Artykuły

W poszukiwaniu sensu, czyli bajki Kołakowskiego w teatrze

"13 bajek z królestwa Lailonii" wg Leszka Kołakowskiego w reż. Marty Streker w Teatrze Lalki i Aktora w Wałbrzychu. Pisze Maria Marcinkiewicz-Górna, członkini Komisji Artystycznej V Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej "Klasyka Żywa".

Akcja "13 bajek z Królestwa Lailonii" Leszka Kołakowskiego w adaptacji i reżyserii Marty Streker w wałbrzyskim Teatrze Lalki i Aktora rozpoczyna się już w foyer. Widzowie wchodzący na widownię rozpychani są przez pojawiających się z różnych stron bohaterów spektaklu, którzy gdzieś pędzą, czegoś szukają. Czego? Tego, co za drzwiami Lailonii. Wielki neon z nazwą tej krainy wisi już na scenie i towarzyszyć nam będzie przez cały spektakl. Tuż pod nim umieszczony jest metalowy las w postaci ażurowych ruchomych ścian, które w zależności od potrzeb przedstawianej historii pełnią rozmaite role: a to coś ukrywają, to odgradzają trzeci plan, to znów są ekranem dla teatru cieni ("Opowieść o wielkim wstydzie"), itd. Na pierwszym planie grają bowiem pozostałe elementy scenografii, pełniące jednocześnie role rekwizytów takie jak stoły na kółkach czy wielkie pudło. Aktorzy ubrani są w proste kostiumy - czarne kombinezony z indywidualnie dobranymi kolorowymi elementami: jeden ma tylko kolorowy kołnierzyk, drugi tylko wykończenia rękawów, etc. Zespół bardzo dobrze i sprawnie porusza się po stwarzanym na naszych oczach świecie. Grają różnorodnie, wchodzą w interakcje z publicznością, animują różne rodzaje lalek, improwizują. To właśnie aktorzy są wielkim walorem tego spektaklu: Anna Jezierska, Urszula Raczkowska, Kamil Król, Paweł Kuźma, Filip Niżyński, Paweł Pawlik.

Bardzo ciekawym pomysłem reżyserskim i dramaturgicznym jest przepisanie wybranych opowieści na piosenki (m.in.: "Czerwona łata", "O sławnym człowieku").

Ryzykownym natomiast okazało się rozbicie jednej z bajek ("Opowieść o największej kłótni") na trzy części. Trudno rozpoznać, czy nie jesteśmy już w innej opowieści.

Niestety nie zawsze to, co dzieje się na scenie, jest dobrze widoczne. Spektakl bowiem jest mocno nieoświetlony i ciemny, przez co stwarzane światy mocno tracą na atrakcyjności, a części z aktorów po prostu nie widać.

W spektaklu zabrakło mi jeszcze dwóch elementów. Pierwszym jest śladowa dramaturgia w niektórych opowieściach - trudno bowiem zrozumieć przebieg akcji, nie znając bajek Kołakowskiego, na przykład dlaczego Rio kurczy się ze wstydu (bo fakt, że mówi kolegom z wojska o ukochanej, to trochę jednak za mało), czy dlaczego to brat (Kiwi) jest akurat wyrzucony przez rodzeństwo z domu, a nie chociażby Gia.

Drugim jest brak konsekwencji w budowaniu przedstawianego świata. Skoro bowiem już w foyer widzowie są wprowadzani do świata przedstawienia i subtelnie przeprowadzani pomiędzy początkowymi opowieściami-scenami, to dlaczego mniej więcej w połowie przedstawienia w tę strukturę patchworku nagle wchodzą elementy improwizowane, które zamiast wzbogacać, sprawiają wrażenie brudu. Bo "to już za późno, żeby się cofać".

Bajki Kołakowskiego na pewno warto przeczytać przed spektaklem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji