Artykuły

Witold Sadowy przekroczył setkę

W jednej z książek Witold Sadowy opisuje przypadek swojej przyjaciółki sprzed lat, mieszkającej obecnie we Francji, która wybrała się do wróżki, aby dowiedzieć się jak długo będzie żył. Wróżka przepowiedziała mu podobno 98 lat życia. Nie da się ukryć, że już rok temu powinna była zmienić zawód - pisze Rafał Dajbor.

Siódmego stycznia 2020 roku Witold Sadowy uroczyście obchodził setną rocznicę urodzin połączoną z promocją jego siódmej już książki, zatytułowanej - a jakże by inaczej! - "Przekraczam setkę". Jednak ten wieczór, zorganizowany w Teatrze Ateneum, nie był zwyczajnym, autorskim wieczorem promocyjnym. To była najprawdziwsza UROCZYSTOŚĆ! Przewodził jej Krzysztof Szuster, któremu na scenie towarzyszyli liczni artyści, by wymienić tu choćby tylko Kwartet Rampa, Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk", studentów IV roku Akademii Teatralnej oraz powołany specjalnie na tę okazję "Ateneum Band" w składzie: Czesław Majewski, Janusz Tylman, Wojciech Malina Kowalewski, a także dyrektora Teatru Ateneum, Pawła Dangla. Prywatnie - przyjaciela Witolda Sadowego.

Wymienianie z nazwiska wszystkich, którzy tego wieczoru składali Jubilatowi życzenia musiałoby się niechybnie skończyć krzywdzącym pominięciem kogoś ważnego. Widownia Ateneum była dosłownie "nabita" przedstawicielami wszelkich zawodów twórczych - aktorami, reżyserami, muzykami, plastykami, dziennikarzami, pisarzami... Ci, którzy z różnych powodów nie mogli być tego wieczoru obecni - wcześniej nagrali swoje życzenia i zostały one wyświetlone na ekranie. Do tego zaś w Ateneum miał miejsce swoisty cud. Ileż to razy publicyści i komentatorzy utyskują, że polityczny spór nabrzmiał w Polsce do tego już stopnia, że nie ma ani jednej sprawy, w której przedstawiciele zwaśnionych obozów umieliby mówić jednym głosem. Tymczasem na scenie pojawili się - z życzeniami dla Witolda Sadowego - zarówno przedstawiciel Prezydenta RP (z opcji X), jak i przedstawicielka władz m.st. Warszawy (z opcji Y). Obydwa wystąpienia brzmiały zaskakująco podobnie. List przysłany przez prezesa rady ministrów (z opcji X) oklaskiwał z widowni były prezydent Bronisław Komorowski (z opcji Y). Okazuje się, że jednak jest coś, co potrafi połączyć strony politycznego sporu, a tym czymś są setne urodziny aktora, publicysty teatralnego, recenzenta i Charona Aktorów Warszawskich - Witolda Sadowego. Pod tym względem wieczór w Teatrze Ateneum był naprawdę krzepiący!

Po części oficjalnej nastąpiła - jak to zwykle bywa - część nieoficjalna, podczas której można było kupić najnowszą książkę Bohatera Wieczoru (a także dwie poprzednie), wznieść toast i zaśpiewać mu "200 lat", coś przekąsić i porozmawiać. Sadowy, siedząc w foyer teatru, przyjmował niekończące się życzenia z anielską cierpliwością. Bo oczywiście wyrażone ze sceny przez Krzysztofa Szustera prośby, aby traktować Jubilata delikatnie i nie męczyć go zbytnio, nie doczekały się spełnienia. Życzeniom, uściskom, gratulacjom i wyrazom uznania nie było końca.

Można przypuszczać, iż wszyscy czytelnicy niniejszego wortalu doskonale wiedzą kim jest Witold Sadowy. Dla porządku przypomnijmy jednak, iż urodził się on 7 stycznia 1920 roku w Warszawie. Jako nastolatek, w Gimnazjum Zgromadzenia Kupców, redagował szkolną gazetkę, w której zamieszczał przeprowadzane przez siebie wywiady z gwiazdami przedwojennego teatru i kina. Egzamin wstępny na wydział aktorski Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej miał wyznaczony na początek września 1939 roku. Z oczywistych przyczyn aktorem został więc już po wojnie. Debiutował 8 maja 1945 roku rolą Florisa w "Burmistrzu Stylmondu" w Teatrze Popularnym w Warszawie. Był aktorem głównie teatralnym, ale kino dało mu dwie epizodyczne role doskonale pamiętane przez miłośników polskiego filmu ze względu na swoją charakterystyczność i wyrazistość. Pierwsza z nich to zlikwidowany przez partyzantów skrzypek - niemiecki konfident w "Zakazanych piosenkach" Leonarda Buczkowskiego. Rola zagrana praktycznie tyłem do kamery, a jednak pamiętna. Druga zaś to więzień obozu jenieckiego w "Zezowatym szczęściu" Andrzeja Munka, udający Hitlera, gdy oficerowie drwiący z uważanego za szpicla Piszczyka proszą go, by się za nimi wstawił "u swojego szefa". Karierę aktorską Sadowy zakończył w 1988 roku, mając wówczas powtórnie otwartą karierę dziennikarską, której już nie szkolny, a "dorosły" etap rozpoczął współpracą z "Życiem Warszawy" w 1985 roku. Od tej pory nieprzerwanie pisze artykuły poświęcone ludziom teatru, recenzje i teksty varsavianistyczne, m.in. w "Stolicy", "Skarpie Warszawskiej", "Życiu na gorąco", a przede wszystkim - w "Gazecie Stołecznej" i na wortalu e-teatr. To właśnie z pisania w tych dwóch miejscach jest najbardziej znany. Jest także autorem siedmiu książek: "Teatr, plotki, aktorzy. Wspomnienia zza kulis" (1994), "Teatr. Za kulisami i na scenie" (1995), "Ludzie teatru. Mijają lata, zostają wspomnienia" (2000), "Czas, który minął" (2009), "A życie toczy się dalej" (2016), "Jedyne, co mi zostało: pamięć" (2018), "Przekraczam setkę" (2020). Z okazji wydania tej ostatniej uhonorowany został certyfikatem Biura Rekordów jako najstarszy polski autor książki.

Szanowny i kochany Panie Witoldzie - 200 lat!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji