Artykuły

Benefis

"Garderobiany" Ronalda Harwooda jest sztuką dziwną nie tylko dlatego, że pomimo wątłej dramaturgii ma za sobą triumfalny pochód przez sceny, zdaje się ponad 40 krajów. Doprawdy trudno byłoby zrozumieć ten sukces na przykład pochylając się w sposób krytyczno-literacki nad suchym tekstem dramatu. Potrzeba było jego konfrontacji ze sceną. No tak! Ale przecież musiał ktoś tego odkrycia dokonać. W Anglii, ojczyźnie Szekspira, było to poniekąd zrozumiałe, bo posiłkując się "Królem Lirem" jest też "Garderobiany" pomnikiem dla największego dramaturga wszechczasów.

Co jednak powoduje realizatorami z całego świata, że tak chętnie sięgają do sztuki Harwooda? Myślę - i zdaję sobie sprawę, że nie jest to ani trochę odkrywcze - iż skłaniają ich do tego aktorzy. Rzadko bowiem kiedy aktor natrafia na tak wdzięczną materię jak u Harwooda, na tekst który daje przebogate możliwości interpretatorskie, a przy tym mówiący o nich samych, o aktorach. Z tej sztuki wyziera prawda o Teatrze, chociaż ten Teatr mógłby nie cenić kilku komunałów, które do dramatu wemknęły się od tyłu (czy od kulis). Ale teatr jak życie nie może składać się ze samych wzniosłości i o tym bodaj najlepiej wiedzą aktorzy. Ich i dramaturga wdzięczność jest wzajemna, albowiem siła "Garderobianego" zawiera się w nieskrywanej, ale też pozbawionej złudzeń, miłości autora do aktorów. Tak, Harwood kocha tych, którzy stanowią clou teatru, a oni mu wynieśli jego sztukę na czołówkę list repertuarowych. By nie było nieporozumień: angielski dramaturg kocha także tych, którzy znajdują poczesne miejsce w sercach aktorów - ludzi pozostających za kulisami. W słowo Teatr wpisuje pokrętność tego uczucia, a przewrotność sytuacji wynika takie z faktu, że w jego sztuce zagra i garderobiany i inspicjentka.

"Garderobiany" jest też sztuką dziwną, że mimo niedomagań można ją nazwać prawdziwą.

Za taką uchodzi zawsze dramat poddający się wielorakim interpretacjom. Sam autor powiedział z uznaniem zarówno o wydobytych przez Rosjan akcentach antywojennych jak o wersji meksykańskiej gdzie uznano ją za rzecz "o graniu życia". W znanej filmowej wersji Petera Yatesa mieliśmy więcej dwuznaczności stosunku. Sir - Norman, co u Anglików, z tradycji chociażby Oskara Wilde'a, jest zrozumiałe, a w lubelskim przedstawieniu zostało przekreślone wyraźnym zdystansowaniem się dwóch głównych bohaterów od kłopotów pewnego aktora - homoseksualisty (obaj aktorzy przedrzeźniają sposób mówienia tzw. pedałów).

SKORO mamy do czynienia ze sztuka stricte aktorską i z plastycznym materiałem dramatu, można wreszcie zastanowić się co chciał z "Garderobianego" wydobyć reżyser lubelskiego przedstawienia Tadeusz Kijański i cały zespół zaangażowanych w przedsięwzięcie aktorów? Ścieżki, na których usiłują się znaleźć, mogą wieść na manowce już za tydzień, dum, ale nie można zrzucić z siebie wrażenia, że chodziło tu także (może nie we wszystkim) o stworzenie prawdziwego benefisu Włodzimierza Wiszniewskiego - jubilata przecież. Dlaczego oto w sztuce, której siła jak się rzekło, wypływa w dużej mierze z szekspirowskich soków, dokonano rezygnacji z Lira? Wiszniewski nie wchodzi w rolę tragicznego króla, jego kwestie pieści na początku spektaklu tylko garderobiany - Norman dając wyraz deklaracji: ja nade wszystko wielbię sztukę, ja jej służę! Czy zatem interpretatorowi pana Paska, Czepca, Falstaffa czy sir Tobiasza Czkawki zabrakło wiary, że udźwignie także króla Lira? Tragedia niemocy, Króla i Sira traci jakby z siły, ale sadowi nas i w innym wymiarze.

Oto zabieg realizatorski inny. Całe to g zaplecze teatralne, które widzimy na scenie zdobią plakaty do "Garderobianego'' Ronalda Harwooda. Anglik stworzył "teatr w teatrze", a nam wypada zagłębić się dodatkowo w teatralnej opowieści o teatrze w teatrze? Może tak! Takie podejście jeszcze bardziej podkreśli rzecz umyślnie przygotowaną na święto aktora. Konstrukcja jak z barokowej powieści, gdzie w szufladce znajduje się szuflada, a w niej szkatuła do otwarcia, pozwala na zdystansowanie do Lira, I do Sira, do Harwooda nawet. W takiej interpretacji nie można mieć żalu do Sira - Wiszniewskiego, że nie widzimy dosłownego dramatu ulatującej mocy. On jest żywotny do końca, a umiera na scenie ten, którego grał chwilę, moment, świąteczny benefis. Sam pan Włodzimierz będzie taki jakim go znamy - żywioł i temperament, witalność i siła dobrodusznego, ale - jednak przebicia.

Co ciekawsze, taka interpretacja nie odziera z mocy roli garderobianego ani nikogo z tej trupy pod nazwą: teatr. Jeszcze jedno spostrzeżenie.

Irene - adeptka sztuki nosi wciąż ze sobą lalkę. Nie jest to zwykła lalka - to Pierrot, ów mądry klown biały z cyrku czy blady cierpiętnik o poetyckiej wyobraźni z commedia dell'arte. Uosabia wyobrażenie dziewczyny o swym mistrzu, jest to więc Sir - maskotka, i hołubiony ideał. Miałbyż to być Sir? Wtedy Norman musiałby być czarnym klownem. Arie- : kinem - komicznym pajacem - sługą. Jest takt gdy tańczy piruety, wciela się to niezliczone role by pobudzić do działania Sira. Lecz policzkiem dla Irene wytrąca jej z rąk ideał - ona opuści teatr, ba, nie chce pożegnać (dla sztuki) tego co inni zwą życiem. Na scenie zostaje S Norman, już sam. Pierrot tragiczny, nieszczęśliwy. nie doceniony do końca kochanek sztuki.

Henryk Sobiechart dąży do tej tragedii Pierrota od pierwszej sceny, a jest Ta tyle silny w interpretacji by być i czarnym i białym klownem. Tak jak ci, którym oddano minuty sprawiedliwości przy boku gyjiazdy - Sira: Niną Skołuba jako Lady i Teresa Filarska jako Madge. Jagoda Nowak-Nowińska - adeptka w roli adeptki Irene i dwaj panowie: Henryk Gońda (Goeffrey) i Arkadiusz Brukner (Oxenby). A że nie może być eleganckie wyróżnienie kogoś przy jubilacie i nasz głos o tych rolach z równych miarek się składa.

Benefis wyświętowano. Włodzimierz Wiszniewski zebrał zasłużone laury. Jak to dobrze, że do wawrzynów rękę mógł dołożyć Tadeusz Kijański, No i niezawodny Ronald Harwood.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji