Artykuły

Młodzieżowe "Czarownice z Salem" o skutkach mowy nienawiści

Z wybitnym tekstem Arthura Millera zmierzyli się podopieczni Teatru Off Junior. Na Scenie Kameralnej Teatru Muzycznego w Gdyni wystąpiło przeszło 30 młodych ludzi, których pasją jest teatr. "Czarownice z Salem" w ich wykonaniu poświęcone są problemowi hejtu - pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

Losy Johna Proctora, jego żony Elizabeth, Abigail Williams i niewielkiej społeczności miasteczka Salem można odczytać na wiele sposobów. Marek Richter, autor adaptacji tekstu, układu scenicznego i zarazem reżyser spektaklu "Czarownice z Salem" wystawił ten tytuł wspólnie z młodzieżą z prowadzonej przez niego grupy licealistów (aktorzy Teatru Off Junior mają od 16 do 19 lat). Kluczowym dla nich zagadnieniem jest destrukcyjna siła pomówienia, bezpodstawnego oskarżenia i hejtu, z którym wcześniej czy później każdy ma do czynienia. Co zrozumiałe, szczególnie w wieku szkolnym, potrafią one wyrządzić największą szkodę.

Miasteczko Salem przeżywa wstrząs po tym, jak grupa dziewcząt zostaje przyłapana przez miejscowego pastora na "bezbożnych" tańcach w lesie. Dziewczyny w obawie przed karą wyznają, że widziały diabła, ale pragną wrócić na dobrą drogę. Zaczynają pastorowi wskazywać, w czyim towarzystwie nawiedzał je diabeł, szybko zyskując realną władzę nad wszystkimi mieszkańcami, bo konszachty z diabłem zagrożone są karą śmierci. Szybko celem gromady dziewcząt stają się nielubiani mieszkańcy. Zakochana w Johnie Proctorze jego była kochanka Abigail Williams wskazuje jego żonę, znaną z prawości i pobożności, co nie przeszkadza pastorowi Parissowi i sędzi uznać ją winną.

Historia inspirowana jest faktami z końca XVII wieku, kiedy w Salem rzeczywiście 80 osób oskarżono o czarnoksięstwo, a na 20 z nich wykonano egzekucję. W ujęciu jednego z najlepszych dramatopisarzy amerykańskich XX wieku - Arthura Millera, przeraża i na swój sposób urzeka wizja zła, które momentalnie się rozprzestrzenia. Impulsem do zorganizowania polowania na czarownice jest pretekst, jakim okazuje się strach przed karą. Jedno kłamstwo pociąga za sobą kolejne.

U Millera tego procesu nie da się zatrzymać, zwłaszcza, że sprawę przestępstwa, jakim są kontakty z diabłem i magią przejmuje sprowadzony w tym celu pastor Hale i wysoki sąd, zainteresowany wydawaniem surowych wyroków. Wszyscy padają ofiarą terroru grupy wystraszonych dzieciaków, które nieoczekiwanie mogą decydować o losach innych i chętnie z tego korzystają.

To zachęciło młodzież Teatru Off Junior do zmierzenia się z tematyką hejtu. W formie animacji obserwujemy w tle nienawistne komentarze z internetu. Również reżyser wyraźnie koncentruje uwagę widzów na samym, absurdalnym przecież procesie, opartym na "zbiorowych wizjach" dziewcząt z Salem. Sprawy oskarżonych przez Abigail i pozostałe dziewczęta rozpatruje pięcioosobowy skład sędziowski nazwany Komisją Śledczą, co jest trafną aluzją do naszej najnowszej polityki i "szukania czarownic" w propagandowych procesach pod publiczkę.

Właśnie przesłuchania przed Komisją Śledczą należą do najlepiej wyreżyserowanych scen przedstawienia. Piątka sędziów (Marcelina Tomicka, Ines Żuk, Małgorzata Moraczewska, Nina Czarnecka i Witold Kowalczyk) tworzą ciekawą kreację zbiorową - surowego, skupionego na procesie i wyrokach gremium. Wyłamuje się z tego grona Witold Kowalczyk, mając do zagrania rolę lidera Komisji Sędziowskiej jako zimnego, bezwzględnego śledczego. Zresztą, najciekawsze role stworzyli w tym spektaklu panowie.

Oprócz Kowalczyka daje się zapamiętać zacietrzewiony w walce o czystość i moralność Salem Pastor Parris w wykonaniu Borysa Niskiego, czy targany coraz większymi wątpliwościami co do słuszności własnego postępowania Pastor Hale, którego gra Oskar Jankuniec. Niewielką, ale wyrazistą rolę Gilesa Coreya stworzył Filip Lisiecki. Najtrudniejsze zadanie ma Dominik Sociński w roli Johna Proctora, bo jego bohater indywidualista przeciwstawia się całej społeczności. Z ról żeńskich na wyróżnienie zasługują sierotkowata Mary Warren w wykonaniu Natalii Sawicz oraz Tituba, grana przez Agnieszkę Fudzińską. Warto pochwalić jednak cały zespół za zaangażowanie, nawet jeśli warsztat aktorski i dykcja pozostawiają jeszcze sporo do życzenia.

Marek Richter uznał, że warto "Czarownice z Salem" zagrać na emocjach. By je wydobyć, początkujący aktorzy sięgają przede wszystkim po krzyk, co jest środkiem wyrazu równie efektownym co, na dłuższą metę, męczącym. Nie ma w grze aktorskiej odrobiny dystansu, ironii czy formalnego grania, które dobrze sprawdziło się rok temu podczas ubiegłorocznej premiery Off Juniora "Ferdydurke".

Wiele scen z racji niewielkich możliwości inscenizacyjnych poważnie skrócono, co utrudnia wykonawcom budowanie dramaturgii i napięć między postaciami. Jednak dramat z Salem faktycznie czytelnie zuniwersalizowano, pokazując destrukcyjną siłę słowa skierowanego przeciwko innym ludziom. Za ten sprzeciw wobec mowy nienawiści wszystkim uczestnikom "Czarownic z Salem" Teatru Off Junior należą się brawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji