Artykuły

Rozmowa z reżyserem Jackiem Bunschem

- Dziś na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego kolejny Gombrowicz - "Biesiada u hrabiny Kotłubaj"

JACEK BUNSCH - W pewnym sensie jest to kontynuacja "Historii", która wystawiliśmy na tej scenie przed pięciu laty. Jednakże tym razem nie będzie to jeden wyłącznie utwór Gombrowicza. Scenariusz napisałem na podstawie różnych tego utworów Punktem wyjścia jest tytułowa "Biesiada u hrabiny Kotłubaj", ale na całość złoża się bardzo istotne fragmenty "Dziennika" i fragmenty "Trans-Atlantyku" i nieśni ze śpiewników patriotycznych i fragment oryginalne: operetki Straussa wychodząc od dość wczesnego opowiadania autora starałem się dojść do dojrzałej myśli gombrowiczowskiej. Próbuje prowadzić intelektualna grę z Gombrowiczem, by szukać odpowiedzi na pytanie: czy Polska dojrzała już do Europy? Pytanie niesłychanie aktualne i intelektualnie i emocjonalnie bardzo istotne.

Próbujemy tym przedstawieniem prowadzić spór z rekwizytornią mitów i kompleksów narodowych. Próbujemy znaleźć siłę, by powstać z klęczek wobec własnej historii, własnej tradycji narodowej. Inaczej nie wyjdziemy z europejskiego zaścianka. Gombrowicz wiedział ta wcześniej! W spektaklu Witold nowie ironicznie: "Polacy, musicie kochać własna niedojrzałość!".

- Czy ten spektakl to tylko stawianie pytań, czy może też próba znalezienia odpowiedzi?

- Dawanie prostych odpowiedzi jest dziś dużą nieodpowiedzialnością. Żyjemy w pewnym zaklętym kręgu i nikt, łącznie z Gombrowiczem, nie umie znaleźć jedynej drogi wyjścia. Nasza narodowe archetypy są ciężkim bagażem, ale i wspaniałym dorobkiem... Mądrość Gombrowicza polega na stwierdzeniu, iż każdy musi dokonać wyboru indywidualnego.

- Czy przedstawienie nic będzie czasem wiecem przedwyborczym?

- Wiec przedwyborczy urządziłem w Poznaniu, gdzie w Teatrze Polskim wystawiłem "Jana Karola Macieja Wścieklicę" Witkacego. "Biesiada..." nie będzie przedstawieniem kabaretowym, choć miejscami powinna wywoływać śmiech - przynajmniej taką mam nadzieję. Będzie to by zacytować Wyspiańskiego "historia wesoła, ale ogromnie przez to smutna". Będzie to kontynuacja tego nurtu artystycznego, który zawiera się w moich realizacjach wrocławskich, tzn. "Szewcach" i "Janulce" Witkiewicza i "Historii"... Ten sam zespól realizatorów: Wojciech Jankowiak - scenografia, Zbigniew Karnecki - muzyka, to również ciągłość wizji plastycznej i dźwiękowej. Chciałbym zachować tę łączność w sferze ekspresji aktorskiej. Na scenie zobaczymy więc: Danutę Balicką. Igę Mayr, Zygmunta Bielawskiego, Bogusława Danielewskiego, Henryka Niebudka. Tadeusza Szymkowa i Wojciecha Ziemiańskiego.

- Czy nie obawiasz się, że twój Gombrowicz nie będzie zbyt...

- ...elitarny?! Nie! Moje spektakle adresowane są do określonego kręgu publiczności. Nie każdy czyta Gombrowicza. nie każdy chce czytać i nie każdy potrafi. Nic wszyscy na pewno zachcą zaangażować się w grę z Gombrowiczem, ale wierzę, że choć "Biesiada u hrabiny Kotłubaj" to nie będzie przedstawienie dla tzw. publiczności masowej (czy taka publiczność w ogóle jeszcze istnieje?), to jednak forma autora "Ferdydurke" jest tak nośna intelektualnie i atrakcyjna, iż ci widzowie, którzy zechcą poświęcić czas na wieczór w Teatrze Kameralnym, na nowo odkryją, iż ironia, mądra ironia wspaniale nadaje się do opisu świata współczesnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji