Artykuły

Okiem Obserwatora: Cafe Panique

"Café Panique" w reż. Joanny Gerigk z Wrocławskiego Teatru Pantomimy na XIX Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Mimu w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.

Spektakl "Cafe Panique" Wrocławskiego Teatru Pantomimy inspirowany jest zbiorami opowiadań "Cztery róże dla Lucienne" oraz "Najpiękniejszą parą piersi na świecie" oraz malarstwem i grafiką Rolanda Topora. Ma stworzyć klimat poetycznego absurdu, surrealistyczny nastrój oswajania samotności, tolerowania odmienności, poszukiwania i akceptacji prawdziwego siebie. Jest próbą panowania nad paniką chaosu współczesnego człowieka. Mową emocji obrazu.

Kawiarnia - stoliki, krzesła, lampki, podest dla śpiewaczki, orkiestra, fragmenty ruin - to realistycznie, neutralne miejsce spotkań. Znajomych i nieznajomych. Normalności i dziwności. Nie daje jednak wytchnienia, nie relaksuje. Jest jak zaczarowane miejsce wyzwalające ukryte skłonności, pragnienia, uczucia, słabości. Stany podświadomości. Daje szansę wyzwolenia od samotności ale pokazanie kim się w istocie jest nie przynosi ulgi, nie sprawia przyjemności. Staje się diaboliczną drogą donikąd, bo nic tak naprawdę nie zmienia.

Spektakl działa poprzez sceny-obrazy. Ich wyrazistą, mocną, intensywną plastykę, niepokojącą niejednoznaczność, muzyczno- mimiczną kompozycję budującą napięcie zwykłych zdarzeń, oczekiwań, pragnień. Nieporadny sztywniak, brzydal nie jest zakochany w śpiewaczce ale w jej piersiach. To one są obiektem pożądania. Ona, wyraźnie przestraszona jego adoracją, nie jest zainteresowana jego pieniądzmi, wpływami, bo wzrokiem podąża za młodym przystojniakiem. Jest tylko młodą dziewczyną w kostiumie divy. Obiekt jej uczuć zajęty jest samym sobą. Zamyślony, zaniepokojony, wycofany przed czymś a może przed kimś ucieka, by w końcu popełnić samobójstwo. Co tak naprawdę zabija? Jakie lęki, niepokoje, strachy? Pojawiają się ludzie ryby opiekujące się ludźmi, bezręczny demiurg z mechanicznymi kończynami, postać w marynarce z przyczepionymi do niej nosami, pogubiona para zakochanych. Zwariowana, wesoła kapela w melonikach i żółtych, przeciwdeszczowych płaszczach co i rusz przemyka po scenie. Świat fantazji, iluzji, fikcji, sztuczności, nienaturalności miesza się ze światem o realnych, zwyczajnych, dobrze znanych wszystkim kształtach. Wymiar materialny miesza się z niematerialnym. Sen z jawą. Co wprowadza element chaosu, dezorientacji, zaskoczenia. Dystansu. Uruchamia wyobraźnię. Umożliwia projekcję własnych intymnych doświadczeń widzów na sugestywny obraz pantomimiczny.

Ta surrealistyczno-komiczna pantomima zakończyła XIX MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL SZTUKI MIMU. W tym roku skromny, kameralny ale niezwykle ciekawy, bardzo ważny dla jego wiernych sympatyków. Bartłomiej Ostapczuk podziękował im za obecność, Teatrowi Dramatycznemu za gościnę, ministrowi Glińskiemu za dotację. Być może kolejna edycja będzie bardziej różnorodna, bogata. Najważniejsze, by festiwal trwał. Z tą nadzieją patrzeć należy w przyszłość.

Pantomima się ciągle rozwija, zmienia, zaskakuje. Inspiruje. Staje się coraz bardziej interdyscyplinarna. Jest szkołą myślenia za pomocą obrazów. Bez słów. Odwołuje się do osobistych przeżyć. Rozwija wyobraźnię. Przede wszystkim niezmiennie wzrusza widzów. Pozwala im dobrze się bawić, poznawać człowieczy los, przeżywać komedię ludzką. Ciągle oczarowuje. Wyzwala pozytywne emocje. W młodych ludziach roznieca zachwyt i ciekawość światem. W dorosłych budzi zdumione pięknem sztuki mimu szczęśliwe, niewinne, ufne dziecko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji