Artykuły

Z Teatru Małego

Wystawiona w ubiegłą niedzielę przez trupę Gawalewicza sztuka p. Kiedrzyńskiego "Karzełki" nosi w sobie od powicia zarodek śmierci, jako płód poroniony. Autor podaje tu "konflikt" pomiędzy ojcem a synem, z których pierwszy, uwiódłszy swą wychowanicę, Melę i roztrwoniwszy jej majątek, rzuca ją następnie jako żonę - w objęcia mazgajowatego ale pełnego lepszych porywów syna.

Jest w tej sytuacyi, oczywiście, tragizm niesłychany, mimo to jednak gotowiśmy bawić się na sztuce p. Kiedrzyńskiego jak na kiepskiej operetce, albowiem nędzny ojciec w kapitalnej scenie wyznań plecie takie androny i bzdury, mające z jednej strony usprawiedliwić go z winy nikczemnego stosunku, a z drugiej - zmusić opierającego się syna do zawarcia haniebnego małżeństwa, że widz, nie mogąc się już oburzać, wykrzywia twarz, jakby się napił octu siedmiu złodziei i miałby ochotę krzyknąć, że ma już dosyć tego przykrego bezsensu! W ogóle sztuka, pełna literackich reminiscencyi, chociaż napisana przez człowieka, mające go "nieźle w głowie", jest amalgamatem książkowych wrażeń i niedojrzałej wyobraźni autora. Przy widocznych zdolnościach p. Kiedrzyńskiego, teatr może mieć zeń kiedyś pociechę, "Karzełki" jednak będą zawsze świadczyły o jego dobrych aspiracjach - a dziecięcej sile. Aktorzy trupy p. Gawalewicza grali ten nonsens sceniczny bez przekonania, bo i inaczej być nie mogło. Podkreślić należy pełną talentu pracę pp. Kuncewicza i Neubelta, dwóch doskonałych artystów tej sceny, obok których starali się podnieść wartość sztuki pp. Bartoszewska, Duninówna, Szymborska, Staszkowski, Noskowski i Wejchert.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji