Kraków. Prezydent Majchrowski tłumaczy, dlaczego ujawnił nazwiska ofiar molestowania w Teatrze Bagatela
Prezydent Krakowa musi się tłumaczyć, dlaczego udostępnił dyrektorowi Teatru Bagatela nazwiska kobiet, które oskarżają go o molestowanie i mobbing.
Nazwiska kobiet, które podpisały się pod listem, który trafił do Jacka Majchrowskiego, miały zostać jedynie do jego wiadomości. Ten jednak pokazał list oskarżanemu o molestowanie Henrykowi S. Jak tłumaczy prezydent Krakowa, w takim przypadku nazwiska nie mogły pozostać anonimowe.
- Po pierwsze nie pamiętam, żeby mnie prosiły o anonimowość, tylko wie pani, jeżeli się tego typu sprawę rusza, to nie można liczyć na anonimowość, bo to nie idzie tak, że ktoś o tak kogoś gdzieś molestował i napastował. Natomiast one same, zupełnie szczerze, zbierając się zrobiły pewien ferment, tak że kiedy pan S. do mnie przyszedł, on już znał nazwiska wszystkich osób, które złożyły te pismo, z wyjątkiem dwóch pań, które nie są pracownikami teatru - wyjaśnił Jacek Majchrowski.
7 listopada miało odbyć się spotkanie dyrektora z prezydentem miasta. Ostatecznie do niego nie doszło.
- Dyrektor S. przedstawił na piśmie odpowiedzi na zarzuty pracownic, które zostały przekazane do prokuratury. W związku z tym spotkanie wydawało mi się bezzasadne - mówi nam Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa.
To właśnie do niego dziewięć pracownic Bagateli skierowało list, w którym oskarżyły S. o niestosowne zachowanie. Wpychanie języka do ust, lizanie po szyi, poklepywanie po pośladkach - to tylko niektóre z sytuacji, jakie miały się zdarzać dyrektorowi w stosunku do pracownic teatru.
Gesty solidarności z kobietami zatrudnionymi w Bagateli płyną z innych scen z całej Polski, m.in. z Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie i od związku zawodowego "Inicjatywa Pracownicza" w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie.