Artykuły

Oszalałe i dowcipne kobiety spełniają marzenia. Po 50-tce

Uważają, że na debiut nigdy nie jest za późno. Ale jeśli już coś zaczynać, to z przytupem. Dlatego na nagranie do starej chaty w Kopisku zaprosili znakomitą polską aktorkę Iwonę Bielską. Bo chcieli zamienić realizm magiczny wydanej własnym sumptem książki w zrealizowanego z rozmachem audiobooka. O realizacji "Czwartej rano" Dagmary Bielskiej, pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.

W pewnym momencie z czytania i nagromadzonych emocji życiowych wynika potrzeba pisania. A tak naprawdę - pisanie zaczęło się bardzo dawno temu, może w liceum? - zastanawia się Dagmara Bielska. Kiedy zaczęła publikować fragmenty swojej prozy w internecie, otrzymała tyle pozytywnych komentarzy, że zdecydowała się wydać całość pod tytułem "Czwarta rano" na własny koszt. 1200 egzemplarzy sprzedała niemal na pniu. A w międzyczasie narodził się pomysł na słuchowisko.

- To filmowa historia - ekscytuje się Bernarda Bielenia, reżyserka i przyjaciółka Bielskiej. - Dagmara coś napisała, wrzuciła to do sieci i okazało się, że ludzie się tym interesują. Ponieważ się przyjaźnimy, w pewnym momencie powiedziałam: to jest nawet niezłe, fajnie się to czyta.

Dagmara Bielska zaproponowała Bieleni, która od kilku lat para się teatralną reżyserią, by zrobiła z jej prozy teatr.

- Wytłumaczyłam jej, że teatr potrzebuje ogromnego budżetu i trzeba mieć na to czas i miejsce, ale można nagrać audiobooka - opowiada Bielenia.

Wcześniej często pojawiała się w mediach, ale odmówiła samodzielnego nagrania tekstu. - Jestem za cienki w uszach Bolek - odpowiedziała autorce. - Jeśli chcesz zaistnieć jako początkujący twórca i w wieku prawie 60 lat zabierasz się za literaturę, to musisz mieć ładny support w postaci gwiazdy. Powiedziałam: załatwisz mi artystkę pierwszej klasy - to pracujemy. Zapytała: jakie mam marzenia? Powiedziałam, że to musi być dojrzała, fajna kobieta, może Ewa Dałkowska albo jeszcze lepiej - Iwona Bielska. Dagmara powiedziała "dobra" i po tygodniu rozmawiałam z Iwoną Bielską, która przeczytała tekst i powiedziała mi: "to jest świetne, chcę to robić".

Na werandzie skąpanej w zieleni drewnianej chaty przy porannej kawie w poniedziałkowy poranek zastaję Iwonę Bielską wczytującą się w kartki scenariusza słuchowiska. Bo Bernarda Bielenia oprócz podjęcia się reżyserii, zamieniła tekst właścicielki tego domu na odpowiadający warunkom radiowego teatru. Widać, że aktorka czuje się w tym miejscu znakomicie.

- Iwona przyjechała wczoraj i mnie dobiła - wtrąca Dagmara Bielska. - Widzę, sama sobie jedzenie nakłada, przyjechała gwiazda i zmywa u mnie talerze. A gwiazda podnosi znad okularów wzrok i dodaje ze śmiechem: - A woda nie jest ciepła, to nie takie proste!

Za chwilę zaczną się nagrania, korzystam z okazji, żeby zapytać, co w ogóle sądzi o "Czwartej rano".

- Uwiódł mnie chyba styl pisarski Dagmary Bielskiej - mówi Iwona Bielska. - To opowieść trochę o życiu, trochę o miłości, trochę o samotności, a trochę o niemożności dogadania się, a trochę o ludzkich oczekiwaniach, które zawsze są niespełnialne. Po prostu - o tym wszystkim, o czym dobra literatura umie opowiedzieć. O człowieku.

Okazuje się, że czasem wystarczy łut szczęścia i stare znajomości, żeby móc tworzyć razem z gwiazdą teatru i kina. - To trochę metafizyczne, a jednak strasznie proste - opowiada Iwona Bielska o współpracy z debiutantką w świecie literatury. - Zadzwoniła Dagmara Bielska i to już było strasznie dużo - śmieje się aktorka. - Po prostu taka solidarność nazwiskowa.

Przyznaje, że panią Dagmarę rekomendowała jej też sławna koleżanka ze stolicy, przyjaciółka autorki.

- Wiedziałam, że pakuję się w dobre ręce, a potem przeczytałam "Czwartą rano" i uwiodła mnie ta historia - mówi Iwona Bielska. - Teraz, kiedy poznałam jej prawdziwe podłoże, myślę, że traktowałam ją zbyt poetycko, a to jest bardziej dramatyczna historia.

Iwona Bielska pojawia się na ekranach kin 1978 roku. Zagrała żonę Romana Wilhelmiego w kultowym filmie "Ćma", ale też była Eluśką Wojnarową, matką panny młodej w "Weselu" Wojciecha Smarzowskiego. U tego reżysera pojawia się zresztą regularnie. Gościnnie występuje w krakowskim Starym Teatrze.

- Lubię takie zwariowane projekty, a tu spotkałam oszalałe kobiety, dowcipne. Nasze drogi z Dagmarą są bardzo podobne, choćby skłonność do pisania - mówi Iwona Bielska. I wyznaje, że przez całe liceum pisała scenariusze do akademii, a później studiowała polonistykę. - Przerwałam studia, bo poczułam, że jednak wolę być aktorką niż nauczycielką polskiego, chociaż zawsze chciałam być dziennikarką i pisać - wspomina Bielska. - Przyjechałam tutaj, jest piękne lato, nieprawdopodobna przyroda. Pierwszy raz, od dwudziestu lat spałam tak dobrze właśnie tu.

Bo to Bernarda Bielenia zdecydowała, żeby nagrywać audiobooka nie w studiu, ale w miejscu, w którym powstała powieść. - W tym miejscu jestem 17 lat. Ten drewniany dom został rozebrany w innej miejscowości i przeniesiony do Kopiska - wyjaśnia Dagmara Bielska. - Wybrałam to miejsce całkiem przypadkowo, szukałam domu, okazało się, że nie był na sprzedaż, ale zauważyłam tę łąkę i tu osiadłam. Teraz po łące nie ma śladu, częściowo jest las, który sam powstał, częściowo ja zasadziłam. A w domu ministudio nagraniowe buduje znany białostocki fanatyk dźwięku - Szymon Kubas.

- Zbudowaliśmy tu z koców, teatralnych zasłon i ustrojów akustycznych taki zakątek, gdzie uda się uchwycić instrument jakim jest ludzki głos - opowiada Kubas. - Po paru godzinach ustawiania mikrofonów udało się wszystko przygotować.

- Zobaczymy jak się skończy, ale początek jest bardzo przyjemny - mówi Iwona Bielska.

Oprócz rozmów telefonicznych obie panie Bielskie widziały się wcześniej tylko raz w Warszawie.

- Mam wielki sentyment do tych stron, niedawno kręciłam tu film, a wcześniej byłam z przyjaciółmi na Grabarce - wspomina Iwona Bielska. - Praktycznie przez całość uroczystości, pełne dwa dni i to niezatarte wspomnienie z tego czasu i wielki sentyment, może dlatego, że babcia była Rosjanką z pochodzenia?

Do końca nagrania oczywiście droga daleka, a wszystko rozbija się, jak zawsze, o pieniądze.

- Założyłyśmy stowarzyszenie, bo musimy mieć pieniądze na wydanie tego audiobooka - wyjaśnia Bernarda Bielenia. - Mam co prawda tę cudowną właściwość, że ludzie ze mną chcą pracować za darmo. Powiedziałam Iwonie Bielskiej, że na razie nie mamy pieniędzy, wchodzimy w proces produkcyjny, a pieniądze będziemy załatwiać. I tym sposobem założyłyśmy stowarzyszenie, które moim zdaniem ma fantastyczny profil. Jest ono skierowane do osób, które chcą debiutować ze swoją twórczością po 50. roku życia. I nie chodzi tylko o pisanie. Także o ludzi, którzy tworzą muzykę, śpiewają, tkają tkaniny dwuosnowowe, żeby dać tym ludziom szansę na pokazanie się.

Bernarda Bielenia najzwyczajniej w świecie identyfikuje się z innymi twórcami. - Też jestem przedstawicielem tego gatunku, w wieku 50. lat skończyłam kolejne studia i przeprofilowałam całkowicie swoje życie zawodowe - mówi reżyserka. - I to najlepsza rzecz, którą mogłam zrobić. Okazuje się, że takich osób jest bardzo dużo i taka sytuacja jest na tyle interesująca dla urzędów, że dostaliśmy wsparcie z urzędu marszałkowskiego oraz urzędu miejskiego i mamy zabezpieczone wydanie tego audiobooka.

W nagraniu "Czwartej rano" biorą też udział znani aktorzy z Białostockiego Teatru Lalek - Ryszard Doliński i Zbigniew Litwińczuk. Do Kopiska przyjechał też znany ze sceny Teatru Dramatycznego Maciej Stępniak. - Dostałem rolę kota, być może po rozpoznaniu moich cech charakterologicznych, a być może dlatego, że spotkaliśmy się z Dagmarą w bardzo ciekawej przestrzeni poezji - zdradza aktor. - Zaczęliśmy się wymieniać wierszami do oceny, recenzji, ale też do zachwytu swoimi strofami i nagle wypłynęła "Czwarta rano" - też jako poezja. Być może pod wpływem tekstów, które napisałem, ale też zachowań, zaproponowano mi rolę kota. Na razie jestem trochę spięty, bo gram w towarzystwie świetnych aktorów, przeciągam się jak kot, ale zaraz się położę w słoneczku i zacznę mruczeć.

Czas zdradzić, że świat wykreowany przez Dagmarę Bielską w "Czwartej rano" zaludniają Anioły - Stary i Młody, wspomniany już przez Stępniaka filozofujący Kot, oczywiście Ona i czas, który w tej opowieści nie gra roli.

-"Czwarta rano" opowiada o miłości, ale też i o magii - twierdzi Dagmara Bielska. - Ona zawsze towarzyszyła memu życiu. Stając się coraz bardziej dorosłą, nigdy nie zrezygnowałam z magii. Przekazali mi ją rodzice, dziadkowie, babcie i ona była zawsze.

Bielska wspomina, że bardzo wcześnie zaczęła czytać, oczywiście od bajek. - One były ważne, ale też dziadkowie tworzyli taką magię - wspomina. - U mojej babci odwiedzał nas na przykład niejaki Mysik. Był pomocnikiem czarownicy z Poganicy, takiej miejscowości pod Sokółką. Przez wiele lat próbowałam złapać tego Mysika, bo on ciągle zostawiał prezenty na schodach, ale nigdy mi się to nie udało. W pewnym momencie postanowiłam, że może da się złapać inne rzeczy. Magia być musi, nie można aż tak do końca dorosnąć, żeby zgubić wyobraźnię, magię, rzeczy, które czasem są niewytłumaczalne, ale piękne. Uważam, że magia istnieje też w zwykłych, codziennych rzeczach, wystarczy wstać o czwartej rano i pójść na tę moją łąkę.

Dlatego w jej książce są i anioły, i koty, kret Roman i czasem mówią. - Nasze psy i koty też przecież rozmawiają z nami - przypomina Bielska. - Myślę, że miłość jest zawsze samotna, choćby przez różnicę między mentalnością kobiety i mężczyzny. "Czwarta rano" to moja osobista historia - przerobiona, zmieniona, podkoloryzowana, ale moja osobista i powstawała na miejscu - w Kopisku.

Bernarda Bielenia nie dziwi się, że jej przyjaciółka napisała książkę. - Moim zdaniem chęć bycia twórcą w jakikolwiek sposób jest na tyle przyjemna, na ile przyjemne jest bycie Bogiem. Pewnie dlatego tylu ludzi zajmuje się tworzeniem - twierdzi Bielenia. - To pewnego rodzaju niezgoda na świat, który jest, a oni chcą go naprawiać, ulepszać i ja też mam w sobie taką potrzebę naprawiania świata. Wydaje mi się, że świat staje się coraz bardziej okrutny dla takich wartości jak miłość i człowiek. Dla mojego świata to najważniejsze wartości.

I mówi o swoim pomyśle na "Czwartą rano". - Chcemy tak to nagrać, by kogoś wzruszyć, sprowokować, żeby zagadał z człowiekiem, z którym mieszka jak z człowiekiem, jak z aniołem, kotem, królikiem i żeby ta wspólnota dusz była bardziej esencjonalna - wyznaje Bielenia.- Coraz częściej zapominamy, że możemy ze sobą być, kochać się bezgranicznie, bez względu na wszystko.

"Czwarta rano" to pierwszy projekt, którym powołane przez Bielskąi Bielenie stowarzyszenie Start zaczyna wchodzić w przestrzeń publiczną.

- Trzon będzie stanowić płyta, ale chcemy ją włożyć do książeczki ze zdjęciami, bo Dagmara Bielska także fotografuje - opowiada Bielenia. - Nad oprawą graficzną będzie pracowała Magda Toczydłowska-Talarczyk, która zachwyciła mnie swoją wystawą o wiedźmach i duchach podlaskich. Jej grafika absolutnie jest przesiąknięta realizmem magicznym. Książeczka ma być zbiorem pocztówek, które będzie można wyrwać i wysyłać. Bo tradycyjna korespondencja jest ważna dla obydwu pań.

- Kiedyś pisało się listy, doszło nawet do tego, że z niektórymi przyjaciółmi pisaliśmy 16-kartkowe zeszyty, bo inna komunikacja była ograniczona - wspomina Dagmara Bielska.- Mam nadzieję, że ludzie będą wysyłać sobie prawdziwe listy, napisane ręcznie, wydaje mi się, że to musi wrócić - dodaje z entuzjazmem Bernarda Bielenia. A Bielska przyznaje, że nie ustaje w pisaniu.

- U nas jeszcze bardzo często po wsiach stoją ludzie przy płocie albo siedzą na tych słynnych ławeczkach i wystarczy zapytać, która godzina i natychmiast zaczyna się opowieść o historii zegarka od czasu jego powstania, bo ci ludzie chcą rozmawiać - mówi pani Dagmara. - Spisałam mnóstwo takich historii, to są przepiękne opowieści, ci ludzie mówią tak prostym, tak komunikatywnym językiem, nie trzeba niczego dodawać.

Nagrania "Czwartej rano" już się zakończyły. Teraz czas na montaż. A Bernarda Bielenia zapowiada, że pomysłów paniom nie zabraknie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji