Artykuły

Filozof z wykształcenia, w przeszłości studiował też historię i kulturoznawstwo. Jak podkreśla, kultura interesowała go od dziecka. Swoją uwagę Rafał Sadownik skupiał zwłaszcza na grach w przestrzeni publicznej, o czym po latach napisał pracę magisterską.

- Okazało się, że gra jest czymś szerszym niż sama kultura. To wtedy dostrzegłem, że w naszej rzeczywistości brakuje wątku ludycznego, niezwykle ważnego w kształtowaniu tożsamości ludzi. Zacząłem sobie zadawać pytania, dlaczego tak jest? - wspomina Sadownik.

Dziś dowodzi jednym z największych lubelskich festiwali. - Chciałem stworzyć imprezę, która miałaby w sobie ten najbardziej ludyczny pierwiastek. Na całym świecie najmocniej odpowiada temu karnawał - czas, kiedy każdy może być, kim chce - wyjaśnia Sadownik.

Dodaje, że sama formuła takiego wydarzenia nie przyjęłaby się w mieście, dlatego przy budowaniu festiwalu potrzebne były jeszcze powody, dla których ludzie chcieliby dołączyć do zabawy. - I tutaj naturalnie pojawił się cyrk i występy ludyczne. Dają one poczucie, że coś dzieje się specjalnie dla nas tu i teraz. Nie ma udawania - tłumaczy.

Pierwszy Carnaval Sztukmistrzów odbył się w 2008 r. Dwa lata później czytelnicy "Wyborczej" zdecydowali o przyznaniu imprezie tytułu "Wydarzenia Kultury". - Za odwagę i otwartość umysłu - argumentowaliśmy podczas uroczystej gali.

Właśnie trwa jedenasta edycja, w której uczestniczy w tym roku ponad 20 artystów i zespołów z całego świata. - Zbudowaliśmy świadomość, że Lublin jest miastem Sztukmistrza z Lublina. Stworzyliśmy największą imprezę w Polsce, w której nad głowami przechodniów chodzą ludzie na taśmach - mówi Sadownik.

Organizator Carnavalu Sztukmistrzów dostrzega jednak potrzebę rozwoju lubelskiego festiwalu. - Jest duża grupa osób, która oczekuje dziś nowego cyrku w wydaniu profesjonalnym. Chce pójść do cyrku czy teatru, by oglądać profesjonalnych artystów. Mamy więc pomysł na imprezę, które skupiałoby wydarzenia z najwyższej półki, nigdy niepokazywane w naszym kraju - zapowiada.