Artykuły

Tragedia kobiecości

"28 dni" Olgi Szylajewej w reż. Kamilii Siwińskiej w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.

Debiutancka sztuka Szylajewej nosi tytuł "28 dni. Tragedia cyklu miesiączkowego". Młoda autorka do opowieści o zmaganiach kobiet z owulacją, menstruacją i z mężczyznami (i stworzoną przez nich patriarchalną, opresyjną kulturą) zatrudnia protagonistkę (Ona), jej partnera (On) i chór uosabiający a to kobiecy cykl hormonalny, a to mądrości ludowe i spory tegoż dotyczące.

Kamila Siwińska ten kosmos tematów upycha na małej scenie, w kameralnym, konwersacyjnym (choć są też momenty śpiewane) spektaklu, z żeńską obsadą, z jednym męskim wyjątkiem. W centrum znajduje się skręcająca się w bólach menstruacyjnych Ona (Monika Roszko), a wyjściowa kwestia brzmi: "Po co wydzieliny wystawiać na widok publiczny?".

Pytanie to zadają kobiety i mężczyźni, z różnymi intencjami, lękami i podtekstem. Kobieca fizjologia, wciąż, mimo ostatnich zmian (m.in. w reklamach podpasek krew przestała już być niebieska...), pozostaje tematem tabu, powodem do wstydu, a także represji. Kobiecy ból często jest lekceważony lub wykorzystywany przeciw kobietom, np. PMS - zespół napięcia przedmiesiączkowego, który wszedł do seksistowskiego słownika i służy do neutralizowania gniewu kobiet, ot, kierowane hormonami histeryczki...

Albo znów ciche i pokorne znoszenie bólu miesiączkowego ma być synonimem kobiecości w ogóle. To spektakl edukacyjny, w dobrym znaczeniu tego słowa, i zobaczyć go powinny zdecydowanie nie tylko kobiety i dziewczyny, ale każdy, kto chce zrozumieć, jak działa świat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji