Artykuły

Z Pippi jest zawsze wesoło

"Pippi" wg Astrid Lindgren w reż. Maćko Prusaka w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Oglądając spektakl Maćka Prusaka, z przyjemnością przypominałam sobie repliki i opowieści Pippi - ich błyskotliwość i cudownie absurdalny dowcip.

Znamy to: do miłego miasteczka, w którym mieszkają mili ludzie, sprowadza się najsilniejsza dziewczynka na świecie, pełna anarchistycznej energii, samodzielna i nieustraszona. Rudowłosa Pippi Pończoszanka jest wcieleniem zabawy i dziecięcej żelaznej logiki, różnej od logiki dorosłych - któż nie chciał w dzieciństwie zostać poszukiwaczem rzeczy albo nie miał ochoty powiedzieć na lekcji (ale się powstrzymywał): "Skoro pani wie, ile jest siedem dodać pięć, to po co pani pyta?".

Nieposkromiona językowa swada

Oglądając spektakl Maćka Prusaka, z przyjemnością przypominałam sobie repliki i opowieści Pippi - ich błyskotliwość i cudownie absurdalny dowcip. Nieposkromiona językowa swada Pippi znalazła w spektaklu godne siebie miejsce, za co jestem twórcom (przede wszystkim grającej Pippi Weronice Kowalskiej) wdzięczna.

Wdzięczna jestem też za to, że do ról Pana Nilssona i Konia zatrudniono aktorów, a nie starano się jakoś inaczej rozwiązać problemu zagrania zwierząt w teatrze. Małpka i koń zyskały dzięki temu niemal ludzką osobowość - Pan Nilsson (Robert Ratuszny) stał się melancholijny (i zagrał na ukulele), a Koń (Wojciech Lato) przeobraził się w wytwornego dżentelmena (z grzywą i końskimi uszami), ironicznie obserwującego świat z bujanego fotela, gdzie przegląda pismo "Konie i Rumaki".

Dorośli grają dzieci

Maćko Prusak nie starał się o realizm; miał do dyspozycji dorosłych aktorów, więc i tak realizm by się nie udał. Dorośli aktorzy nie naśladują dzieci, po prostu je grają, z lekkim (albo i cięższym) przerysowaniem i dystansem.

Grubiej rysowane są postaci dorosłych: nauczycielka (Patrycja Durska) z gigantycznym kokiem trzęsie się i cedzi słowa, pani Prysselius (Ryszard Starosta) w wypchanej sztuczną tuszą sukience ledwo się porusza, a mama Tommy'ego i Anniki (znów Patrycja Durska) podwieczorek podaje z gestykulacją i minami pretensjonalnej baleriny.

To karykatury, mocno przesadzone (u Lindgren mieszkańcy miasteczka są zwykłymi, raczej sympatycznymi ludźmi), ale cóż, można powiedzieć, że zgadza się to ze slapstickową wręcz konwencją panującą na scenie.

Entuzjastyczne reakcje

Ruch jest tu ważny, a gonitwy Pippi i policjantów po piętrach willi Śmiesznotki i wokół niej czy oparta na muzyce i ruchu scena podwieczorku z końcowym atakiem Pippi (w zwolnionym tempie) na truskawkę na torcie są świetnie wymyślone i zabawne.

Szwankuje jednak dramaturgia - spektakl składa się z osobnych scenek, przeplatanych piosenkami i tańcami, co na dłuższą metę jest dość monotonne. Ale młodszej części widowni chyba to nie przeszkadzało, sądząc po entuzjastycznych reakcjach.

**

Teatr Ludowy. adaptacja: Staffan Gotestam, przekład: Marta Giergielewicz, reżyseria i choreografia: Maćko Prusak, koncepcja scenografii: Andrzej Witkowski, kostiumy: Marta Śniosek-Masacz, muzyka: Sebastian, premiera 22 lutego 2020.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji