Artykuły

Hallo, Tu RADIO

"Wróg się rodzi" Marcina Kąckiego w reż. Anety Groszyńskiej w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu. Pisze Benjamin Paschalski na blogu Kulturalny Cham.

Istnieje stare powiedzenie: "najciemniej pod latarnią". I pasuje ono do spektaklu zrealizowanego w Teatrze im. W. Horzycy w Toruniu. Mowa o "Wróg się rodzi" według scenariusza Marcina Kąckiego i w reżyserii Anety Groszyńskiej. Bowiem pod bokiem rozgłośni prowadzonej przez o. Tadeusza Rydzyka - Radio "Maryja" zrealizowano bardzo dobry spektakl, błyskotliwy i inteligentny, który opowiada o fenomenie owej rozgłośni. Ale nie tylko analizuje jego społeczny kontekst, wymiar masowego ruchu społecznego, który kształtował się za sprawą charyzmatycznego lidera, ale ukazuje głębsze znaczenie. Wskazuje bowiem siłę i potęgę mediów. Radio, które przeżywało swój renesans w pierwszej połowie dwudziestego wieku, wypierane dziś przez inne media masowe - telewizję i internet, staje się bohaterem nadrzędnym w tym zjawiskowym eposie scenicznym, który trzyma publiczność w skupieniu od pierwszej do ostatniej minuty. Owe medium, wykorzystywane przez propagandę nazistowską w czasach hitlerowskich do transmisji odurzających i oczarowujących przemówień przywódcy NSDAP, dziś służy wielokrotnie podobnym celom. Lansowaniu określonych tez, półprawd i manipulacji. Toruńskie przedstawienie jest szczególną przestrogą - nie poddawajmy się fali mowy nienawiści, nie poszukujmy wrogów, tam gdzie ich nie ma. I można powtórzyć za Hannah Arendt - poszukujmy człowieczeństwa.

Jadąc do Teatru Horzycy byłem pełen obaw. Czy nie powstanie spektakl powierzchowny, który strywializuje problematykę owego niespotykanego zjawiska społecznego. Nie zawiodłem się. Widz oczarowany jest tekstem od pierwszych chwil. Jego autorem jest Marcin Kącki - dziennikarz prasowy, reportażysta, na podstawie którego książki powstał równie ważny spektakl w Białymstoku - "Biała siła, czarna pamięć". Wykorzystując techniki dziennikarskie naszkicował scenariusz, który zbliża spektakl to teatru faktu, dokumentu. Bowiem autorzy odchodzą od czystej faktografii dotyczącej tylko Radia Maryja. Zestawiają ów epos z doświadczeniem i funkcjonowaniem rwandyjskiej rozgłośni RTLM (Radio i Telewizja Tysiąca Wzgórz). Ona w latach 1993-94 stała się tubą propagandową ludności Hutu nawołującą do mordowania współmieszkańców kraju - Tutsi. Oskarżane o sianie nienawiści stało się współodpowiedzialne za ludobójstwo, które sięgnęło blisko miliona ofiar. Zestawienie dwóch rozgłośni: afrykańskiej i polskiej ma wymiar nie tyle symboliczny, ale ukazuje mechanizmy poszukiwania i kreowania wyimaginowanych wrogów, podsycania do walki. Tylko w imię czego? Autorzy spektaklu wprowadzają autentyczne postaci historyczne: wspomnianą Arendt, Adolfa Hitlera, Carlę Del Ponte - prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego dla Rwandy. Owe działanie ma swój ważny cel. Ukazać, że istnieje coś takiego jak odpowiedzialność za słowo, które nie jest tylko pustym i czczym nośnikiem mowy, ale pada na podatny i nieobliczalny grunt - masę wiernych słuchaczy, którzy w oszalałym pędzie doprowadzają do tragedii, bólu i rozpaczy. Dziennikarze radia RTLM zostali skazani za nawoływanie do nienawiści i zbrodni ludobójstwa, wśród nich był Belg Georges Ruggiu. Historia lubi się powtarzać i jest najlepszą nauczycielką...

Polska rozgłośnia ukazana jest jako sprawnie funkcjonujące konsorcjum, w którym słowo służy lansowaniu określonych treści - głównie walce z lewactwem, za którym kryje się wszystko co nie jest z radiem; ludzi - szczególna rola pana ministra, którego się wspiera a on wspiera wspierających; oraz mobilizacji wspólnoty - do składania datków i aktywności społecznej. Sam ojciec dyrektor, w tej roli Filip Perkowski, aktor teatru im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu, wygląda jak dobroduszny, wielokrotnie nie zdający sobie sprawy z rzeczywistości, pełen wiary i miłości zakonnik. Ale jednak, pod płaszczem miłej miny, kryje się wytrawny biznesmen, który sprawną ręką i aksamitnym głosem buduje konsorcjum medialne, które zniewala i podporządkowuje. Twórcy tworzą na scenie boksy, które imitują studio radiowe, sypialnię ojca dyrektora i kuchnię polskiej matki i słuchaczki rozgłośni. W tych zamkniętych, odizolowanych przestrzeniach tworzy się dramat teatralny. Z jednej strony instytucja podszyta jest wewnętrznymi tarciami, osobistymi dramatami rodzinnymi i kreowaniem polityki i biznesu. Z drugiej strony samotna kobieta, matka dwóch synów, którzy nie mają dla niej czasu, zatapia się w falach potoku słów, gdzie ktoś zapyta o jej zdrowie i przekaże przepis na świątecznego karpia. To właśnie jest sukces rozgłośni - zagospodarowanie przestrzeni dla opuszczonych i osamotnionych, tych którzy nawet Wigilię spędzą samotnie, tylko z towarzyszeniem radia. W tym świecie przechadza się Bóg, który nie ma dla nas dobrej nowiny, a jego słowa stają się tylko sloganami zbędnymi dla budowania marki i rangi rozgłośni.

Mimo, że wiele wątków mogłoby zostać pominiętych, a w gąszczu pobocznych historii widz może czuć zagubienie, to toruński spektakl należy do najjaśniejszych punktów na mapie teatralnej. Bowiem mówi o sprawach ważnych, jak nie najważniejszych - człowieczeństwie. Jest to przedstawienie o ludziach i dla ludzi. Świetnie zagrane i pomyślane. To taki wieczór, który pozostaje długo w pamięci, bowiem trudno pojąć, że współczesne media mają tak wielką moc i siłę, a przecież doświadczamy tego na co dzień. Przestroga i lekcja nie tylko dla słuchaczy Radia Maryja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji