Artykuły

Legnica. "Czas terroru" Raczaka w Batumi i Tbilisi

Wyprawę do Gruzji legnicki teatr rozpocznie dwukrotną prezentacją "Czasu terroru", którym dziewięć lat temu Lech Raczak zamknął tryptyk rewolucyjny (wcześniej "Dziady" i "Marat-Sade") zrealizowany w Teatrze Modrzejewskiej. W piątek 20 września spektakl wystawiony zostanie w Batumi, w poniedziałek 23 września w Tbilisi.

Wiosną 2010 roku Lech Raczak podjął się w Legnicy ryzyka stąpania po gęsto zaminowanym gruncie. Z jednej strony groziła mu niewiedza i obojętność widza wobec historii sprzed ponad stu lat, z drugiej musiał poradzić sobie z postromantycznym, patriotycznym kiczem, którym usiany jest pełen symboliki, ale też goryczy i czytelnego porewolucyjnego rozczarowania, tekst "Róży" Stefana Żeromskiego. Reżyser cudem ocalał, bo najwyraźniej cuda w Legnicy się zdarzają. Ocalał i zwyciężył tak samo, jak wtedy gdy brał się za bary z "Dziadami", lekturową zmorą pokoleń licealistów.

Wystawiając gorzko-depresyjny i rozliczeniowy "Czas terroru" w historycznym kostiumie z pieśnią dziadowską na ustach Raczak poprowadził widzów przez kręgi polskiego piekła, jakim była - jakże często zakłamywana - historia naszych narodowych zrywów i powstań. Także tych pod wypartym z pamięci czerwonym sztandarem rewolucji 1905 roku. W ocenie Jolanty Kowalskiej (TVP, miesięcznik Teatr) była to najlepsza w Polsce teatralna adaptacja tekstu w sezonie artystycznym 2009/2010.

I chociaż całość grana jest w kostiumie antyrosyjskich i niepodległościowych akcji terrorystycznych bojowców PPS z początku XX wieku, w klimacie ówczesnych robotniczych dyskusji i strajków o godziwe płace, to jest opowieścią uniwersalną. Podobnie jak Żeromski, także Raczak wyraźnie bowiem dostrzega, że rewolucyjny zamęt sprzyja ideowym szaleńcom, demagogom, nawiedzonym uzurpatorom prawdy, ale też najzwyczajniejszym kreaturom, zdrajcom i zbrodniarzom.

- Jest coś przerażającego w dyskusji sprzed stu lat, której towarzyszą slogany obecne z nami także współcześnie, w każdej kolejnej kampanii wyborczej. Ale także to, że o przyszłość Polski spierają się często zdrajcy i konfidenci - mówił z goryczą autor scenariusza i reżyser przedstawienia.

Widz znajdzie w spektaklu także rozważania o wolności sztuki poddanej ciśnieniom rynku i ideologii, echa rewolucji feministycznej i odwieczny problem ceny, jaką trzeba zapłacić za miłość.

"W mistrzowsko skomponowanym przedstawieniu, z cytatami z malarstwa Petera Breughela, wszystko działa jak w dobrze naoliwionym mechanizmie bomby zegarowej. Muzyka, ruch sceniczny, kreacje aktorskie są tu dostrojone tak precyzyjnie, żeby mogła wybuchnąć z pełną mocą" - pisała Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej Wrocław.

"To żywy, pełen pasji i niespożytej energii dyskurs o Polsce przeprowadzony przez aktorów, a nie ideologiczne deklaracje. Ironia i gorycz tego sporu przypomina mi najlepsze manifestacje Swinarskiego (a to ekstraklasa naszego teatru). Efekt jest tak piorunujący prawdopodobnie dlatego, że dzieło powstało z pobudek ideowych i prawdziwym ideom jest poświęcone" - zauważał Jacek Zembrzuski na swoim blogu.

Prezentacja spektaklu na scenach Batumi i Tbilisi możliwa jest dzięki dotacji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (180 tys. zł) wspartej środkami dolnośląskiego samorządu (48 tys. zł). Ta cześć artystycznej podróży legnickiego teatru związana jest z obchodzonym w bieżącym roku stuleciem nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską i Gruzją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji