody Parysady i jej braci wciągną tę widownię, dla której świat wschodnich księżniczek, derwiszy i złotych ptaków jawi się jako wyspa nieznana.

"Baśń o pięknej Parysadzie i ptaku Bulbulezarze" przez lata stanowiła żelazną pozycję teatrów lalkowych. Na scenie dramatycznej jest to bodaj druga realizacja, co zresztą nietrudno zrozumieć, bowiem przedstawienie ptaka, który "skrzydła ma pawie, szyję - łabędzią, dziób - bociani, pazury - sępie, a oczy jaskółcze", tak jak i innych cudowności w teatrze animowanym nie nastręcza wyzwań zbliżonych do tych, które niesie ze sobą żywy plan.

Spektakl już na samym początku zaskakuje, a zaskoczenie to jawi się w dalszej części przedstawienia jako świadomy wybór reżysera. Tym razem Jarosław Kilian poskromił swoje ambicje scenografa na rzecz działań reżysera i inscenizatora, do tego stopnia, że nawet przygotowanie kostiumów (z nie zawsze dobrym skutkiem do czego jeszcze wrócę) powierzył Aleksandrze Gąsior. Położenie nacisku na sceniczne "dzianie się" okazało się celnym wyborem. Kilian, czytając baśń Leśmiana, nie mógł przeoczyć, że w swoim schemacie fabularnym jest to utwór dość klasyczny, by nie rzec (o zgrozo, u Leśmiana!) banalny. Troje bohaterów - pięknych i młodych, trzy drogi, trzy cudy: drzewo, struga i ptak, trudna droga na szczyt, wreszcie szczęśliwe zakończenie. Bez wątpienie rzecz ładnie napisana, ale czy w dzisiejszym świecie "gwiezdnych wojen", migających w smartfonach obrazków samo piękno słowa wystarczy? Postawił zatem Kilian na dynamiczną inscenizację. Światy wznoszą się i zapadają, zmieniają się obrazy, światło. Przestrzeń nasycona jest dźwiękami muzyki, głosami aktorów, nie brakuje dochodzących, nie wiadomo skąd tajemniczych i groźnych szeptów, szmerów, krzyków. Droga każdej z postaci pełna jest inaczej wyobrażonych pułapek, inaczej wyglądają rozmowy ze Starym Derwiszem. Płynnie zmieniają się plany świetlne i dźwiękowe. Spektakl niepozbawiony jest i takich cudownych efektów jak lewitujący Derwisz!

W przedstawieniu gra na żywo zespół "Zaklinacze dźwięków" z bogatym instrumentarium perkusyjnym. Autorem muzyki, podobnie jak w przywołanym wcześniej spektaklu warszawskim, jest Grzegorz Turnau. W jego muzyce warto dostrzec zgrabną stylizację czerpiącą z brzmień orientalnych. Specjalnie napisane do spektaklu piosenki są wkomponowane w akcję, a nie stanowią, jak niekiedy bywa, irytujących przerywników. Sama muzyka zwraca uwagę na istotne momenty akcji, buduje dramaturgię scen. Zatem do tytułu w miejsce trzech kropek z przyjemnością dopisuję trzecie nazwisko: Turnau.

Piękna Parysada okazuje się nie tylko urodziwa. Młoda aktorka, nieledwie debiutantka, Alicja Parczewska (nie ujmując nic jej urodzie) obdarza swoją postać przede wszystkim energią, dzięki której łatwo uwierzyć, iż to właśnie jej, a nie trochę nazbyt poprawnym, a w efekcie nie dość zdeterminowanymi sprytnym braciom Bachmanowi i Perwicowi, uda się znaleźć ptaka Bulbulezara. Parysada Parczewskiej jest prawdziwym atutem przedstawienia, nadaje dynamikę poszczególnym scenom. Jej radość z otaczającego ją świata i witalność pozwalają uwierzyć, iż jest tak szczęśliwa, że nie umie płakać. Z pozostałych wykonawców zapamiętać warto Katarzynę Kropidłowską, która w kilku wcieleniach dosłownie dwoi się i troi na scenie. Na marginesie ciekaw byłbym bardzo komentarza znawcy przedmiotu, skąd w orientalnej baśni imiona braci Bachman i Perwic brzmiące zgoła odmiennie od imion z tamtego kręgu kulturowego. Natalia Gołębska, która pierwsza adaptowała na potrzeby teatru baśń Leśmiana zmieniła imiona braciom, nazywając ich Arimardan i Wirata.

Spektakl toczy się wartko, reżyser nie zapomina także o nieco starszej widowni. Niejeden zapewne uśmiechnie się, widząc jak Parysada i bracia galopują w świat, przywdziewając uprząż Lajkonika, czy dostrzeże, iż rycerze zaklęci w kamienne posągi przypominają tajemnicze figury z Wyspy Wielkanocnej.

A jeśli czegoś nie dostaje spektaklowi, to właśnie równie oryginalnych kostiumów. Podczas spektaklu musiałem zerknąć do programu, nie mogąc uwierzyć, że wyszły one spod ręki Jarosława Kiliana. I moje przeczucie okazało się słuszne. Szczególnie kostium tytułowego ptaka Bulbulezara aż prosi się o większą inwencję. Aktor w złocistym fraczku, takichż bucikach i papierowej masce na głowie powiewający barwnym latawcem-ptakiem na wędce, to niezbyt pomysłowe rozwiązanie. Pomysłowości brakuje też w ruchu postaci scenicznych, ale w istocie nie są to usterki rzutujące na całość spektaklu.

Teatr olsztyński zrobił dużo, aby baśń Leśmiana znalazła oryginalny kształt sceniczny, aby młoda widownia mogła zobaczyć atrakcyjny i wartościowy spektakl. Twórcy czują wagę Leśmianowskiej frazy, a widowiskowość i mnogość efektów nie deprecjonują słowa, dając mu wobec obrazu równorzędne miejsce. Chociaż ciekawi mnie, czy opuszczające teatr dzieciaki wyjdą z przekonaniem, że do szczęścia potrzebne jest przede wszystkim posiadanie trzech dziwów, czy szczęścia można doznać w pełni dopiero, kiedy umie się zapłakać?

No i ostatnia do rozstrzygnięcia wątpliwość z początku recenzji - otóż nie, ingerencja opiekunów nie była ani przez moment potrzebna, dzieci towarzyszyły z zapartym tchem dzielnej i pięknej Parysadzie, a na koniec nagrodziły wykonawców prawdziwą owację na stojąco, co u młodej widowni nie często się zdarza.

Bolesław Leśmian BAŚŃ O PIĘKNEJ PARYSADZIE I O PTAKU BULBULEZERZE, reżyseria: Jarosław Kilian, Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie, premiera: 8 listopada 2019.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji