Artykuły

Chodzi turoń, paszczą kłapie

Gromniczna za pasem, ostatnia to już więc chwila najbardziej nawet wydłużonych obchodów świąt Bożego Narodzenia i czas najwyższy rozbierania choinki nawet dla tych, którzy lubią ją mieć pod swym dachem ile się tylko da - pisze Jarosław Komorowski w portalu Teatrologia.info.

Pracowicie składając bombki w pudełkach przypomnijmy sobie jeszcze drugie obok szopki tradycyjne, barwne widowisko polskich Godów - wędrujących kolędników. "Z kozą, piszczałką i turoniem, Gdy wieje wicher świętokrzyski" - jak wspominał w Waszyngtonie w 1949 roku Czesław Miłosz. Albo jak śpiewano na Spiszu : "Skakaj mi turoniu jako wisz, a ja ci upiekę w piecu mysz". Pewnie, na taką propozycję każdy podskoczy... Od Śląska i Wielkopolski po dalekie Kresy, z gwiazdą, kozą czy turoniem, niedźwiedziem, bocianem, diabłem i aniołem albo i strażakiem w błyszczącym hełmie, podążali kolędnicy na chwałę Pana od domu do domu. Dokumentacja jest tu obfita, sięgnijmy zatem po nieznaną, bo ukrytą w dziale rękopisów wrocławskiego Ossolineum relację ze "Wspomnień" Ireny Hołyńskiej. Autorka oglądała owych kolędników na przełomie XIX i XX wieku, w swoim rodzinnym majątku Prokopówka koło Homla, w ówczesnej guberni mohylewskiej (dziś na Białorusi). Jak zapamiętała,

"chłopcy nosili pięknie zrobione z przezroczystych kolorowych papierów gwiazdy kręcące się na kiju, śpiewali kolędy ("Mnohaja lieta" i "Szczedryj wieczer"). Wewnątrz gwiazdy paliła się lampka, oświecając środek z obrazkiem Narodzenia i promienie wewnątrz. Dzieci zachwycone tłumnie biegały za gwiazdą.

Wodzili też kolędnicy kozę i niedźwiedzia, tj. chłopca przybranego w kożuch włosem na wierzch. "Zwierzaki" pokazywały różne wyczyny, niedźwiedź przewracał się, podawał łapę, mruczał i gonił z kijem dziewczęta, które z wrzaskiem i piskiem rozbiegały się wokół. Koza chodziła na czworakach z doczepionym ogonem i rogami, którymi bez litości tłukła wszystkich. Śpiewali wówczas: "hohoho koza - hoho sieraja - gdie koza nohoj - tam żyto kopoj - gdie koza rohami - tam żyto wozami" itd. Był i żuraw okręcony szmatami z bardzo długą szyją, z długim dziobem. Naturalnie dzieci i kobiety przed nim uciekały. Śpiewali: "taki, taki żurawiel - taki, taki nosaty - taki, taki czubaty - dybie, dybie, konopielku szczypie - a ja tomu żurawlu - kołom nogi pierebiu - kaby jon nie dybau - nam konopli nie szczypau".

A znów dziewczęta pod oknami śpiewały "swiatkowe piesni", każdemu "koladkę" [...] mnie: "Irenko, panienko, howory z nami tichienko" - i tak każdemu, i oficjalistom coś było odpowiednio przysposobione. Chłopcy również chodzili po wsi od okna do okna "szczedrować". [...] Wynoszono im różne jedzenie, które zbierali do wora. Wszystko to nas ogromnie bawiło i interesowało".

Żeby Nowy Rok zacząć w konsekwentnie wesołym nastroju, przytoczę jeszcze anegdotę ze wspomnień Stefana Turskiego, aktora prowincjonalnego. Oto u schyłku XIX wieku gdzieś w Galicji grana jest sztuka pod wzruszającym tytułem "Ofiary i kaci". Za kulisami czeka aktor Kiciński, znany z roztargnienia, przez co łatwo zrobić mu kawał, wołając na scenę w najmniej odpowiednim momencie. Na scenie zaś właśnie umarł w fotelu stary Hrabia, przy nim jego dzieci płaczą i modlą się. I cóż się dzieje dalej? Oto

"gdy Hrabia skonał, ktoś krzyknął: Kita, na scenę! Kiciński, który grał starego służącego, wpada jak bomba. Zmarły Hrabia cedzi do niego przez zęby: - Zejdź, zejdź... Kita [...] chciał jakoś upozorować swoje wejście. Zbliża się więc do trupa Hrabiego, chwyta go za rękę i mówi uroczyście:

- Odwagi, starcze, wszystko będzie dobrze, abyśmy tylko zdrowi byli...".

Czego i Państwu najserdeczniej w Nowym Roku życzę.

***

O Autorze

prof. Jarosław Komorowski, pracuje w Instytucie Sztuki PAN w Warszawie. Wykładowca w Akademii Teatralnej w Warszawie. Były redaktor naczelny "Pamiętnika Teatralnego". Autor jedenastu książek z zakresu historii teatru i licznych artykułów naukowych. Specjalizuje się w twórczości W. Shakespeare'a, historii teatru na dawnych Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej (XVII w. - XX w.) oraz kulturze i zabytkach Kresów Wschodnich, zabytkach i pamiątkach historycznych Dolnego Śląska. Mieszka w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji