Artykuły

Charlotta ze wszystkich stron. Bez trzymanki

Premiera "Rozmowy w domu państwa Stein o nieobecnym panu Goethe" Petera Hacksa to nie tylko prawdziwy triumf sztuki aktorskie Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej.

To także inauguracja nowej sceny w Teatrze na Woli, która umożliwia oglądanie aktora ze wszystkich stron. Publiczność ma bowiem siedzieć w czworoboku, otaczającym znajdującą się w centrum scenę. Innymi słowy: aktorka jest obserwowana przez czujne oczy zewsząd, gra właściwie w przestrzeni nie mającej wyraźnych granic. To stawia niesłychanie wysoki próg wymagań artystycznych.

Nie ma dziś drugiej takiej sceny w Warszawie. Tak się kiedyś zapowiadała Scena 61 w Ateneum, pomyślana jako scena ronde, ale już dawno zamieniona po prostu na małą scenę. W Teatrze na Woli powstał więc przyczółek uprawiania aktorstwa "bez trzymanki", gdzie artysta jest zdany wyłącznie na siebie. Teresa Budzisz-Krzyżanowska wywiązała się z tego zadania wybornie, modelując z maestrią portret Charlotty von Stein, odsłaniając skomplikowane więzy uczuciowe wiążące ją z geniuszem, którego kocha i nie znosi, nienawidzi i ubóstwia, pragnie i odrzuca.

Inteligentny monodram Petera Hacksa w wykonaniu artystki zadziwia głębią analizy psychologicznej i trafnością analizy życia duchowego wielkiego artysty, jego potrzeb, słabości i tęsknot. To w równej mierze opowieść o kobiecie, jak i opowieść o geniuszu. O wielkoludzie oglądanym na co dzień.

Przed laty ten sam monodram wykonywała z wielkim powodzeniem w Ateneum Aleksandra Śląska - to był monolog-walka z głupim i nieczułym mężem i niewdzięcznym Goethem, to była opowieść kobiety przegranej i skrycie namiętnej. Teresa Budzisz-Krzyżanowska ukazuje Charlotte po rozstaniu z Goethem w stanie poszukiwania odpowiedzi. Ona naprawdę jeszcze nie wie, co o tym wszystkim myśleć, próbuje zracjonalizować swoje doświadczenie i gra z przeszłością. Gra w podwójnym tego słowa znaczeniu - bo nie ma żadnego dialogu, trwa jedynie próba rozmowy z mężem, do której prawdopodobnie nigdy nie dojdzie. Złamanej, dumnej kobiecie pozostaną jedynie gesty - tłucze filiżankę, gipsową rzeźbę, zrzuca uprzęż końską męża i ulega - który to już raz? - pokusie czytania starych listów. Zupełnie inna rola niż ta pamiętna Aleksandry Śląskiej, ale równie intrygująca.

Bogdan Augustyniak (reżyser) nieomylnie wybrał tekst Hacksa na premierę otwarcia nowej sceny. To po prostu tekst dla wielkiej aktorki. Wywołał też apetyt na następne spotkania z artystami, których grę warto podglądać tak blisko. A na razie możemy podpatrywać, jak Teresa Budzisz-Krzyżanowska wyczarowuje pełnokrwistą postać pani Stein.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji