Artykuły

Przeznaczenie kontra wola

"Fatalista" Tadeusza Słobodzianka w reż. Wojciecha Urbańskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Kamila Łapicka na blogu Słuchy z teatru (i okolic).

Traf chciał, że obejrzałam niedawno "Fatalistę". A może zostało tak postanowione przed miliardem lat? Niezależnie od tego, spektakl Wojciecha Urbańskiego w warszawskim Teatrze Dramatycznym to piękna teatralna godzina.

Autorem tekstu jest Tadeusz Słobodzianek, którego zainspirowało opowiadanie Isaaca Bashevisa Singera. Kto sięgnie do zbioru "Grosiki na raj i inne opowiadania", dostrzeże, że anegdota Singera o pewnym zakochanym Beniaminie, który położył się na torach, by poślubić swoją wymarzoną Chejełe jest przytoczona wiernie, ale stanowi jedynie przyczynek do stworzenia opowieści o życiu pewnej rodziny z ulicy Krochmalnej.

Rzecz dzieje się w szabatowy wieczór, który rozpoczyna się zgodnie z żydowską tradycją. Świece zostają zapalone, dłonie obmyte, pieśni odśpiewane, modlitwy odmówione. Na stole błyszczy chała i paruje złoty rosół. Ale w powietrzu wyczuwa się napięcie. Może chodzi o to, że Beniamin wrócił z pracy o dwie godziny za późno, a Lea odkryła na jego policzku ślad szminki w kolorze czerwieni strażackiej, podczas gdy sama używa jasnej wiśni? A może sprawa jest poważniejsza i nie smakuje mu rosół?

Sztuka Słobodzianka jest komedią tylko z pozoru, choć zachowuje komediową lekkość i żydowski dowcip. Autor ukazuje metamorfozę stosunków małżeńskich, które z latami tracą urodę. Szczerość, ideały, namiętność - to wszystko znika. Pojawiają się za to podjazdowe wojenki, zdrady i powoływanie się na złote rady mamusi czy tatusia, którzy przecież ostrzegali.

W roli Lei występuje Magdalena Czerwińska, Beniamina gra Robert T. Majewski. Partnerują sobie naprawdę doskonale. To w polskim teatrze, przesyconym monologami, w których między wierszami brzęczy uporczywe "teraz ja", niemała sztuka. W interpretacji Czerwińskiej najbardziej uwiodła mnie komparatystyka polskiego ułana i ormiańskiego poety, w przypadku Majewskiego - scena, w której przytacza anegdotę opisaną w "Fataliście" Singera i odpowiada na pytanie, czy ponownie odważyłby się dla Lei na taki wyczyn. Świetnie i naturalnie wypadają także chłopcy występujący w rolach ich synów, Jakub Strach (Abram) i Maksymilian Zieliński (Kubek).

Małoletni amatorzy futbolu rozgrywają na podwórku cykliczne spotkania Polska-Izrael. Jak powiada autor, akcja rozrywa się w Warszawie lat 30. To rodzi inny kontekst niż opowieść Singera, która rozpoczyna się w roku 1916. Kolejna różnica polega na tym, że Beniamin Słobodzianka jest przybyszem z Biłgoraja - Singerowskiego raju - nie zaś z Kurlandii. Ciekawe jest też filozoficzne zderzenie fatalizmu i woluntaryzmu, akcentujących odpowiednio prymat przeznaczenia i ludzkiej woli. Słobodzianek dodaje do tego wątek zachowania religijnej tradycji, a co za tym idzie - żydowskiej tożsamości. Czemu to służy i jaką ma wartość? Czasy, które nadeszły po opadnięciu kurtyny sprawiły, że te pytania zyskały nowy wymiar.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji