Artykuły

Rafał Gąsowski i jego wcielenia

Schorowany Wyspiański na wózku, groteskowy sędzia, żołnierz, włóczęga, a jeszcze i parę innych wcieleń by się znalazło. Za wszystkie role zagrane w spektaklu "Teatr, którego nie było" Teatru Wierszalin, aktor tej kompanii - Rafał Gąsowski - dostał nagrodę aktorską w konkursie "Klasyka Żywa".

To ogólnopolski Konkurs na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej, oceniający teatralne adaptacje tekstów klasycznych, bądź do niej nawiązujących. Wśród 41 przedstawień obejrzanych w całej Polsce w 2019 roku komisja konkursowa wyłoniła siedem finałowych, które powalczą w finale konkursu podczas tegorocznych 45. Opolskich Konfrontacji Teatralnych.

Jakby w innym świecie

Spektakl Teatru Wierszalin "Teatr, którego nie było", oparty na "Sędziach" Wyspiańskiego, choć bardzo dobry, co prawda nagrody nie dostał, ale wyróżniony nagrodą aktorską został Rafał Gąsowski. I to za wszystkie zagrane tam role - Gąsowski w drugiej części spektaklu przeistacza się co chwilę w różnorodne postaci. I praktycznie w każdej zapada w pamięć. A najbardziej chyba w roli Wyspiańskiego na kilka miesięcy przed śmiercią.

Bohater Gąsowskiego siedzi na wózku, wyniszczony przez chorobę, świadomy, że to jego ostatnie dni. Pisać już nie może, do dłoni sznurkiem przyczepiony ołówek. Gąsowski w tej roli jest prawie nie do poznania - we wcześniejszych "wierszalinowych" wcieleniach wręcz ekstatyczny, tu wyciszony, cierpiący, zapadnięty w sobie, jakby już w innym świecie. A jednak ciągle nie poddający się, stać go nawet na autoironię. To wielka rola, kolejna, pokazująca jak mocnym aktorskim potencjałem Gąsowski dysponuje. Wraz z reżyserem i autorem adaptacji - Piotrem Tomaszukiem, który wciela się w narcystycznego dyrektora teatru - Ludwika Solskiego - tworzą pospołu świetny duet - i oddają starcie dwóch różnych osobowości, dwóch różnych energii: i obecnych, i minionych.

W drugiej części spektaklu Gąsowski - Wyspiański zerwie się z wózka - i jakby w wyobraźni powoła do życia swoje postaci ze sztuki - ożywia je, szkicuje je na oczach, krąży wokół bohaterów z malarską paletą i jak za dotknięciem pędzla, darowuje im życie. Gdy mu się coś nie spodoba, zatrzyma w pół gestu zamieni w manekiny, a potem znowu ożywi.

Gąsowski na chwilę zniknie, by wcielić się w kolejne postaci: żołnierza, czy groteskowego Sędziego, którego szkicuje melonikiem, skrzekliwym głosem, młoteczkiem i powtarzaną mantrą "pójdziemy, pójdziemy".

Hipotetyczna rozmowa

"Teatr, którego nie było", to kolejny spektakl Teatru Wierszalin, w reż. Piotra Tomaszuka, w którym teatr z Supraśla sięga po literaturę sprzed ponad wieku. Po "Dziadach" tym razem sięga do Wyspiańskiego, a konkretnie do "Sędziów", czyli historii pewnej zbrodni, do której doszło na galicyjskiej wsi sprzed 120 laty.

Tomaszuk jednak "Sędziów" traktuje tylko jako inspirację, na nich się opiera, ale tak naprawdę tworzy zupełnie autorski nowy spektakl. Wychodząc w spektaklu od pewnej rozmowy, do której miało dojść na trzy miesiące przed śmiercią Wyspiańskiego. W 1907 roku, dramaturg ostatkiem sił przybywa do Teatru Miejskiego w Krakowie, chce rozmawiać z Leonem Solskim, znakomitym aktorem i ówczesnym dyrektorem tejże instytucji. I prosi o wystawienie swojej ostatniej, właśnie napisanej sztuki - "Sędziowie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji