Artykuły

Premjera w "Wesołem Oku"

Nie da się zaprzeczyć, że teatrzyk "Wesołe Oko" posiada wszelkie dane, aby pokazywać programy udane pod każdym względem. Ma wszystko to, z czego robi się dobrą rewję. A jednak dobra rewja niezawsze z tego wszystkiego wychodzi. Ta niewspółmiemość materjałów i skutku występuje w programie obecnym w tak szerokiej skali, że da się zauważyć w każdym niemal numerze; oczywiście, z wyjątkiem tych, które należy wogóle zdyskwalifikować. Weźmy np. obraz, mający wszelkie szanse, aby się podobać: miła melodja, ładna dekoracja, dwoje sympatycznych aktorów (pp. Gabrielli i Klimaszewski), śpiewających z prawdziwym wdziękiem; i otóż musiało komuś przyjść do głowy zepchnąć wszystko wraz z dekoracją na ostatni plan, zostawiając w środku jakieś puste mroczne klepisko, dzielące aktorów od widza, a potrzebne po to tylko, aby numeru nie było ani słychać ani widać.

Innego typu obraz: skecz, niezły w pomyśle, mający kilka dobrych powiedzeń, a świetnie grany (Walter, Żabczyński, Roland); przeładowują go wobec tego zbędną gadaniną, która się wogóle nie kończy; nie kończy się bowiem sam, skecz zostaje tylko przerwany w pewnym momencie zapadnięciem znudzonej kurtyny, która dała i tak dowód dużej cierpliwości. Dwa te przykłady są typowe: trzebaby tylko niewielkiego wysiłku, aby oba obrazy były bez zarzutu. Jeszcze zaś mniejszego wymagają te, którymby niewielki wysiłek - nie pomógł; poprostu ich nie grać.

Wydaje mi się, że to jednak jest trudniejsze. W warszawskiej bowiem rewji zakorzeniła się od szeregu lat straszliwa maniera, której wykorzenienie, nie wiem, czy jest jeszcze możliwe. Typowym przykładem beznadziejnego szablonu jest obrazek taneczny chiński; bardziej "nowoczesny" jest hawajski, ale ma za to jeszcze mniej sensu. Popisy pary tanecznej znamy na pamięć od lat pięciu. Korzystnie natomiast wyróżnić trzeba numer Olszy "Ja mam stosunki". Szkoda, że tym razem nic więcej. A powinno być dużo więcej. Z takiemi wykonawczyniami jak pp. Gabrielli, Żelichowska, Niemirzanka, Bukojemska, Żabczyńska, z takim skarbem najczystszego humoru, jak Walter, z tak niezawodnym komikiem, jak Sielański, z tak miłym rezonerem jak p. Roland i tak kulturalnym piosenkarzem jak p. Klimaszewski, przy sprawnym zespole girls i tak twórczym kierowniku muzycznym jak Z. Wiehler, na tle świetnych dekoracji, jakie daje p. Galewski - można stworzyć rewję wręcz pierwszorzędną. P. Warnecki, który ma opinję artysty wybitnie kulturalnego, winienby, jako dyrektor, silniej uwypuklić swoją w tym teatrze obecność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji