Toast polsko-gruziński
Czy można o doświadczeniach historycznych, traumach i kompleksach narodowych opowiedzieć z dystansem, żeby nie napisać — z przymrużeniem oka? Owszem. Jest to możliwe. Wystarczy świadomość, że żaden naród nie jest idealny. Wystarczy wiedza, że każdy naród ma w swojej historii zarówno sukcesy, jak i klęski, demokratów i dyktatorów, bohaterów i zdrajców. Historia czyni dany naród odrębnym ze względu na fakty, choć i one bywają zbieżne, ale emocje towarzyszące historii zbliżają go do innych narodów. Stają się one w pewnym sensie wspólne. Choćby te związane z licznymi wojnami. Trzeba trzeźwego umysłu, by spojrzeć na te kwestie racjonalnie, by odpuścić sobie cierpiętnicze myślenie o swoim narodzie i aby przestać uważać go za najbardziej poszkodowany — pod wieloma względami. Potrzebna jest empatia niezbędna do zrozumienia historii choćby sąsiednich narodów. Potrzebny jest również dialog niwelujący nienawiść i prowadzący, choć to trochę naiwne, do przyjaźni.
Efektem takiego podejścia do spraw narodów — gruzińskiego i polskiego stała się Klasyczna koprodukcja, spektakl Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy oraz Państwowego Teatru Dramatycznego im. Ilii Czawczawadzego w Batumi, z podwójną premierą — gruzińską w październiku i polską — w listopadzie. Jacek Głomb, reżyser przedstawienia i dyrektor pierwszej sceny, oraz Andro Enukidze, dyrektor drugiej sceny, podejmując się realizacji tego projektu, udowodnili, że sztuka, jeśli traktuje o historii, w którą uwikłany jest zwykły człowiek, nie ma narodowości. Zamiast niej są uniwersalne ludzkie problemy. Pokazali, że sztuka wymyka się lokalnemu schematowi myślenia o narodzie i otwiera na myślenie krytyczne i globalne — każe uwzględniać w ocenie historię świata i historyczne konteksty. Pomimo że, co zostało w spektaklu mocno wyeksponowane, prawda historyczna jest pojęciem względnym, jest mrzonką, a nawet w pewnym sensie fanaberią polityków, dla której nie warto prowadzić wojen i ryzykować pokoju.
Klasyczna koprodukcja jest wynikiem rozmów i improwizacji dwóch teatralnych zespołów, zamkniętym przez Katarzynę Knychalską w spójnym, mądrym i błyskotliwym scenariuszu. Nie zabrakło w nim aluzji do postaci Józefa Stalina i Lecha Kaczyńskiego oraz odmiennych spojrzeń na ich wielkość. W spektaklu pojawił się z także ponury cień wspólnego sąsiada — Rosji. Nie zabrakło również odwołania do sytuacji kobiet w obu krajach. Trudno było wyzbyć się wrażenia, że podczas legnickiej premiery bunt przeciwko prawom kobiet spotęgowały teraźniejsze wydarzenia z krakowskiego Teatru Bagatela. Aktorki pokazały na scenie solidarność, a ich głos był bardzo słyszalny.
Biorąc pod uwagę, że w przedstawieniu wystąpili aktorzy gruzińscy i polscy, zasygnalizowane już porozumienie zostało zawarte. W każdym razie prawdziwość tych relacji widać było na scenie. I to nie taką wytworzoną aktorskimi technikami, ale wywodzącą się z autentyczności bycia. Piszę o tym ze świadomością, że mogę zostać posądzony o łatwowierność. Od dłuższego już czasu zajmuję się zjawiskiem prawdy w teatrze i często podkreślam, że znakomici aktorzy, a z takimi, bez wyjątku, mieliśmy do czynienia w tym przedstawieniu, potrafią przekuć fikcję w przejmującą prawdę i szczerze odegrać emocje. Wiem również, że o ile do zrozumienia mogło dojść w grupie ludzi inteligentnych i wrażliwych artystów, o tyle mogłoby nie dojść w innej.
W blisko dwugodzinnym widowisku, będącym swoistą międzynarodową debatą, która musiała zakończyć się remisem, twórcy dowiedli, że konstruktywna wymiana myśli, oparta na faktografii, zbliża, a nawet wręcz integruje obcych sobie ludzi z własnymi historiami, wartościami, doświadczeniami. Dowiedli, że dialog prowadzi do wzajemnego zrozumienia, zwłaszcza kiedy wspólnym mianownikiem nie staje się przeszłość, różna dla obu narodów, choć w niektórych momentach wspólna, ale emocje z tą przeszłością związane. Nie była to debata oparta na górnolotnych hasłach i przepychu dekoracyjnym. Patos w przedstawieniu zastąpiony został skromnością — język ludzki dotrzeć musiał do każdego widza, skromna scenografia Małgorzaty Bulandy, utrzymana w czerni, bieli i srebrze, sprawiła, że spektakl stał się paradoksalnie wielobarwny. I melodyjny — a to już za sprawą aktorów i efektownej muzyki Bartosza Straburzyńskiego. Na powodzenie przedsięwzięcia wpłynęły też animacje i ilustracje graficzne Mariusza Wolańskiego.
Na scenie został wzniesiony polsko-gruziński toast za mądrość. Międzynarodową. Trzeba byłoby wznieść osobno za naszą polską. Klasyczna koprodukcja to spektakl uniwersalny — o stosunku Polski do innych krajów i tych krajów do Polski. Bardzo podobny w wymowie i formule do najnowszego przedstawienia Wrocławskiego Teatru Współczesnego i Teatru Układ Formalny Cicho/Тиxo w reżyserii Katarzyny Dudzic-Grabińskiej, z doskonałym scenariuszem Magdaleny Drab. I w tym pierwszym, i w tym drugim przestrzegają nas twórcy przed opieraniem naszego postrzegania innych narodów na strzępkach wiedzy, na stereotypach, na uprzedzeniach historycznych. Zwłaszcza że, jak się zdaje, wciąż chorujemy na mesjanizm, a władze podsycają w nas tę ideę ziemskiego zbawienia ludzkości i poczucie bycia narodem wybranym. Niby wstajemy z kolan, a jednocześnie zatapiamy się coraz głębiej w martyrologii, będącej dla współczesnej Polski synonimem patriotyzmu; martyrologii, stanowiącą megalomańsko-ksenofobiczną pułapkę, z której za chwilę trudno będzie nam się wydostać. Polacy, którzy mają tę świadomość, śpiewają Mazurka Dąbrowskiego coraz ciszej, bez przekonania i entuzjazmu, co dało się zauważyć również na legnickiej scenie.
Grzegorz Ćwiertniewicz — doktor nauk humanistycznych (historia filmu i teatru polskiego po 1945 roku), polonista, wykładowca akademicki, autor biografii Krystyny Sienkiewicz — Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko (2015) oraz książki Amantka z pieprzem — wywiadu-rzeki z Grażyną Barszczewską (2019); należy do Polskiej Sekcji Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych (AICT /IATC); jego teksty można przeczytać m.in. w „Teatrze", „Śląsku" i „Polonistyce"; współpracował jako recenzent z Nową Siłą Krytyczną Instytutu Teatralnego im. Z. Raszewskiego w Warszawie (e-teatr.pl), wortalem „Dziennik Teatralny" i wortalem „Teatr dla Was"; obecnie związany z internetowym przeglądem teatralno-literackim „Yorick" Polskiej Sekcji Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych.