Artykuły

W zamkowych podwojach

"Parady" Jana Potockiego - w wykonaniu wałbrzyskiego teatru - oglądałam w niezapomnianej scenerii. W wyniku porozumienia z miejscowymi władzami nowy dyrektor tej sceny, Aleksander Strokowski, przejął bowiem pod opiekę i władanie teatru piękną barokową salę Maksymiliana w pobliskim zamku Książ. Restauracja zamku trwa zresztą nadal i następne w nim pomieszczenia i również maja zostać udostępnione teatrowi A na przepięknych zamkowych tarasach marzą się ambitnemu dyrektorowi spektakle plenerowe. Że do tych marzeń przygotowuje się całkiem realnie, niech świadczy o tym zamieszczone zdjęcie.

Spektakl "Parad" - w reżyserii Bernarda Forda-Hanaoki, z muzyką Czesława Niemena i scenografią Ryszarda Grajewskiego - pozwala wierzyć, że nowy, miody dyrektor rzeczywiście pchnie teatr wałbrzyski na nowe tory. Zespól aktorski, choć szczupły, jest zdolny i chętny, kierownictwo pozyskało sobie współpracę młodych reżyserów. plany repertuarowe są rzeczywiście interesujące. Obydwa równolegle grane spektakle (obok "Parad" "Jan Maciej Karol Wścieklica" St. I. Witkiewicza w reżyserii Aleksandra Strokowskiego i scenografii Jana Banuchy, z Romanem Sikorą w roli tytułowej) dokumentują udany start nowej dyrekcji i pozwalają wierzyć w realizację jej dalszych zamierzeń.

A niezapomniany urok spektaklu w autentycznej książęcej sali potwierdza nie tylko dobry smak dyrektora, lecz wykazuje również, ile dobrego może zdziałać teatr w ogólnym planie ożywiania kulturalnych inicjatyw swojego terenu. I właśnie zespoły działające w mniejszych ośrodkach mają specjalne ku temu okazje. Wydaje się, że przykład Książa najlepiej może to potwierdzić. Dyr. Strokowski planuje tu np. plenerowy spektakl Corneillowskiego "Cyda" - z gościnnymi występami Jerzego Zelnika w roli tytułowej - i na pewno urok zamkowych tarasów i piękno krajobrazu tchnie w tę klasyczną tragedię serca i obowiązku oddech nowego życia. A "Hamlet" na tle autentycznego zamku?...

Już spektakl "Parad" potwierdził, że tego typu imprezy mogą liczyć na odbiorców. Niewielka sala Maksymiliana wypełniona jest do ostatniego miejsca. Barokowe wnętrze cudownie gra z dworskim przedstawieniem.

Aktorzy wyłaniają się po prostu z ciemnych zamkowych korytarzy i grają dla nas na małym proscenium. Podkreśla to charakter zabawy i jej umowność. Z wdzięcznym sercem oklaskujemy więc uroczą Zerzabellę (Zofia Słaboszówna) i śledzimy kłopoty zakochanego w niej Gila (Zbigniew Bryczkowski) oraz wszystkie perypetie związanych z nimi osób.

Po spektaklu pieczemy kiełbaski przy ognisku na zamkowej baszcie. Może i tego typu atrakcje warto by było połączyć z niektórymi zamkowymi spektaklami? Nie tylko rozbudzają tzw. szlachetne snobizmy, ale przedłużają życie przedstawień i tworzą wokół doznań teatralnych specyficzną atmosferę. Teatr jako przygoda, jako forma spędzenia wolnego czasu, jako suma niezapomnianych wrażeń - nie jest chyba sprawą błahą. Zwłaszcza, urok takiego wieczoru przemawia zarówno silnie do widzów z wyższymi cenzusami naukowymi, jak i do tych mniej przygotowanych. W każdym przypadku chodzi przecież o trafienie do ludzkiej wrażliwości, o poszerzenie naszych doznań i przeżyć.

I dlatego pragnę zwrócić uwagę na poczynania dyr. Strokowskiego w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Wydaje się bowiem nie tylko robić dobry teatr ale rozumieć jego społeczną rolę

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji