Artykuły

Trzeba czasu, zęby być motylem

"Fru-fru" wg Nguyen Tran Thien Loca w reż. Karoliny Maciejaszek w Olsztyńskim Teatrze Lalek. Pisze Łukasz Czarnecki-Pacyński w Gazecie Olsztyńskiej.

Mała gąsienica Fru-fru bardzo pragnie zostać motylem, kiedy dorośnie. Czy na pewno jest to dla niej najlepszy kierunek rozwoju? Akceptuj siebie -to ważne przesłanie dla młodego człowieka, przygotowującego się do wejścia w dorosłe życie.

"Metamorfoza Fru--fru" to tytuł książki wietnamskiego pisarza Nguyen Tran Thien Loca przedstawiającej przygody malej gąsienicy marzącej o tym, żeby zostać motylem. Karolina Maciejaszek, mieszkająca w Warszawie reżyserka i scenarzystka, napisała na jej podstawie własny, autorski scenariusz, który także wyreżyserowała na scenie OTL. Pełen ciekawych koncepcji plastycznych oraz interesujących pomysłów na ruch sceniczny (choreografia Eweliny Ciszewskiej) zachwyca spektakl Maciejaszek od samego początku. Niesie bardzo mądre przesłanie i został także w bardzo interesujący sposób opracowany od strony plastycznej oraz ruchu scenicznego.

Współczesne dzieci wychowane w poetyce wideoklipu, oglądające od najmłodszych lat telewizję, nie kupią już chyba takiego całkiem tradycyjnego spektaklu kukiełkowego, na którym wychowali się ich rodzice. Teatr lalek w sposób zdecydowany odszedł już od dawnej koncepcji "przedstawienia parawanowego" podczas którego aktorzy animują lalkami ukryci za parawanem. Teraz to już oni stają się kwiatami, gąsienicami oraz innymi postaciami występującymi w scenariuszu. Karolina Maciejaszek wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom. - Myślę, że estetyka w której się wychowujemy, bardzo się zmienia i teatr nie może zostawać w tyle - mówi. - Otaczają nas zupełnie inne obrazy, niż otaczały wiatach 70-tych, kiedy operowało się tradycyjnymi lalkami. Teatr musi na to reagować i operować środkami, które są współczesne. Pełnymi garściami czerpie więc reżyserka z zestawu nowoczesnych technik multimedialnych (projekcje autorstwa Aleksandry Ołdak), które wzbogacają warstwę wizualną przedstawienia.

Aktorzy przeobrażają się: a to w fantazyjnie zaprojektowane kwiaty, a to w bardzo sugestywnie zarysowane postacie motyli (świetna robota scenografki Mariki Wojciechowskiej) czy też operują dużymi, ruchomymi elementami kierując naszą wyobraźnię w stronę formatu świata dostępnego malej gąsienicy. Świetnym pomysłem jest wprowadzenie postaci Narratora, który objaśnia młodym widzom sens kolejnych scen spektaklu, w sposób chwilami naprawdę dowcipny.

Kolejnym walorem spektaklu jest znakomita oprawa muzyczna autorstwa Izabeli Smelczyńskiej.

Kiedy dochodzi do finału dramatu, przez moment wieje jednak grozą. Wręcz "zapachniało" mi wtedy Andersenem i nostalgicznymi, depresyjnymi puentami bajek jego autorstwa. Na szczęście po chwili okazało się, że to już nie te czasy i współcześni bajkopisarze nie próbują już pozostawiać małych widzów w smutku spowodowanym przykrym zakończeniem. Nie zdradzając oczywiście żadnych szczegółów: Fru-fru odkrywa w pewnym momencie, kim jest naprawdę i zaczyna budować swoje dorosłe życie, akceptując siebie takim, jakim jest, chociaż rzeczywistość okazała się - delikatnie mówiąc - nieco inna, niż sobie wymarzył.

- Ja nie wiem, jak się robi lalki, jak wiem, jak ja chcę robić lalki - podsumowała Karolina Maciejaszek, reżyserka spektaklu.

- Teatr lalek ma bardzo duży potencjał, kiedy myślimy o nim, jako o teatrze formy, w którym każdy przedmiot można ożywić.

Można zaproponować bardzo ciekawą estetykę, można pobawić się formami plastycznymi. To bardzo interesująca materia, pozwalająca na tworzenie takich nieoczywistych form. Operujemy - oczywiście w małej skali - środkami, które można określić mianem wręcz "operowych". Tworzymy ruchome obrazy, przez które mówimy, duże "metafory". Myślę, że to bardzo ważne, żeby opowiadać dzieciom historie nieoczywiste i do tego w sposób, który nie infantylizuje dzieci.

Na zakończenie widzowie niedzielnego, premierowego spektaklu byli świadkami wręczenia przez dyrektora biura wojewody Agnieszkę Warakomską-Poczobutt odznaki honorowej "Zasłużony dla Kultury Polskiej" panu Stanisławowi Gliścińskiemu, technicznemu pracownikowi sceny i konserwatorowi, który służy teatrowi swoją wiedzą i talentem od 47 lat.

Z kolei Brązowe Medale "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" otrzymały aktorki teatru: Hanna Banasiak, Monika Gryc i Agnieszka Harasimowicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji