Atak młodych sopranistek
XVI Festiwal Mozartowski w Warszawie. Pisze Katarzyna K. Gardzina w Życiu Warszawy.
Trzy tygodnie Festiwalu Mozartowskiego przyniosły kilka obiecujących debiutów mł odych utalentowanych śpiewaków.
Najgłośniejsze oklaski należą się sopranistce Annie Wierzbickiej. Śpiewaczka zadebiutowała w trzech partiach mozartowskich: hrabiny w "Weselu Figara", Donny Elwiry w "Don Govannim" i Vitelii w "Łaskawości Tytusa". Wszystkie były sukcesem, a ostatni - rewelacją. Sopranistka pokazała, jak dużą skalą głosu rozporządza, jak doskonale radzi sobie z trudnymi przejściami od dźwięków niskich do wysokich, tworząc świetną, wokalno-aktorską kreację! Sekundowali jej także debiutujący mezzosopranistka Elżbieta Wróblewska i bas Sławomir Jurczak.
Warto zapamiętać też nazwisko Agnieszki Piass [na zdjęciu]. Jako Pamina w "Czarodziejskim flecie" śpiewała muzykalnie, z wyczuciem stylu i treści. Wystąpiła także jako Donna Elwira w "Don Govannim". W tej samej partii po raz pierwszy na festiwalu zobaczyliś my Tatianę Hempel, która choć ód kilku, lat śpiewa na scenie Warszawskiej Opery Kameralnej, organizatora festiwalu, dopiero teraz pokazała, na co ją stać. Niestety zawiodła męska cześć załogi. Ani Bogdan Śliwa, ani tym bardziej Dariusz Machej nie powinni wykonywać partii Leporella. Sama mimika nie przesądza przecież o powodzeniu w tej roli.
Warszawska Opera Kameralna nie ma wielkiego szczęścia do tenorów, ale brak takich głosów odczuwany jest nie tylko u nas.. Wśród kiepskich, niestety, tegorocznych debiutów tenorowych jeden błysnął prawdziwym talentem. Wojciech Parchem, do tej pory mający na koncie partie w operach dawnych i współczesnych, wystąpił w arcytrudnej technicznie roli tytułowej w "Mitrydatesie, królu Pontu".
Z rosnącym zachwytem słucha się kolejnej młodej sopranistki - Małgorzaty Rodek. Ś piewa z coraz większą swobodą, również sceniczną i to bardzo wymagające technicznie partie."
Tak więc już mamy obiecujący wysyp wokalnych talentów, a festiwal jeszcze (do 26 lipca) trwa.
