Artykuły

Jan Kobuszewski: Komik z duszą romantyka

W pamięci widzów Jan Kobuszewski zapisał się jako wspaniały aktor komediowy, ale nie jest to pełna prawda o nim.

Przez wiele lat doskonale sprawdzał się jako aktor dramatyczny. W wywiadzie, jakiego kilka miesięcy temu udzielił "Plusowi Minusowi", przyznał, że ta "komediowa popularność" była dla niego sporym zaskoczeniem. A wynikła trochę z przypadku, by nie rzec - z konieczności.

W zespole Teatru Narodowego, do którego w latach 60. zaprosił go legendarny Kazimierz Dejmek, grał z powodzeniem wiele ról poważnych. Represje w 1968 roku dotyczące "Dziadów", w których także występował, sprawiły, że po usunięciu Dejmka postanowił wraz z częścią kolegów odejść z zespołu. Trafił wówczas na czarną listę i nie mógł znaleźć pracy w żadnym teatrze w stolicy.

Ucz się, Jasiu

Pomocną dłoń podał mu wtedy Edward Dziewoński tworzący kabaret Dudek. To właśnie on dostrzegł w nim tę siłę komiczną, o którą sam Kobuszewski najwyraźniej siebie nie podejrzewał. Do propozycji udziału w kabarecie podszedł z rezerwą, ale już po pierwszym programie reakcja widzów dodała mu otuchy.

Jego kreacje z Dudka przeszły do historii kabaretu, a wiele wypowiadanych kwestii do dziś nie straciło na aktualności, choćby w "Ucz się, Jasiu", skeczu Stanisława Tyma z Wiesławem Golasem i Wiesławem Michnikowskim. W Dudku były też wykonane po mistrzowsku przez Kobuszewskiego monologi (choćby ten o rozumie), piosenki i skecze.

Nie wystąpił wprawdzie nigdy w Kabarecie Starszych Panów, ale znakomicie odnalazł się w programach kabaretowych Olgi Lipińskiej. A był tam jeszcze od czasów Gallux Show z początku lat 70., kiedy to w bujnej peruce kreował np. postać Cyganka. Potem jako mistrz elegancji wcielał się w postać Pana Janeczka. I mimo swego wzrostu pojawił się w duecie z Marylą Rodowicz w piosence "Maleńki".

Mistrz epizodu

Wzrost i szczupła sylwetka stały się jego znakami rozpoznawczymi. Zwracały uwagę w pierwszym cyklicznym, satyrycznym programie telewizyjnym "Wielokropek". Kobuszewski był jego współgospodarzem wraz z Janem Kociniakiem (różnica wzrostu ok. pół metra). W duecie z Janiną Traczykówną kreowali postacie tytułowe w pierwszym polskim serialu telewizyjnym "Barbara i Jan". Zasłynął też jako narrator popularnych telewizyjnych "Dobranocek dla dorosłych". Programów telewizyjnych z udziałem Jana Kobuszewskie-go nazbierało się około dwóch tysięcy.

Paradoksalnie aktor tej klasy nie miał nigdy okazji zagrania głównej roli w filmie. Nie zawsze wynikało to z braku propozycji. Uwielbiam Piotra Fronczewskiego, który z filmowym panem Kleksem poradził sobie znakomicie, ale mam żal do Jana Kobuszewskiego, że nie dał się namówić reżyserowi Krzysztofowi Gradowskiemu, który jemu zaproponował tę rolę. On dobiegał wówczas pięćdziesiątki i wydawał się być idealnym kandydatem na Ambrożego Kleksa. Ze swoim naturalnym ciepłem, poczuciem humoru, talentem wokalnym i tanecznym stworzyłby w tym filmie jedną z największych ról w swoim dorobku. I uwielbiany byłby nie tylko przez dzieci.

W ostatniej naszej rozmowie wyznał, że rolą, o jakiej marzył przez lata, był Cyrano de Bergerac. - Postać charakterystyczna, z duszą romantyczną. Bardzo ją lubiłem i kiedy byłem sprawny fizycznie, miałem nadzieję, że byłbym w stanie się z nią zmierzyć - mówił mi.

Niebywały sukces w repertuarze komediowym i kabaretowym sprawił, że samym pojawieniem się w życiu czy na scenie wywoływał uśmiech.

Musiał zdawać sobie z tego sprawę i to spowodowało, że w pewnym momencie zrezygnował z ról dramatycznych, bojąc się, że widzowie potraktują je komediowo. Wystarczy przypomnieć jeden z odcinków "Czterdziestolatka", w którym pojawił się jako sportowiec po przejściach, który głównemu bohaterowi opowiada swoje życie.

Kobuszewski był zresztą mistrzem epizodów. Powtarzał, że zaistnieć w świadomości widza właśnie nie w głównej roli, to nie lada wyzwanie. "Z teatru czy kabaretu nie wypuszczą mnie na dłużej niż jeden czy dwa dni, więc jeśli chcesz mnie do filmu, zawsze chętnie mogę ci zagrać jakiś epizod" - mówił do Stanisława Barei, którego znał jeszcze z czasów studiów. On zaś skorzystał z rady i chętnie zapraszał go do większości swoich filmów.

Dusza Kobusza

Jako człowiek wyróżniał się wielką klasą. Odnosił się zawsze z szacunkiem do ludzi. W każdym zespole teatralnym uważany był wręcz za wyrocznię. Kiedy Teatr Kwadrat, z którym był związany od 1976 roku, znalazł się w 2010 roku na zakręcie - bez dyrektora i z nakazem eksmisji z dotychczasowej siedziby - właśnie on postawił na młodego kolegę z zespołu, Andrzeja Nejmana, który w ciągu kilku sezonów wyprowadził scenę na prostą. Jan Kobuszewski był jej wierny aż do 2013 roku, kiedy z powodu pogarszającego się stanu zdrowia postanowił pożegnać się z widzami. Teatr I Kwadrat jednak nigdy nie te wykreślił go ze swego zespołu, a na pamiątkę wspólnie spędzonych lat wydał trzypłytowy album "Dusza Kobusza".

On zaś teatr traktował jak drugi dom, ale najważniejszy był dom pierwszy, rodzinny. Przez ponad pół wieku współtworzył szczęśliwy związek z aktorką Hanną Zembrzuską. A siostrzeniec Wiktor Zborowski poszedł w jego ślady.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji