Artykuły

Michał Derlatka: Dobrze jest, gdy teatr wychodzi poza mury swej siedziby

Dziecko, forma plastyczna i miasto - to trzy fundamenty, na których swoją koncepcję Teatru Miniatura oparł Michał Derlatka. Właśnie rozpoczął pierwszy sezon w charakterze dyrektora tej placówki.

ROZMOWA Z MICHAŁEM DERLATKĄ [na zdjęciu]:

PRZEMYSŁAW GULDA: Twoja dyrektorska kadencja zaczęła się od małego dramatu: zalania budynku teatru.

MICHAŁ DERLATKA: Poniedziałek [2 września - red.] rzeczywiście wyglądał dramatycznie. Woda lała się strumieniami z sufitów z kartongipsu, w niektórych pomieszczeniach sięgała kostek.

Jakie szkody spowodowała?

- Zalała pomieszczenia na pierwszym piętrze, na parterze i dostała się do piwnic budynku. Najbardziej ucierpiało foyer, kasa i biuro organizacji widowni. Zniszczone są sprzęty, meble, kostiumy, wydawnictwa. Teatr czeka remont. W tej niewesołej sytuacji bardzo ucieszyła mnie postawa zespołu. To była gremialna i błyskawiczna akcja osuszania i ratowania tego, co jeszcze było do uratowania. Wszyscy rzuciliśmy się do mopów i wiader. Od pracowników teatru, którzy jeszcze nie wrócili z urlopów, od znajomych, także z innych teatrów, a także widzów nadchodziły deklaracje gotowości pomocy. Nasz organizator włączył się do tych deklaracji: nie jesteście sami, będziemy razem rozwiązywać tę sytuację. Dla mnie to była jasna informacja od gdańskiego środowiska: to jest nasz teatr, chcemy, żeby grał, pomożemy.

Jak szybko uda się zlikwidować skutki zalania? Czy wpłynie to na rozpoczęcie i przebieg tegorocznego sezonu?

- Według naszych ustaleń na ten moment sezon zaczniemy planowo. Z przyczyn logistycznych musimy odwołać jeden spektakl na Dużej Scenie, a spektakle ze Sceny Kameralnej po 22 września przeniesiemy na Salę Prób. Na czas osuszania i remontu wyłączona zostanie przestrzeń foyer, co będzie wiązało się z pewnymi niedogodnościami dla widzów, choćby z wyłączeniem z użytku głównego wejścia do teatru. Będziemy oznaczać ciągi komunikacyjne i informować widzów o tymczasowej organizacji przestrzeni w Miniaturze. Jeszcze nie wiemy, ile potrwa remont, czekamy na szacunki specjalistów.

Z jakimi założeniami przystępujesz do pierwszego dyrektorskiego sezonu w Miniaturze? Na jakich fundamentach chcesz budować swoją wizję tej sceny?

- Chciałbym, by Miniatura była przede wszystkim nowoczesnym, artystycznym teatrem lalek, ale też miejscem, do którego przychodzi się spędzić czas z dziećmi, z rodziną i ze znajomymi, porozmawiać, napić się kawy czy dać się czymś zaskoczyć. Dla mnie Miniatura to przede wszystkim teatr młodego widza, ale nie tylko. To miejsce, gdzie dziecko jest w centrum zainteresowań jako temat, współtwórca, partner i główny odbiorca działań teatru. Miniatura to także teatr formy, plastyki teatralnej, czyli tego, co czyni teatr lalek innym od teatru dramatycznego. Kiedy tak zwany dorosły widz idzie na balet czy na koncert, to wie, czego się mniej więcej spodziewać, jakim językiem operuje dane medium. Podobnie spektakle w Miniaturze powinny mieć ten wyjątkowy charakter, który nadaje im jedno z dwojga - obecność dziecka w przekazie i działaniu oraz/lub plastyka teatralna. Przy czym ta plastyka, czy może lepiej powiedzieć bardziej ogólnie: forma spektaklu, nie może być dodatkiem do tekstu literackiego, dekoracją. Powinna być nośnikiem znaczeń, metafor, elementem, bez którego się po prostu nie da. I mam nadzieję, że uda mi się być w tym temacie konsekwentnym i dość radykalnym w rozmowach z realizatorami. Jeszcze jedną ważną sprawą jest dla mnie miejski charakter teatru. Rozumiem tę miejskość na kilka sposobów. Wierzę, że działamy dla widzów, dla ludzi, którzy do nas przychodzą, kupują bilet i chcą wyjść o coś bogatsi, coś przeżyć, czegoś się dowiedzieć, nauczyć, a czasem po prostu miło spędzić czas. Miejskość Miniatury to dla mnie nastawienie na widza, gościa. Słuchanie jego potrzeb i wchodzenie z nim w dialog. Tworzenie warunków do spotkania ludzi z miasta w teatrze. Wierzę w społeczną wartość teatralnego spotkania. Ale miejskość rozumiem też bardziej ekspansywnie. Myślę, że z wielu istotnych powodów dobrze jest, gdy teatr wychodzi poza mury swej siedziby. Chodzi o jego dostępność, popularyzację teatru tam, gdzie go na co dzień nie ma, chodzi o nieprzewidywalność działań teatralnych w przestrzeni miejskiej, która burzy rutynę codzienności. Chodzi o pierwszy kontakt dziecka z teatrem. Także o przesłanki artystyczne: teatr site specific, teatr uliczny... I o dużo innych górnolotnie brzmiących tematów. Na pytanie o fundamenty, na których chcę budować Miniaturę, może niezbyt odkrywczo, ale szczerze odpowiadam więc, że są to dla mnie: dziecko, forma plastyczna i miasto.

Które z projektów, prowadzonych do tej pory w Miniaturze, uważasz za szczególnie interesujące i godne kontynuowania?

- Uważam, że obecnie teatr ma na afiszu wiele wartościowych i ciekawych propozycji. Mój dobór spektakli do aktualnego repertuaru będzie konsekwencją kierunku, w którym chciałbym, by Miniatura zmierzała. Przy czym trzeba pamiętać, że budowa repertuaru trwa latami, a obecny zestaw spektakli powstawał przez dwie kadencje mojego poprzednika. Moje propozycje realizacji będą konsekwentnie wzbogacały i modyfikowały obecny zestaw granych spektakli. Chodzi mi na przykład o wzmocnienie repertuaru "najnajowego", przedszkolnego czy o plastyczny charakter przedstawień skierowanych do młodzieży i dorosłych. Jeżeli chodzi o działalność projektową, czyli wszystko to, co nie jest produkcją i prezentacją spektakli, bardzo cenne wydawały mi się inicjatywy z pogranicza teatru, edukacji i warsztatu, takie jak warsztaty rodzinne Emocje od Z do A czy projekt Teatr i Szkoła. Działalność edukacyjna teatru zasługuje jednak w moim odczuciu na zdecydowane rozwinięcie i konsekwentny rozwój.

A co zniknie z programu teatru?

- Z programu zniknie festiwal "Co nowego?" w dotychczasowej formule. Festiwal poświęcony był teatrowi dla młodzieży i o ile branżowo sprawdzał się świetnie, to frekwencyjnie nie spełniał oczekiwań.

Gdzie umieściłbyś swoją wizję teatru na osi, której jednym biegunem byłaby scena wyłącznie dla dzieci, drugim - instytucja oferująca możliwie najszersze spektrum repertuaru dla wszystkich grup wiekowych?

- Naszym głównym odbiorcą są na pewno dzieci. Jednak dzieci przychodzą do teatru najczęściej w towarzystwie rodziców, dziadków czy nauczycieli. Pracując jako reżyser, prawie zawsze dążyłem do tego, by moje spektakle miały charakter rodzinny, to znaczy przez wielowątkową narrację czy odniesienia do pewnych kulturowych kodów trafiały także do dorosłych widzów. To nazywa się popularnie "teatrem familijnym". Mój pomysł na zaangażowanie młodzieży w działania teatru to utworzenie grupy teatralnej właśnie z udziałem młodzieży, która po rocznej pracy wystąpi na deskach naszego teatru u boku aktorów teatru Razem

- nabór do grupy zaczynamy już wkrótce. Jeżeli chodzi o widzów dorosłych, to będziemy proponować im nasze realizacje w ramach Laboratorium Formy, plastycznej sceny eksperymentu. Zaczniemy od spektaklu opartego na twórczości Rolanda Topora, który zrealizuje jeden z najciekawszych zespołów tego nurtu Malabar Hotel Marcina Bartnikowskiego i Marcina Bikowskiego. Zatem stawiam na różnorodność, chcę, żeby każdy mógł znaleźć w naszym repertuarze coś dla siebie, bez względu na wiek. Jednak szalę działalności teatru zdecydowanie przechylam w stronę dziecka.

Czy Miniatura ma być wyłącznie teatrem, czy raczej otwartym miejscem spotkań?

- Wybieram odpowiedź numer dwa. Działalność teatralna jest niewątpliwie podstawą i priorytetem funkcjonowania teatru i z tym teatr dotąd radził sobie nie najgorzej. Jednak jeżeli uda się stworzyć w Miniaturze przestrzeń przyjazną gościom, oferować im różnorodne aktywności, atrakcje, warsztaty czy po prostu miejsce, w którym będą chcieli rodzinnie spędzać czas - będę szczęśliwym dyrektorem.

Otwierasz sezon inauguracją sceny dla najmłodszych widzów. Dlaczego jest ona potrzebna?

- Potrzeba tworzenia teatru dla maluchów ma kilka źródeł. Pierwszym są sami rodzice, którzy poszukują i oczekują tego rodzaju propozycji. Działania teatralne dla najnajmłodszych wpisują się też w ogólnopolski trend. Dużo mówi się o rodzicielstwie bliskości, o emocjonalnych potrzebach maluchów, o potrzebie ich sensorycznej stymulacji. Ja myślę też po prostu o teatrze i pierwszych doświadczeniach dziecka w kontakcie z nim. Wierzę, że artystyczne, dojrzałe i nieinfantylizujące podejście do najmłodszego widza zapada gdzieś w nim i być może będzie skutkować jego pozytywnym nastawieniem do teatru w przyszłości. A teatr to wiadomo - socjalizacja, wrażliwość, poszerzanie horyzontów, krytyczne podejście do rzeczywistości - same plusy w dorosłym życiu. Pierwszym reżyserem, którego zaprosiłem do realizacji najnajowego spektaklu "Cztery pory roku" jest Tomek Maśląkowski. To jest zupełnie wyjątkowy artysta, który tworzy spektakle dla maluchów z pełnym szacunkiem i zrozumieniem dla widzów, ale i dla dorosłych twórców spektaklu, dla których praca z małymi dziećmi jest często dużym wyzwaniem. To dzięki Tomkowi uwierzyłem, że teatr dla dwulatków może być teatrem aktorskim.

Na jakich zasadach ideowych i organizacyjnych będzie działać?

- Pierwsza zasada teatru najnajów: jak w homeopatii - nie szkodzić. Zachwycać, zadziwiać, uwrażliwiać, inspirować... Organizacyjnie planuję regularne, w miarę rozszerzania repertuaru najnajowego, prezentacje spektakli tego nurtu w weekendy na Scenie Kameralnej teatru. Mamy też nadzieję, że uda nam się prezentować spektakle najnajowe w gdańskich żłobkach.

Wiosną w repertuarze ma się pojawić spektakl dla młodzieży, tworzony przez samą młodzież.

- Pod koniec września planujemy nabór do grupy, którą poprowadzą reżyserzy Dorota Bielska i Jarek Rebeliński. Szukamy licealistów mających coś do powiedzenia, niebojących się wyzwań i zdolnych do konsekwentnej i profesjonalnej pracy w teatralnej grupie. Efektem rocznej pracy ma być spektakl, w którym na scenie poza młodzieżą wystąpią artyści teatru Razem prowadzonego przez Jarka.

Jak ma działać ten projekt?

- 25 września podczas castingu wyłoniliśmy uczestników projektu. Młodzież w toku warsztatów sama wypracuje temat i formę przedstawienia. Na ostatnim etapie pracy do ekipy dołączą scenograf i kompozytor, by dodać profesjonalny sznyt i estetyczną spójność całej produkcji. Nie wyklucza to rzecz jasna możliwości uczestnictwa młodzieży w projektowaniu czy wykonaniu kostiumów i scenografii. Efekt pracy będziemy prezentować w teatrze, a jego odbiorcą będzie zapewne także młodzież. Cały projekt ma charakter eksperymentalny: na scenie dojdzie bowiem do spotkania młodzieży z profesjonalnymi aktorami z niepelnosprawnościami. Zobaczymy, co z tego spotkania wyniknie.

Czy to jednorazowy pomysł, czy początek cyklu?

- Jeżeli będziemy zadowoleni z procesu i efektów naszych działań - nie mówię nie, ale to pokaże czas.

Czym będą "Miniatury Miniatury"?

- Będą edukacyjnym cyklem miniatur teatralnych poprzedzających spektakle na dużej scenie teatru. To będzie taki steatralizowany, miniaturowy kurs wiedzy o teatrze dla dzieci i nie tylko. Planuję podjąć się reżyserii cyklu, który napisze Robert Jarosz.

Co musi się wydarzyć, żebyś w czerwcu mógł powiedzieć, że twój pierwszy dyrektorski sezon w Miniaturze był bardzo udany?

- Zdaję sobie sprawę z tego, że nic nie dzieje się samo, nic nie dzieje się od razu oraz że moje plany i rzeczywistość to często dwie zupełnie różne historie. Nie planowałem, że rozpocznę sezon od usuwania skutków zalania, a jednak głównie tym zajmowałem się w pierwszym tygodniu pracy. Uważam, że wraz z zespołem całkiem sprawnie tę próbę przeszliśmy. Pytanie, co dalej. Mam jasny kierunek, w którym chciałbym, aby rozwijała się gdańska scena, mam też konkretne plany repertuarowe, pomysły eventowe i edukacyjne. Jeżeli żadne nieprzewidziane okoliczności nie staną mi na drodze, jeżeli uda mi się zarazić zespół teatru entuzjazmem do realizowania tych planów, jeżeli przy odrobinie szczęścia zaplanowane przeze mnie premiery i projekty wypalą i przyciągną do teatru widzów... to będzie dobrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji