Artykuły

Deficyt debiutów warszawskich

Warszawskie teatry nie zabiegają o młodych reżyserów, ale też dla wielu obiecujących twórców stolica przestała być jedynym magicznym miejscem - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej Stołecznej.

Obiecujących reżyserów zatrudnię od zaraz. Warszawa". Takie ogłoszenie powinno ukazać się w prasie, ale nawet tak rozpaczliwy komunikat nie przekonałoby młodych reżyserów do pozostania w stolicy. Czy warto poświęcać nerwy i pieniądze, by wpisać do CV: "Debiutował w warszawskim teatrze "? Młodzi reżyserzy coraz częściej uciekają na tzw. prowincję. Widać to chociażby na przykładzie ostatniego sezonu. Odkąd Wałbrzych, Legnica i Gdańsk awansowały do rangi centrów polskiego teatru, młodzi reżyserzy stali się dla Warszawy towarem deficytowym. Zamiast ustawiać się w kolejki przed gabinetami dyrektorów, roznosić CV, ubiegać się o asystentury, wolą robić własne spektakle na prowincji. Kolejne roczniki absolwentów Akademii Teatralnej rozproszyły się po całym kraju. Tylko nielicznych udało się namówić do pracy w Warszawie.

O tym, że warto inwestować w młodych, przekonał się Teatr Narodowy, który zaryzykował i zaprosił do współpracy debiutującą w Warszawie Agnieszkę Olsten (ur. 1977). Ta prowokatorka, która wcześniej zaistniała m.in. na Wybrzeżu, przygotowała na Scenie przy Wierzbowej nowoczesną, niepokojącą "Norę". Utopiła scenę w mroku, by tym wyraźniej pokazać zagubienie, lęki i niedojrzałość swoich bohaterów.

Z kolei żadnym reżyserskim debiutem nie może się pochwalić w ostatnich latach Teatr Współczesny. Nic dziwnego, skoro rozmowa z dyrektorem Maciejem Englertem przebiega na zasadzie "tak, ale przedstawienie ma wyglądać dokładnie tak, jak ja to sobie wyobrażam". Reżyserowi próbującemu forsować własne pomysły grozi przejęcie spektaklu przez dyrektora (przydarzyło się to m.in. Norbertowi Rakowskiemu).

Mijający sezon przyniósł na szczęście kilka studenckich debiutów. Ewelina Pietrowiak pokazała w Ateneum "Pokojówki" Jeana Geneta, a poetka, autorka piosenek (m.in. dla Emade, Izy Kowalewskiej, Muzykoterapii) Natalia Korczakowska (ur. 1979) przygotowała "Pensjonat Madryt" wg Aglai Veteranyi (centrum M25) oraz "Verklärte Nacht" (Studio Dramatu przy Narodowym) i "Strefę działań wojennych" (TR Warszawa) Michała Bajera.

Kto puka, a kto płaci

- Nie mam za sobą etapu pukania i szukania - mówi Ewelina Pietrowiak. - Skorzystałam po prostu z szansy, którą inni odrzucili. Na trzecim roku reżyserii mieliśmy zajęcia z dyrektorem Ateneum Gustawem Holoubkiem. Wtedy padła obietnica, że chętni mogą zrobić u niego spektakl. W październiku postanowiłam mu tę propozycję przypomnieć. Trochę się zdziwił, ale słowa dotrzymał i zapewnił mi idealne warunki pracy.

Ale oprócz zysków są i straty. Niekorzystne warunki pracy w Teatrze Dramatycznym sprawiły, że Tomasz Gawron (ur. 1975), autor udanych "Gier i zabaw" (Edna Mazya) oraz obiecującego "Czasu kochania, czasu umierania" (Fritz Kater), wyemigrował do Szczecina. Podobnie Bogna Podbielska, której Dramatyczny mógł zaoferować jedynie zrobienie spektaklu na własny koszt. - Dramatyczny działa na zasadzie "zrób to sam, i to za własne pieniądze" - mówi Tomasz Gawron. - Bogna przyniosła w teczce swoje stypendium z ministerstwa, ale okazało się, że musi zdobyć jeszcze 30 tys. W moim przypadku pieniądze obiecane na "Czas " poszły na megaprodukcję Roberta Wilsona. Aktorzy nie dostali ani grosza. Na scenę wpuszczono nas na trzy dni, nie mieliśmy nawet czasu ustawić świateł. Nie było środków na promocję. Po premierze, która była właściwie pierwszą generalną, ukazały się tylko dwie niezbyt entuzjastyczne recenzje, więc dyrektor Cieślak miał pretensje i od razu zdjął spektakl. Gdy w poprzednim sezonie Łukaszowi Garlickiemu po czterech pokazach zdjęto "Zimę", którą sam sfinansował, dyrektor powiedział, że jako zadośćuczynienie może sobie zabrać scenografię.

Strefa reżyserii ekstremalnej

Natalia Korczakowska nie ukrywa, że swoje pierwsze spektakle reżyserowała w warunkach ekstremalnych. "Pensjonat Madryt" (w centrum M25) przygotowała w dwa tygodnie. Na "Strefę działań wojennych" (w TR Warszawa) miała niecały miesiąc. Spektakl był więc bardziej publicznym eksperymentem niż dziełem skończonym. Ale reżyserka współpracy z TR Warszawa nie żałuje. Podkreśla, że to miejsce, w którym dba się o młodych. - To kuźnia, prawdziwe laboratorium nowego teatru. Grzegorz Jarzyna powierzył mi swoich najlepszych ludzi, dał prawdziwie konstruktywną krytykę, potwierdzenie sensu mojej pracy, a w ostatniej chwili kanapę ze spektaklu, który ma w próbach.

Zadanie dla Warszawy

Jakie mają plany? Ci, których nie zraziły trudności, obiecują, że nie będą omijać Warszawy. Natalia Korczakowska zamierza w porozumieniu z Joanną Rajkowską zmienić placyk pod palmą na rondzie de Gaulle'a w wyspę z Szekspirowskiej "Burzy". Ewelina Pietrowiak po doświadczeniach w Zielonej Górze (wystawiła tam ostatnio "Heddę Gabler") wróci do Ateneum. Tomasz Gawron rozważa, czy nie wyrwać się na chwilę ze Szczecina i nie skorzystać z propozycji Teatru Powszechnego. Odzyskanie reszty rozproszonych po Polsce reżyserów to jedno z najważniejszych zadań stołecznych dyrektorów na następne sezony.

Na zdjęciu: "Gry i zabawy" w reż. Tomasza Gawrona w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji