Artykuły

Końcówka bez animuszu (fragm)

>>> Nie zdecydował się także, o czym ma być przedstawienie "Panny Maliczewskiej" młody reżyser Andrzej Koper. Wyreżyserował sztukę Zapolskiej bez żadnej czytelnej myśli. scena następowała po scenie, brak było wyodrębnienia momentów ważniejszych od mniej ważnych. A przecież ta gorzka komedia jest nie tylko kroniką zmarnowanego życia młodej dziewczyny, ale równocześnie wyrazistą demaskacją znienawidzonej przez Zapolską mieszczańskiej moralności. Nie ma w "Pannie Maliczewskiej" ani jednej (poza Edkiem) postaci pozytywnej, każda jest przez autora wyszydzona, i każda stanowi znakomity materiał aktorski. A że Zapolska jest w robocie dramatycznej precyzyjna jak zegarmistrz - więc aktorzy mogą się wyżywać i w kreśleniu indywidualnych portretów i w rozgrywkach partnerskich zawsze ciekawych i zaskakujących. Tymczasem w spektaklu Teatru na Woli akcja wlokła się niemrawo, żadna niemal z postaci nie zarysowała się w pełni, może z wyjątkiem Boguckiego, którego Eugeniusz Kamiński starał się nakreślić plastycznie i postaci tytułowej, którą dyskretnie zagrała Maria Czubasiewicz.

Natomiast zupełnie niepotrzebnie reżyser dołączył do przedstawienia w charakterze epilogu nieukończoną sztukę Zapolskiej "Odwet Panny Maliczewskiej". Niepotrzebnie, bo ten w kilka lat później napisany fragment, przysłowiowa kropka nad i nie wnosi niczego nowego ani do portretu samej bohaterki ani do obrazu środowiska. Jest w sumie w swoim oskarżeniu o wiele łagodniejszy od "Panny Maliczewskiej".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji