Artykuły

Wznowienie "Warsztatu teatralnego". "Nędza uszczęśliwiona" Bohomolca i Bogusławskiego. "Szkoda wąsów" L. A. Dmuszewskiego (Teatr Narodowy)

Na wstępie muszę się nieco wykłócić.

Przedstawienia ,,Warsztatu teatralnego" rozpoczęte przed kilku laty - zyskały zasłużoną sławę. Były to często przedstawienia bardzo interesujące, ożywiały monotonne tempo naszego życia teatralnego, zapoznawały nas z utworami, które w innych warunkach nigdy by się nie ukazały. Były nie tylko szkołą młodych reżyserów - ale i szkołą publiczności. Miały swą atmosferę, swych entuzjastów, swe echa. Mimo zastrzeżeń, które czasem trzeba było podnosić - należałem do widzów, którzy z niecierpliwością czekali na każdy nowy pokaz ,,Warsztatu".

Program wznowionych "Warsztatów" leje jakby tusz zimnej wody na nasz entuzjazm i nasze nadzieje. Zastrzega się przeciw uznawaniu "Warsztatu" za teatr eksperymentalny, zaznacza, że pokazy te nie będą miały charakteru pełnych przedstawień, lecz "starannie przepracowanych szkiców", a wreszcie zapowiada, że w przyszłości nie będą już wystawiane sztuki krótkie, ale fragmenty utworów "normalnych, całowieczorowych". Jeśli ten program zostanie ściśle wykonany - "Warsztat teatralny" utraci swe doniosłe znaczenie w naszym życiu teatralnym, a stanie się rodzajem zwyczajnej szkółki dla reżyserów.

Pomijam w tej chwili względy ogólniejsze, które przemawiają przeciw takiemu ograniczaniu zadań "Warsztatu teatralnego". Ale weźmy pod uwagę dobro samych młodych reżyserów, których prezentuje nam "Warsztat". Pierwszym aktem, świadczącym o ich artystycznej dojrzałości jest wybór sztuki. Przez ten akt wyboru adept sztuki reżyserskiej wykazuje, że jest indywidualnością, że do czegoś dąży, że pragnie czegoś nowe go dokonać. Reżyser jest dowódcą - musi umieć zdobywać. Musi szukać nowych form, łamać się z trudnościami, walczyć o zwycięstwo nowych kierunków. "Starannie przepracowane szkice" i "fragmenty normalnych, całowieczorowych przedstawień" zadania tego spełnić nie mogą. Conajwyżej wykażą, że nowy reżyser jest dobrym technikiem; ale nie przekonają nas, że jest świadomym swych celów artystą.

Właśnie sztuki jednoaktowe, tak niesłusznie u nas pomijane, mogłyby stać się idealną formą pracy dla młodych reżyserów. Przez swą zwięzłość zmuszałyby ich do koncentracji wysiłków; przez odmienność od normalnego szablonu wyzwalałby w adeptach reżyserii ich zmysł oryginalności, bezkompromisowości i niezależności. I dlatego sądzę, że rozwój "Warsztatu teatralnego" nie tylko nie powinien się cofać ku "szkicom i fragmentom", ale przeciwnie - winien iść naprzód śmiało i otwarcie, zmierzając do tworzenia "teatru eksperymentalnego".

II.

Na szczęście, pierwszy pokaz wznowionego "Warsztatu"nie urzeczywistnia jeszcze pogróżek zawartych w programie. Pokazano nam dwa utwory z epoki wykuwania się polskiego teatru, zupełnie zapomniane i ze względów historycznych niezmiernie zajmujące. Szczęśliwe próby "Reduty", w której Osterwa tak rozkosznie wystawił "Fircyka w zalotach" i teatru lwowskiego dyr. Horzycy ze "Spazmami modnymi" nie przekonały naszych teatrów, że należałoby częściej sięgać do skarbca teatru staropolskiego. Napewno wśród publiczności naszej nie brak smakoszów, którzy z prawdziwą przyjemnością wysłuchają tych starych komedii. Nie brak i uczonych, którzyby nas mogli wprowadzić w szczegóły stylu ówczesnego teatru, dość wymienić Bohdana Korzeniewskiego.

"Nędza uszczęśliwiona" X. Bohomolca, napisana w r. 1770 i przerobiona przez Bogusławskiego ukazał się w teatrze w r. 1778, z muzyką Macieja Kamieńskiego. Miła ta sztuka nosi na sobie wyraźne cechy swej epoki. Dźwięczą w niej echa "filozofii natury" J.J. Rousseau, wierzącej że "szczęśliwy nędzarz, który się panoszy (tj. wzbogaca), ale szczęśliwszy ten, co poprzestaje na swojem". Wraz z Rousseau wierzy również "Nędza uszczęśliwiona", że łagodną perswazją można panów nakłonić do poprawy losów poddanych. Wprawdzie przez chwilę zabrzmi w piosence mieszczanina Jana akcent prawie rewolucyjny, gdy ostrzega, by nie wierzyć panom i ich obietnicom, ale Jan jest w sztuce czarnym charakterem, a działający zza sceny ,,pan" okazuje się pod koniec hojnym i szlachetnym uczniem "filozofii natury", który uszczęśliwianie poddanych uważa za swoją największą przyjemność swego panowania. Program "Warsztatu" w słowach tych domyśla się słusznie - aluzji do Stan. Augusta.

Komedio-opera Dmuszewskiego "Szkoda wąsów" jest późniejszą o lat niespełna 40. Ileż w tym czasie przewaliło się przez Polskę i Europę wydarzeń doniosłych, straszliwych, tragicznych. W Warszawie jest już stały Teatr Narodowy, w którym niebawem rozegra się walka między zwolennika mi pseudoklasycznej tragedii, a szarym tłumem uznającym tylko nawpółromantyczne "dramy" i "melodramy". Do tego teatru przychodzą licznie oficerowie armii napoleońskiej; tam też zapewne zjawia się prototyp Geldhaba, a może i p. Jowialski zjeżdża czasem ze swej Jowiałówki z młodym synem, który nie domyśla się, że z czasem zostanie "szczęśliwym" mężem obecnej generał.-majorowej Tuzowe. Jednym z najwytrwalszych dostawców sztuk teatralnych jest Franciszek Dmuszewski, aktor wydawca "Kuriera Warszawskiego", tłumacz, autor 150 sztuk. Pisze utwory patriotyczne o Łokietku i Kościuszce; wśród współczesnych ma opinię niezbyt oryginalnego, a i dzisiejsi badacze opinię tę potwierdzają (prof. Chrzanowski, B. Korzeniewski).

"Szkoda wąsów" jest jednak utworem wcale przyjemnym. Tendencja patriotyczna łączy się tu z wyraźną troską o rozbawienie widza, o dowcip i lekkość. Tłem utworu jest walka o strój polski, która już poprzednio znalazła wyraz w komediach Zabłockiego i Niemcewicza, a później odbije się echem u Korzeniowskiego ("Wąsy i peruka"!), u Fredry, u Mickiewicza. Bo też owa zmiana strojów męskich miała w Polsce wszelkie cechy rewolucji obyczajowej. Zmiana strojów odbywa się nieustannie. Formy naszego ubioru obumierają jak komórki organizmu. Ale zazwyczaj dzieje się to niedostrzegalnie. Sami nie wiemy, kiedy zginęły przedwojenne wysokie kołnierzyki; nie zauważyliśmy śmierci żakietu, powolnego zamierania cylindra. Ale w XVIII w. zmiana przyszła tak nagle, że musiała wywołać wstrząs. Dmuszewski, który sam chodził po staropolsku i nie golił wąsów mimo, że był aktorem - wypowiedział w swej sztuce walkę francuskiej modzie, czyniąc to zresztą bez patosu, wesoło. Kilka z piosenek, wplecionych w tekst sztuki, np. "Ozdobo twarzy, pokrętne wąsy" - przeszło niemal do nieśmiertelności.

III.

"Nędza uszczęśliwiona" została wyreżyserowana przez p. Axera i zagrana w stylu operowym. Aktorzy śpiewali i mówili przeważnie "frontem do publiczności", nie troszcząc się zbytnio o partnerów; stroje ani nie uwzględniały prawdopodobieństwa, ani nie siliły się na stylizację (biedna dziewczyna wiejska, Kasia, paradowała po chałupie w strojnym gorsecie i bucikach, zamiast wystąpić boso).

Z wykonawców największe brawa zbierała Szlemińska, która z wdziękiem i prostotą odśpiewała piosenki Anny; dobry był Bolko i niezła Pomorska, choć nieco za sztywna i nie wyglądająca na wieśniaczkę.

"Szkoda wąsów" w adaptacji L. Schillera i w reżyserii Ziem. Karpińskiego wypadła wesoło, zgrabnie i dowcipnie. Wszystkie elementy przedstawienia zostały zestrojone, dialogi, piosenki, taniec. Duet Teresy i Dorotki wypadł wprost uroczo. Najważniejsza rola przypadła Hal. Kamińskiej, która jako Dorotka trzymała w rękach nici intrygi i swą grą żywą, filuterną, pełną inwencji - wywoływała raz po raz oklaski. Nieco tylko przeszarżowała moment zjawienia się przebranego Orgona (zbyt hałaśliwe wybuchy śmiechu). Kulturalnie i miło grał Żukowski, Kempa wybornie wywiązał się z roli Orgona, mającej wspaniałe tradycje, gdyż na premierze grał ją Żółkowski-ojciec. Bolko - pan Anzelm - pięknie śpiewał. Niwińska swym dowcipem wykazała jak można ożywić role napozór konwencjonalne (wyborna scena wyznania miłosnego!).

Dekoracje w obu sztukach komponował Jan Rybkowski. W "Nędzy uszczęśliwionej" udały mu się znakomicie. Owa chata z namalowaną dowcipnie półką, z której zwisają również namalowane cebule i z biedną drogą poza oknami była znakomita. Natomiast "Szkoda wąsów" została przez dekoratora potraktowana po macoszemu; salon "krociowego" Anzelma był nędzny i brudny. Dlaczego?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji