Cudem jest świat
Zaskakuje, intryguje i pozostaje w pamięci. Tak jest od pierwszej poważnej roli w Teatrze Współczesnym, czyli Zosi Plejtus w "Matce" Witkacego, opolskiego festiwalu, który wygrała piosenką "Ptakom podobni" i roli Niny w filmie Andrzeja Wajdy "Krajobraz po bitwie". Minisondaż w kręgu znajomych z pytaniem, jak zapamiętali Stanisławę Celińską, daje zróżnicowane wyniki: Agnieszka w "Nocach i dniach", siostra Marcelina w "Faustynie", Amelia w "Barwach szczęścia".
Chociaż minęły lata, wciąż pamiętamy drapieżne wykonanie "Songu sprzątaczki", równie dobrze jak bliższe w czasie, ale zupełnie inne w charakterze piosenki: "Wielka slota", "Atramentowa rumba", "Modlitwa o pokój" czy ostatnio Inwokacja do "Pana Tadeusza", którą śpiewała w czerwcu br. na koncercie z okazji 40. rocznicy pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski.
Oczami dziecka patrzeć na świat
Fani uważnie śledzą także autorskie teksty, które Celińska pisze od paru lat, a 12 z nich śpiewa na najnowszej - nagrodzonej już Fryderykiem - płycie "Malinowa". Nagrała tam m.in.: "Cudem jest świat", "Gdzie jesteś, dziewczyno", "Drzewo", "Dzielić się miłością", "Wybacz". W czerwcu br. razem z Maciejem Muraszką, autorem muzyki, odebrała za ten album w Opolu platynową płytę. W tekstach opowiada o czasie i przemijaniu, spotkaniach i rozstaniach, radościach i smutkach. Zwyczajne, codzienne tematy, które od dawna są obecne w piosenkach, w wydaniu Celińskiej brzmią wyjątkowo prawdziwie. Być może dlatego, że w zapisanych linijkach tkwią gdzieś głęboko skrawki jej własnych, czasem odległych przeżyć i jej świat wartości.
"Oczami dziecka patrzę na świat/ Nieważne ile teraz mam lat/ Zachowam w sobie wśród życia burz/ To małe dziecko co chłonie cud".
Te parę wersetów z piosenki "Cudem jest świat" łączy jak klamra kilka wspomnień o wyjątkowości dziecięcego świata. - Obraz małego dziecka, które chłonie świat, to obraz mojego syna Mikołaja, który w dzieciństwie kolekcjonował modele samochodzików, a często, z wielkim zaangażowaniem i powagą, odkręcał im kółka - wspomina Stanisława Celińska. - Mówił, że to są kwiaty, i w jego dziecięcej fantazji były to prawdziwe kwiaty, bo wyobraźnia dziecka nie jest skażona schematami.
Inna wspomnieniowa migawka to przedstawienie dyplomowe w warszawskiej szkole teatralnej. - Grałam chłopca bawiącego się z kolegami w Indian - opowiada aktorka. - Na próbach bardzo się cieszyłam, że gram chłopaka, biegam z pistoletem i strzelam do Indian, ale prof. Ryszarda Hanin zwróciła mi uwagę: - Stasiu, nie śmiej się, poważnie strzelaj do Indian, zabawę dzieci trzeba traktować poważnie, dla nich to wszystko dzieje się naprawdę. Zrozumiałam to dopiero wtedy, kiedy urodził się mój syn Mikołaj.
W obrazie dziecka zafascynowanego światem jest też coś z własnego dzieciństwa Stanisławy Celińskiej. - Byłam niesfornym "i niegrzecznym* dzieciakiem. Może dlatego, że w latach powojennej biedy nikt nie miał czasu, aby się mną zajmować. Kiedy z Wrocławia przyjechała do Warszawy moja Babcia i postanowiła wziąć mnie do kościoła, wszyscy dookoła zaprotestowali, bo uważali, że na pewno narozrabiam. A ja pamiętam obraz, który mnie wtedy zafascynował: ornat księdza, chorągwie, dym kadzidła i to, że wdrapałam się na schody ambony, żeby to wszystko widzieć i całą sobą chłonąć.
Mimo nuty osobistego bólu w słowach: "Ciemność znam dobrze/ Szłam wzdłuż jej ścian/ Szukając światła, okruchu dnia" - Stanisława Celińska wierzy mocno, że niezależnie od wszystkiego trzeba zachować w sobie i pielęgnować intensywność przeżyć i wrażliwość dziecka. Trzeba patrzeć na świat jego ciekawymi oczami, bo mimo wszystko "...cudem jest świat z milionem barw ciemnych i jasnych/ Cudem jest dzień, każdy człowiek, jego gest, cudem jest".
Dziewczyna z tamtych lat
Autorskie teksty pozwalają jej pełniej niż role filmowe, teatralne i radiowe wyrazić siebie i przekazać coś z własnych doświadczeń. Ich subtelna liryka trafia do serc - świadczą o tym reakcje publiczności na koncertach i liczniki wejść na YouTube.
"Wspomnienia czasem są bolesne/ Na twarzy znaki rzeźbi czas/ Szczęśliwa bywam i tylko we śnie/ Na jawie ciągle jestem zła" - przyznaje Stanisława Celińska w piosence "Gdzie jesteś, dziewczyno z tamtych lat?". Emocjonalne wpisy pod filmikiem z tą piosenką świadczą nie tylko o aplauzie dla muzyki Macieja Muraszki, ale i o tym, że postawione przez autorkę tekstu pytanie o upływ czasu i związany z nim bagaż doświadczeń nie daje spokoju tym, którzy mają już za sobą kawałek życia.
Aktorka nie robi tajemnicy z trudnego czasu w swojej biografii, chociaż niekiedy drażni ją pytanie o chorobę alkoholową. - To było tak dawno - mówi - a ludzie wciąż do tego wracają.
Dawno, bo alkohol definitywnie zniknął z jej życia w 1988 r. Mimo wszystko Celińska nie uchyla się od odpowiedzi na pytanie o przyczyny. Dyplom warszawskiej PWST, filmowy debiut u Wajdy i nominacja - za rolę Niny w "Krajobrazie po bitwie" - do nagrody na Międzynarodowym Festiwalu w Cannes, a potem propozycje pracy u znakomitych reżyserów i świetne role sprawiły, że szybko znalazła się na topie. Ale zawodowy sukces i obowiązki rodzinne, kiedy wyszła za mąż i urodziła Mikołaja i Aleksandrę, okazały się ponad siły.
Aktorstwo narzuca twarde reguły. Dopołudniowe próby, wieczorne spektakle, plany filmowe, nagrania w radiu i świadomość, że to macierzyństwo jest najpiękniejszym i najważniejszym darem w życiu, przyniosły przeciążenie fizyczne i psychiczne. - Nie radziłam sobie ze sobą - podsumowuje Celińska.
Alkohol, jak zawsze, dawał początkowo uspokojenie i rozluźnienie, i, jak zawsze, okazał się fałszywą ścieżką.
- Kiedy w moim życiu był czas bardzo trudny, kiedy zachowywałam się fatalnie, w ogromnym udręczeniu, postanowiłam się zwrócić do Pana Jezusa i poprosić Go o łaskę. Błagałam: Uwolnij mnie!... I nastąpił upragniony cud. Zaczęłam żyć na nowo - wspomina Celińska.
Zasadzić drzewo
Historia jej wyjścia z uzależnienia, do którego kiedyś odważnie się przyznała, wzrusza słuchaczy. Zdarza się, że słyszy, iż dzięki niej ktoś znalazł w sobie siłę, by pokonać nałóg.
- Chciałabym moimi tekstami chociaż trochę pomóc ludziom, chciałabym - przepraszam za górnolotne wyrażenie - choć trochę naprawić świat - mówi Stanisława Celińska. - Dziś szerzy się tyle zła, jest tyle różnych uzależnień, szatan zabiera ludziom wolność...
Jak podkreśla, największą nagrodą jest dla niej, gdy po koncercie przychodzi ktoś z widzów i mówi: "To o mnie Pani śpiewała". - To dla mnie ważne, gdy słuchacze odnajdują w moich tekstach siebie, bo tak naprawdę w naszych cierpieniach, tęsknotach i poszukiwaniach wszyscy jesteśmy do siebie podobni - zaznacza.
Poszukiwania dotyczą także obszaru wiary. Stanisława Celińska przyznaje, że chociaż intensywność wiary.była różna na różnych etapach jej życia, to jednak modlitwa i Kościół były w nim obecne zawsze. Z sentymentem wspomina dziecięcą fascynację procesją Bożego Ciała, jasełka, w których grała anioła i Heroda, a także to, że z religii była prymuską. - Jedno z moich ważniejszych spotkań z Jezusem było, kiedy miałam 12 lat. Nakryta białym welonem adorowałam z koleżankami grób Pana Jezusa i bardzo przeżywałam Jego śmierć. Chyba wtedy stał mi się bliski. Może dlatego po latach, gdy poczułam, że sama nie dam rady, odważyłam się zaufać Mu i prosić, żeby mi pomógł.
Chociaż intensywność wiary była różna na różnych etapach jej życia, to jednak modlitwa i Kościół były w nim obecne zawsze.
Zaufałam i otrzymałam ogromną łaskę.
Grafika na okładce płyty "Malinowa" nawiązuje do słów piosenki "Drzewo". Celińska śpiewa: "Gdy widzę, jak łączysz ziemię i niebo,/ Pragnę być trochę podobna do Ciebie./ Stąpać pewnie, choć z głową w chmurach,/ Ziemi dotykać i patrzeć z góry". I dalej prosi: "Przytul mnie drzewo, daj siłę przetrwania,/ Bo życie trudne a przyszłość nieznana./ Prostuj ścieżki, po których błądzę./ Bądź drogowskazem, bym żyła mądrze./ Daj mi potężną siłę korzeni,/ Pragnę ją czerpać jak Ty z głębi ziemi".
- Posadźmy to wspaniałe drzewo, ale nie w sensie dosłownym, chodzi o drzewo w samym sobie, drzewo wartości, które dają siłę. Niech przypomina, skąd pochodzimy, i prowadzi nas dalej przez życie - zachęca znakomita aktorka i wokalistka Stanisława Celińska.