Artykuły

Sztukmistrz powrócił do Lublina

W minioną sobotę pełna gala obowiązywała w lubelskim Teatrze Dramatycznym. Miała miejsce premiera, z tym że nowego sezonu artystycznego. Na tę okazję powrócił na scenę teatru sztukmistrz Jasza. Ale jeszcze przed spotkaniem z nim, co bardziej prominentni (nieliczni) oraz zżyci z teatrem (dość duża grupa ludzi żyjących z kultury i sztuki, bądź zaprzyjaźnionych z nimi) witana była w progu przez dyrektora Andrzeja Rozhina, nową panią wicedyrektor Teresę Księską, jeszcze urzędującego wicedyrektora Krzysztofa Torończyka oraz nową kierowniczkę działu organizacji widowni Annę Krzyżanowską.

"Sztukmistrza z Lublina" wyreżyserowanego dla naszej sceny przez Jana Szurmieja na podstawie literackiego pierwowzoru J.B. Singera, już recenzowaliśmy na łamach "Dziennika". Czas, który upłynął od premiery, sprawił, iż realizacja ta "ucukrowała się" i rzeczywiście jest jeszcze bardziej smakowita. Singerowskie słowo porusza niezmiernie. Reżyserska wizja świata (nie tylko żydowskiego) przez swój uniwersalizm i malowniczość - hipnotyzuje. Maga Szumieja wsparli wyborne: Z. Konieczny (muzyka) i W. Jankowiak (scenografia). No i aktorzy. Dużo i dobrze należy powiedzieć o grze całego (prawie) zespołu. Jest tu on i ansamblem dramatycznym i wokalno-tanecznym, a także... cyrkowym. Odtwórca łownej roli bezbłędny aktorsko Marek Milczarczyk, prawdopodobnie niedawno zakończone wakacje spędzał ... u kuglarzy, doskonaląc jeszcze swój kunszt.

Po całej tej garści kadzidła, należy jednak potwierdzić odczucie wyniesione z pierwszych przedstawień. Spektakl ten - mimo iż jeszcze nie wszystko co w nim dobre zostało tu opowiedziane - dłuży się jednak. Trzy godziny i czterdzieści minut, to zbyt dużo jak na "fizyczność" zagorzałego nawet teatromana. Dla mnie osobiście najsłabszą partią przedstawienia są "psychologizmy" w końcowej części przedstawienia. Wartka dotąd akcja (co sprawia m.in. sposób poprowadzenia aktora) traci tu na tempie. A przez to nuży... Może to szczegół, może się czepiam. Ale proszę o chwilę uwagi dla tych słów i...

Ci, którzy nie obejrzeli jeszcze lubelskiego przedstawienia "Sztukmistrza z Lublina", warto by zaplanowali jeden z najbliższych wieczorów w teatrze. Ale - zaręczam - "Sztukmistrz" obejrzany ponownie też dobrze smakuje.

PS. Czytelnikowi winien jestem trochę plotek. Po spektaklu aktorzy śpiewali piosenki, nie za pieniądze, a za... kieliszek szampana. Tenże kieliszek przyjaciele teatru dostali za darmo. - "Na razie za darmo, później odrobicie" - powiedział Andrzej Rozhin. Emablowany na okoliczność swego odejścia z teatru Krzysztof Torończyk (w teatrze - zważywszy rodzinne koneksje - był "od zawsze") wyjawił, że dorósł do tego by pójść... na swoje". Podobno powiększy grono lubelskich biznesmenów, a jego debiut w nowej roli nastąpi w najbliższą środę, na Targach Wschodnich, w stoisku nr 25.1 jeszcze z tej materii. Teatr Dramatyczny staje się coraz bardziej... muzyczny. Bowiem po tenorze Saulskim dołączyły (do władzy) panie dobrze znane z muzycznej niwy: Teresa Księska-Fagler i Anna Krzyżanowska. Będzie więc grało?!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji