Artykuły

Ostrzeżenie bez pouczania

Przedstawienie jest swoistym wehikułem czasu. Przenosi widza w niepokojący czas minionego stulecia: do Polski w przededniu wybuchu drugiej wojny światowej. "Bokser" to powieść-bestseller polskiego pisarza Szczepana Twardocha, która przeniesiona została na deski przez młodą polską reżyserkę Ewelinę Marciniak. Prapremiera spektaklu odbyła się 14 września na małej scenie hamburskiej Thalii przy Gaußstraße -pisze Peter Helling w portalu ndr.de

Grany przez Sebastiana Zimmlera Jakub Shapiro to elegancki gość funkcjonujący w warszawskim półświatku. Jego muskularne ciało pokryte jest tatuażami, na ramieniu nosi gwiazdę Dawida, uwodzi spojrzeniem. Jest Żydem mieszkającym w Warszawie lat 30-tych, na krótko przed wkroczeniem Niemców. Wszystkim grozi zagłada. "Chodzi o ukazanie wzajemnych relacji, jakie w tych czasach łączyły Żydów i Polaków zamieszkujących Warszawę" - mówi reżyserka. Dla niej ta historia to ostrzeżenie. Ostrzeżenie bez pouczania.

Scena przypomina opuszczoną salę balową. Z sufitu zwisa zepsuty żyrandol. Podłoga i tylna ściana stanowią jedną wielką lustrzaną powierzchnię. Uwagę zwraca wszechobecny na scenie piasek. Wszędzie leżą ludzie, jakby nieżywi. Z jednego z kopców wygrzebuje się młodzieniec, którym Shapiro porusza niczym marionetką. Wszystko w tym świecie zdaje się być kruche jak szkło, wszystko jak gdyby dawno temu przeminęło. Niczym czas, w którym rozgrywa się ta historia.

Bokser: historia z przeszłości o teraźniejszości

Polskie piosenki, wieczorowe stroje, improwizacje: wielokrotnie nagradzana reżyserka nie rezygnuje z odniesień do przeszłości. Jednak w żadnym wypadku nie czyni z opowieści dramatu historycznego: "Nie chodzi nam o to, by opowiedzieć jedynie o przeszłości, antysemityzmie czy nacjonalizmie, który odżył w Warszawie tamtych czasów". Okres ten jest wprawdzie dla Marciniak swoistym oknem na wydarzenia z przeszłości, jednak dobrze ukazuje także moment, w którym obecnie się znajdujemy. "Znów mamy do czynienia z tymi samymi strukturami, mechanizmami, pojawiają się podobne nastroje. Jest to zatem nie tylko historia o przeszłości, lecz także o teraźniejszości".

Marciniak: "Przemoc jest problemem ogólnoludzkim"

Zapytana o sytuację w swoim kraju, gdzie państwo prawa w coraz większym stopniu ulega rozkładowi, a władzy sądowniczej grozi utrata niezawisłości, Marciniak mówi jasno: "Czuję, jak to wszystko się obecnie zmienia, i tak: nacjonalizm panował także w Polsce. Ale dla mnie ważne jest to, że przemoc, czy też mechanizm przemocy nie należy do żadnej nacji. To problem ogólnoludzki, ponadczasowy".

Spektakl jest adaptacją książki polskiego autora Szczepana Twardocha, którego Marciniak zna osobiście. Ceni zmysłowość języka powieści. To żydowskie, gangsterskie story balansujące nad przepaścią, którą dziś, jak wiadomo, nazywamy "Holokaustem".

Ignorancja współczesnych

Marciniak nie zgadza się jednak ze sposobem przedstawiania w powieści postaci kobiecych. W tej kwestii ma odmienną wizję - wyraźnie wysuwa kobiety na pierwszy plan. Zespół Thalii jest zachwycony pracą z reżyserką, wspólnie udało im się odnaleźć właściwy język, ale nie tylko: "Ta melancholia i energia infekuje wszystkich, gdy pracujemy, by osiągnąć wspólny cel".

I rzeczywiście, melancholia na wskroś przeszywa widownię. To gra z czasem: Bokser, jego kochanka, polski nacjonalista: wszyscy oni jeszcze nie wiedzą, co ich czeka. I pod tym względem mamy z nimi coś wspólnego. Bo każda teraźniejszość jest na swój sposób ślepa.

Z niemieckiego przełożyła Katarzyna Sobolewska

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji