Artykuły

Absurdalny humor i męsko-damska autoironia

"Kwintesencja" w reż. Davida Foulkesa w Teatrze Druga Strefa w Warszawie. Pisze Katarzyna Grabowska w portalu TVP.

Pełna absurdalnego humoru i męsko-damskiej autoironii komedia o związku dwojga ludzi: Kwinta i Esencji. Spektakl Teatru Druga Strefa jak w soczewce skupia wszelkie stereotypy i mylne wyobrażenia, jakie mężczyźni i kobiety przypisują sobie nawzajem.

Kwint i Esencja, w wykonaniu Beaty Bójko i Sylwestra Biragi, prowadzą widza przez historię typowego niby związku, ale "ubranego" w satyryczną, groteskową formę. Reżyser sztuki David Foulkes postanowił wykorzystać tkwiące w nas stereotypy rodem z poradników "Jak poznać miłość życia w weekend" i z hukiem je obalić. Jednak owa dosadność tylko z pozoru jest główną osią przedstawienia - chodzi raczej o to, by z dystansem spojrzeć na relacje, jakie budujemy z partnerami i postarać się je naprawić, póki nie jest za późno.

Bohaterowie zaczynają swoją znajomość od zwierzęcej wręcz fascynacji, następnie starają się budować swój związek poprzez mniej lub bardziej udane próby fizycznych zbliżeń, aby zniwelować nieprzyjemne uczucie totalnego niedopasowania charakterów. W końcu z nudów i lenistwa pozostają w tej nieprzyjemnej konfiguracji, tracąc resztki miłości i szacunku do partnera. Finał jest już tylko pełną żalu "przepychanką" między parą szczerze nienawidzących się staruszków, którzy mimo wszystko nie potrafią już żyć bez siebie.

Z pozoru mało w "Kwintesencji" powodów do śmiechu - w końcu patrzenie jak odwieczne poszukiwanie miłości i szczęścia u boku drugiego człowieka spala na panewce i nieuchronnie zbliża się ku klęsce może sprawiać przyjemność tylko nielicznym. Jest jednak w tym spektaklu pewna przewrotność, która pozwala głębiej wejść w temat skomplikowanych stosunków damsko-męskich. Mimo prześmiewczej formuły, wnikliwy obserwator dostrzeże w sztuce tytułową kwintesencję wszelkich błędów i wypaczeń, jakich powinni unikać zakochani.

Gra Bójko i Biragi wciąga, pozwała utożsamić się z bohaterami, chociaż Kwint i Esencja nie szczędzą widzom brutalnych prawd o "typowych" zachowaniach tak kobiet, jak i mężczyzn. Każdy szczegół i gest jest tu nieprzypadkowy; każda kwestia wypowiedziana we właściwym momencie.

Warto także podkreślić wspaniałą pracę realizatorów przedstawienia, którym udało się do maksimum wykorzystać możliwości maleńkiej sceny przy Magazynowej - przy zerowej scenografii pomysł ze slajdami obrazującymi kolejne etapy wspólnego życia Kwinta i Esencji okazał się strzałem w dziesiątkę. Również kostiumy i muzyka zostały doskonale dobrane.

"Kwintesencja" jest nie tylko dobrą rozrywką, ale przede wszystkim okazją do spojrzenia w głąb siebie i krytycznej oceny naszych zachowań. Gdy zgasną światła, a aktorzy zejdą ze sceny może się okazać, że w krzywym zwierciadle zobaczyliśmy... własne odbicie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji