"Cesarz" w Teatrze Małym
- To pan Ryszard dał iskrę do powstania tej wersji przedstawienia. W czasie naszej rozmowy powiedział jedno zdanie o dniu władzy, które stało się główną myślą spektaklu - o swoim monodramie "Cesarz" wg prozy Ryszarda Kapuścinskiego mówi JOLANTA OLSZEWSKA.
Jolanta Olszewska jest aktorką Teatru Dramatycznego w Warszawie. W monodramie na podstawie "Cesarza" Ryszarda Kapuścińskiego gra od 2002 r. Od roku występuje w autorskiej wersji przedstawienia, którą można obejrzeć w Szczecinie w cyklu "Mały Teatr latem".
Andrzej Kulej: Co jest siłą tego spektaklu?
Jolanta Olszewska: Przede wszystkim literatura. Ryszard Kapuściński maluje przed naszymi oczami przerażające i niesamowite obrazy. Bardzo lubię to przedstawienie.
Co Panią urzekło w "Cesarzu"?
- Niesamowityjęzyk. Bardzo plastyczny, pobudzający wyobraźnię. Pan Ryszard używa niezwykłego słownictwa, stosuje niebanalne określenia i nadaje im niecodziennych znaczeń. Gdy już nauczyłam się tekstu, okazało się, że jest stworzony do mówienia - bardzo łatwo ułożył się w monologi.
W pracy nad spektaklem pomagał Pani autor.
- To pan Ryszard dał iskrę do powstania tej wersji przedstawienia. W czasie naszej rozmowy powiedział jedno zdanie o dniu władzy, które stało się główną myślą spektaklu. Jest on opowieścią o jednym dniu władzy cesarskiej. Jak zegar odmierza jej przemiany od świtu po zmierzch.
Łatwo jest współpracować z Kapuścińskim?
- To bardzo cenne doświadczenie i ogromna duma. To jest dla mnie tak ważne i niesamowite, że aż trudno ubrać mi to w słowa. Traktuję to jak klejnot.
Czy Etiopia jest obok nas?
- Tak, ona jest w każdej części świata. Ale na ile jest udziałem naszego kraju - to mogą ocenić widzowie spektaklu.