Artykuły

Stary niedźwiedź mocno śpi

"Borys Godunow" Aleksandra Puszkina w reż. Petera Steina w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Zbyszek Dramat.

Teatr rozgrywa się w języku. Cały jego sens nie daje się pomyśleć poza językiem. Językowy obraz teatru stanowi zawsze wizerunek intencjonalny, kreowany i wartościowany ujmowany obiektywnie, ale także subiektywnie w umyśle widza. Jego kształtowanie wpisuje się w interakcje między nadawcami a odbiorcami teatralnego przekazu. Obie strony muszą mieć świadomość umowności i tymczasowości tego stanu rzeczy. Poruszają się w gąszczu racjonalności i irracjonalności, prawdy i nieprawdy, wiedzy i niewiedzy, obiektywizmu i subiektywizmu, dialektyki i antydialektyki, nowoczesności i ponowoczesności, idei i ideologii, utopii i antyutopii, wizji i rzeczywistości oraz uniformizacji i zróżnicowania. A wszystko to miesza się w metaforycznym "kotle emocji" (nastroje, sentymenty, afekty, frustracje, lęki społeczne i stereotypy)[1].

Koniecznym jest dziś postawienie wielu pytań. Czy możliwe jest znalezienie nowego języka teatru? Czy język jest dziś bezsilny wobec skali załamania dotychczasowego porządku rzeczy i procesu jego poznania? Co jest dziś dogmatem narracyjnym i dyskursywnym w teatrze? Jakich wyborów językowych dokonujemy decydując się na określone wyjaśnienia faktycznego stanu rzeczy? Jakie zachowania językowe wyzwoliły kryzys teatru? Czym jest w istocie językowe wytwarzanie rzeczywistości teatralnej? Jakie znaczenie ma język teatralnych metody prób i błędów? Jak należy rozumieć problem językowego dysonansu poznawczego? W jakim stopniu użyty język zamyka czy też otwiera nas na pogłębioną analizę rzeczywistości teatralnej? Czym jest heurystyczne ujęcie języka idealizmu oraz języka realizmu, sceptycyzmu (fatalizmu i dekadencji)? Dlaczego dochodzi do fragmentacji języka teatru? W jaki sposób zmieniana jest treść i forma jego języka? Czy dla przełamania kryzysowej atmosfery potrzebujemy czegoś nowatorskiego - nowego języka wartości, tożsamości i doświadczeń, a może nowej emocji i fantazji?

Język teatru zadziwia swą wieloznacznością i wielowarstwowością. Teatr trudno jest "wcisnąć" w jeden schemat językowy, opisać i wyjaśnić "od a do zet". Tym bardziej, że język naturalny jest tu wymieszany z jego sztuczną odmianą.

Językowe rozważania dotyczące zmiennej natury teatru stawiają w wątpliwość istnienie faktów niepodważalnych. Postrzeganie tych samych zdarzeń i sytuacji przez twórców teatralnych i widzów może diametralnie się różnić. I tak dzieje się w trakcie tego spektaklu. Jedni śpią, a drudzy czuwają. Zaśnięci w teatralnej kreacji.

Dowiedzenie się prawdy ("całej obiektywnej prawdy") o teatrze, zależy coraz częściej od wizji (ideologii), kontekstu i intuicji, a mniej od poszukiwania determinant obiektywnej/materialnej rzeczywistości. To co nazywamy błędem poznawczym dotyka jednych i drugich. Na postrzeganie teatru coraz większy wpływ mają zaburzone emocje, irracjonalność i marazm (bezwład, apatia, uwiąd). Coraz tu mniej myśli rozważnej, przytomnej, ale mądrej, zaskakującej i dynamicznej[2].

Z uwagi na powyższe rzeczywistość teatru zależy od jej percepcji (postrzegania) ponieważ to, jak i co o nim myślimy i mówimy, wynika z produkowanych i reprodukowanych zachowań (praktyk) odwołujących się do wspólnie podzielanych (lub nie) tożsamości, symboli, norm, interesów, wiedzy czy stosowanego języka (dyskursów i narracji). Tak przyjęte założenie prowadzi do uznania, że teatr w warstwie empirycznej, dalece wyszedł poza dotychczasowe możliwości eksplanacyjne języka, który na jego użytek został stworzony w oficjalnym dyskursie i polifonicznej narracji. Pozwala też sądzić, że nadszedł najwyższy czas na proces "odczarowania" poprzez uznanie, że najważniejszym zadaniem teatru nie jest zawodne projektowanie świata, ani nawoływanie do zmian i jego przebudowy, a jedynie podjęcie próby zidentyfikowania, rozpoznania, interpretacji i zrozumienia tego czym ona obecnie jest i/lub czym ona w istocie nie jest.

Teatr jest nietypowym bytem wytwarzanym zarówno w świecie realnym jak i w świecie wyobraźni[3]. Może nawet bardziej w wyobraźni niż w zobiektywizowanej rzeczywistości. Problem wyobrażeń, wizji, idei (stanów idealnych), wzorów, a nawet marzeń (mitów, utopii) integracyjnych konfrontowany jest wciąż z możliwością ich realizacji. Tym bardziej, że bardzo skomplikowany i nieprzejrzysty system teatralnego procesu tworzenia w naturalny sposób wytwarza na swój temat wiele uproszczeń, zafałszowanych wyobrażeń, projekcji, stereotypów i skrótów myślowych.

Rzeczywistość teatralna kreowana jest w procesie ciągłej konstrukcji i rekonstrukcji, interpretacji i reinterpretacji. Realność traktowana jest głównie jako niestała i ciągle przejściowa forma świadomości. Dominuje głównie intersubiektywna i niematerialna logika wielo-kontekstowości, wielo-wątkowości i wielo-aspektowości, ale także zmienności i nietrwałości. Prawdziwość przekonań (opinii) na jej temat zależy od kontekstu, przyjętych tożsamości oraz kodów komunikacyjnych i znaczeniowych, które nadają rzeczywistości teatru określony sens. Mamy zatem do czynienia głównie z dyskursywnym, zatem niestałym kształtowaniem pojęć, sensów i wyobrażeń teatralnych.

Na realność teatru składają się wszystkie istoty ludzkie i ich myśli, działania oraz wytwory głównie niematerialne, instytucjonalne i nieinstytucjonalne. Teatr jak i każdy inny byt wytworzony przez człowieka nie jest absolutnie doskonały i stwarza przeszkody nie do pokonania w naszym pojmowaniu jego rzeczywistości. Sprawia, że jest inny niż ten, który - jak nam się zdaje - poznajemy. Pewne jego aspekty pozwalają się zgłębić, inne natomiast nie poddają się zobiektywizowanemu poznaniu. Coraz więcej tu form niedoskonałej percepcji, nie-obiektywizmu, alternatyw, wypaczonych (narzuconych z góry) interpretacji i sofizmatów. Rzeczywistość istnieje, choć jest coraz bardziej poza naszym zasięgiem. Gdzie dokładnie przebiega linia podziału między tym, co może i co nie może być poznane, to jedna z podstawowych kwestii poddanych mym poszukiwaniom w świecie naszego teatru. Nie wy, a my jesteśmy teatrem.

Postscriptum:

Stary niedźwiedź mocno śpi,

stary niedźwiedź mocno śpi.

My go nie zbudzimy, bo się go boimy,

jak się zbudzi, to nas zje.

My go nie zbudzimy, bo się go boimy,

jak się zbudzi, to nas zje.

Stary niedźwiedź mocno śpi,

stary niedźwiedź mocno śpi.

My go nie zbudzimy, na palcach chodzimy,

jak się zbudzi, to nas zje.

My go nie zbudzimy, na palcach chodzimy,

jak się zbudzi, to nas zje.

Stary niedźwiedź mocno śpi,

stary niedźwiedź mocno śpi.

My go nie zbudzimy, bo się go boimy,

jak się zbudzi, to nas zje.

My go nie zbudzimy, na palcach chodzimy,

jak się zbudzi, to nas zje.

Jak się zbudzi, to nas zje.

My go nie zbudzimy, bo się go boimy,

jak się zbudzi, to nas zje.

My go nie zbudzimy, na palcach chodzimy,

jak się zbudzi, to nas zje.

Jak się zbudzi, to nas zje.

Jak się zbudzi, to nas zje.

Jak się zbudzi, to nas zje.

***

[1] Por. B. Banasiak, "Filozofia "końca filozofii". Dekonstrukcja Jacquesa Derridy", Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1997, s. 100.

[2] Por. S. Wyspiański, "Achilleis", Tower Press, Gdańsk 2000.

[3] Zob. i por. P. L.Berger, T. Luckmann, "Społeczne tworzenie rzeczywistości", PIW, Warszawa 1983.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji