Artykuły

Poznań. Premiera "Trucizny" i nowa siedziba PTT

- Przypominamy, że niezależnie od czasów istnieje jakiś impuls, który prowadzi ludzi do tego, by ruszać się w określony sposób - mówi Marta Ziółek, reżyserka najnowszej premiery Polskiego Teatru Tańca.

Łączą ze sobą na scenie dwa historyczne porządki. Cofają się do średniowiecza i przywołują zjawisko "tanecznej zarazy", której różne odmiany w XIX w. zdefiniowano jako choreomanię.

Ale na tym twórcy "Trucizny" nie poprzestają. W najnowszym spektaklu Polskiego Teatru Tańca spotkamy i tańce dworskie i vouging - czyli szalony taniec, który narodził się w latach 80. XX w. w środowisku czarnoskórych homoseksualnych mężczyzn. Hołdem dla tego stylu była m.in. piosenka "Vogue" Madonny. Dziś zachwyca się nim kolejne pokolenie.

Bunt i kostiumy z ortez

Źródłem poszukiwań dla twórców najnowszej premiery PTT był też wywodzący się z lat 90. krump - pełen ekspresji styl ulicznego tańca, wymyślony przez młodych mieszkańców biednych dzielnic Los Angeles. - Oba te style - vouging i krump powstawały w środowiskach ludzi wykluczonych, w obu chodziło o przełamywanie pewnych barier, a w krumpie także o przepracowywanie gniewu pewnej grupy społecznej - mówi choreografka i reżyserka "Trucizny", Marta Ziółek. - Przypominamy, że niezależnie od czasów istnieje jakiś impuls, "drive", który prowadzi ludzi do tego, by ruszać się w określony sposób - dodaje.

- Ciekawe było dla mnie spotkanie kultury "wysokiej" i "niskiej", zderzenie dwóch światów, które w spektaklu wytwarza nową, trzecią przestrzeń, dla nas bardzo interesującą - zdradza reżyserka.

Osobnym "bohaterem" spektaklu są kostiumy, które powstały z elementów pochodzących z recyklingu. - Z opasek uciskowych, z ortez, które pomagały ludziom w powrocie do zdrowia - wylicza kostiumograf Tomasz Armada.

Marta Ziółek: - Podczas prac nad spektaklem na warsztat zostały wzięte biografie wszystkich tancerzy. Jedną z powracających kwestii było to, że taniec jest dla nich nie tylko pasją, ale czymś, co przyprawia o kontuzje - mówi choreografka.

Iwona Pasińska, dyrektorka PTT: - W "Truciźnie" odkrywamy te brudy, których widzowie często nie widzą. "Grają" tu m.in. taśmy podtrzymujące mięśnie tancerzy.

Jaką usłyszymy muzykę? - Będą harfy, oboje, dużo pięknych, tradycyjnych instrumentów - mówi kompozytor Lubomir Grzelak.

Zatańczą w kaskach na budowie

"Trucizna" (premiera odbędzie się we wtorek o godz. 20 w CK Zamek) to pierwsza premiera Roku Szyderców, który, jak planują twórcy programu, ma być czasem "wyzwolenia przez śmiech oraz doceniania roli humoru w życiu i teatrze".

Ale w poznańskim teatrze w tym roku zdarzą się też rzeczy bardzo poważne. Już 4 marca w powstającej przy ul. Taczaka nowej siedzibie PTT nastąpi wmurowanie aktu erekcyjnego. Uroczystość odbędzie się z udziałem m.in. marszałka Marka Woźniaka. Będzie też 8-minutowy performance, tancerze zatańczą w kaskach.

- To już jest ten moment, kiedy wszystko zaczyna się urzeczywistniać - cieszy się Iwona Pasińska. - Jestem kilka razy w tygodniu na budowie, na naszych oczach powstają konkretne przestrzenie, już gotowe, wylane z betonu. Tam gdzie niedawno były tylko dziury, są już szyby, a ja tam już widzę jeżdżące windy, jest już pół wymienionego dachu, ja w wyobraźni widzę już cały - wylicza. - Roboty posuwają się naprawdę w niezwykłym tempie. Dziękujemy za to aurze, bo nie było zimy. Pod koniec września nastąpi oddanie budowy. Na sierpień mamy umówionego specjalistę do zgrzewania podłogi baletowej. Jeśli zajdą jeszcze jakieś zmiany w projekcie, to tylko kosmetyczne - zapewnia dyrektorka PTT.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji