Artykuły

Teatralne awantury i sukcesy. Rok 2019 w teatrach w Łodzi

Rozwody, stare dobre małżeństwa i nowi partnerzy - ale wciąż daleko od czerwonego dywanu. Najgorszym łódzkim spektaklem 2019 roku był "Pierwszy raz" Nowego, najlepszym - "Idioci" Jaracza i znakomita "Rutka" Arlekina - pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Rok należał do "Człowieka z Manufaktury" [na zdjęciu] - konkurs kompozytorski Teatru Wielkiego na współczesną operę o Łodzi wygrał nieprzyzwoicie młody Rafał Janiak, a zwieńczyła premiera widowiska. W lutym - na deskach opery, w maju - na Rynku Włókniarek Łódzkich w Manufakturze, gdzie Małgorzacie Walewskiej partnerował Wojciech Pszoniak. Szkoda, że spektaklu o Poznańskim nie ma w repertuarze Teatru Wielkiego; to właśnie dzięki niemu o łódzkiej operze mówiono i pisano w całym kraju. Kibicuję Krzysztofowi Korwin Piotrowskiemu w poszukiwaniach sponsora, który zrealizowałby filmową wersję przedstawienia.

Po rozwodzie w Teatrze Pinokio

Wydarzeniem roku był przewrót pałacowy w Teatrze Pinokio. Konrad Dworakowski, wieloletni dyrektor łódzkiej sceny dla dzieci, się przeliczył. W obliczu końca kadencji postanowił nie przystępować do konkursu i poinformował o tym pracowników, naiwnie sądząc, że miasto przedłuży mu kontrakt w uznaniu zasług. Kiedy zmienił zdanie, było już za późno. Zespół wystawił własnego kandydata, wymieniono się nieprzyjemnymi listami. W złej atmosferze, bez negocjatora ("Byliśmy jak stare małżeństwo, w którym od lat się nie rozmawia"), drogi Dworakowskiego i aktorów się rozeszły.

Czas na refleksje przyszedł po rozwodzie. Chyba nie poszło tak, jak by tego chcieli aktorzy. Ich kandydat Rafał Sabara, nie ma doświadczenia w prowadzeniu teatru. Kiedy kolos na glinianych nogach zaczął się chwiać, poszedł na urlop. Co gorsza, nie wiadomo, jak będzie ze spektaklami wyreżyserowanymi przez Dworakowskiego, a stanowią one trzon repertuaru Pinokia.

Natura nie znosi próżni, więc na prowadzenie wysunął się Teatr Lalek Arlekin. Wojciech Brawer spełnia złożone obietnice. Teatr odżył plastycznie, ma ambicje wpisywania się w lokalność ("Zapisani" na podstawie "Płonących świec" Belli Chagall, "Włókniarki" - sceniczna adaptacja reportażu Marty Madejskiej o szwaczkach i prządkach). Znakomita "Rutka" Joanny Fabickiej, zrealizowana w ramach konkursu im. Jana Dormana przez Karolinę Maciejaszek to spektakl w stu procentach "pinokiowy" (jeden z najlepszych w tym roku!).

Teatry w Łodzi. Nowy seksem stoi

Pod koniec roku kulturalną atmosferę Łodzi podgrzała awantura w Teatrze Nowym za sprawą listu otwartego, jaki do dyrektora artystycznego, Macieja Wojtyszki napisał Remigiusz Caban. Autora można podejrzewać o nieczyste intencje (sam starał się o stanowisko dyrektora Nowego i przegrał z Krzysztofem Dudkiem), ale nie sposób odmówić racji większości argumentów - Andrzej Bart wiedział, kiedy powiedzieć pas. Tylko repertuarowy bałagan wzbudza wątpliwości, bo przecież Teatr Nowy seksem stoi.

Oby pomogła rada artystyczna, w której zasiada m.in. Andrzej Seweryn. Dudek już dawno zapowiadał, że zaprosi go do reżyserowania spektaklu (kolejne znane nazwisko, po Jerzym Stuhrze, którego "Szewcami" dyrektor chwali się do dziś). Może rada zapobiegnie w przyszłości produkcji takich gniotów jak "Pierwszy raz". Ten spektakl nie powinien ujrzeć światła dziennego. Moim zdaniem - najgorsze przedstawienie 2019 r.

Szumnie zapowiadany jubileusz Teatru Nowego przemknął bez echa. Pozytywnym akcentem - i jedynym wartym obejrzenia spektaklem Nowego w tym sezonie - były "Uciechy staropolskie z kuzynką rzymskiej Wenus Wenerą" Darii Kopiec i Zuzanny Bojdy. Spektakl niepozbawiony wad, ale na pewno wart obejrzenia. Na zachętę: bohaterkami tego teatru anatomicznego są m.in. Zośka z "Ziemi obiecanej" i Michalina Tatarkówna.

Piotr Gliński namaścił

Teatr Wielki zyskał łaskawy patronat Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W październiku Piotr Gliński namaścił nowego dyrektora, tenora Dariusza Stachurę i obwieścił, że łódzka opera może liczyć na razie na trzy miliony dotacji rocznie. A także pozakonkursowe występowanie o dotacje celowe i dodatkowe wsparcie inwestycyjne.

No, to się przyda, byle powstał plan repertuarowy. W swoim dyrektorskim expose Stachura mówił o sprawach kadrowych (podwyżki) i inwestycjach (akustyka). W międzyczasie z repertuaru zniknęła zapowiadana na początek 2020 "Norma" Belliniego. Szefem artystycznym nadal jest Krzysztof Marciniak, podarowany Stachurze w dyrektorskim pakiecie przez marszałka. Oby było jak w średnio udanej komedyjce "Viva la mamma!": kłótnie o władzę kłótniami o władzę, a w końcu i tak wygrywa sztuka.

Stare dobre małżeństwa

Bez zmian w Jaraczu i Powszechnym. Formuła starego, dobrego małżeństwa się tam sprawdza. Waldemara Zawodzińskiego chciałabym pochwalić za "Idiotów" von Triera i Marcina Wierzchowskiego oraz za "Kto zabił Kaspara Hausera" Radka Stępnia i Konrada Hetla - na nobliwej scenie (jedynej łódzkiej jako tako liczącej się w kraju) powinno się pojawiać więcej eksperymentów.

Ewę Pilawską za "Wracaj" Przemysława Pilarskiego w reż. Anny Augustynowicz (koprodukcja z Teatrem Polskim w Szczecinie, zrealizowana w ramach Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych). Dobre wyniki finansowe, gwarantowane teatrowi przez stałych widzów komediowo-farsowych, nie odcinają Powszechnego od poważniejszych decyzji repertuarowych. Nie samymi "Szalonymi nożyczkami" człowiek żyje.

Duże nadzieje wiążę z Akademickim Ośrodkiem Inicjatyw Artystycznych, który przejęła we władanie Anna Ciszowska, wieloletnia organizatorka Dotknij Teatru. Budzi zaufanie forma kuratorska (Marcin Brzozowski ze Szwalni pomaga budować ofertę teatralną, Michał Ratajski z KIJO - taneczną). Ma być "Ambitnie - Odważnie - Innowacyjnie - Angażująco". Daję Ani kredyt zaufania i doceniam dobór gości i partnerów - jako jeden z pierwszych spektakli AOIA powstał bardzo dobry "Tato/dram" Łukasza Chrzuszcza.

Na co czekam w 2020? Na rozwój Fundacji Kamila Maćkowiaka w Monopolis. Na debiut w nowej lokalizacji wybrano "Śmierć i dziewczynę" z Jowitą Budnik. Doczekawszy się wreszcie własnej sceny, Maćkowiak wskrzesi nawet pogrzebanego na płycie DVD "Niżyńskiego". Bardzo mnie interesuje również ostatni akord szalonej trylogii Mariusza Grzegorzka, który zobaczymy w Teatrze Jaracza: jak aktorzy odnajdą się w konwencji, którą żyją studenci Szkoły Filmowej?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji