Artykuły

Opera, teatr i film

"Don Pasquale" Gaetana Donizettiego z Łotewskiej Narodowej Opery i Baletu w Rydze na XXVI Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Anita Nowak.

Po raz czwarty na Bydgoskim Festiwalu Operowym zagościł zespół Łotewskiej Narodowej Opery i Baletu. Tym razem artyści z Rygi zaprezentowali bydgoskiej publiczności operę komiczną "Don Pasquale" Donizettiego w reżyserii Giorgio Barberio Corsettiego.

Inscenizacja znacznie różniła się od tego, co przeciętnemu widzowi kojarzy się z twórczością tego kompozytora. Bardziej przypominała współczesną śpiewaną farsę opartą na zasadzie qui pro quo, niż konwencję comedii dell'arte, w jakiej rzecz została w połowie dziewiętnastego wieku napisana. Ale takie zdarzenie można przecież przypisać każdej epoce. Libretto Giovanni Ruffiniego, jak to przeważnie w starych operach komicznych bywa, nie posiada nadzwyczajnej głębi. Bardziej liczy się komizm sytuacyjny, charaktery postaci.

Akcję przesunięto więc o sto lat do przodu, kiedy to w świecie sztuki dominować zaczął film. Kostiumy postaci Francesca Esposito nawiązują do mody z lat pięćdziesiątych XX wieku. Główna bohaterka ustylizowana jest na gwiazdę Hollywoodu, Ritę Hayworth.

Konwencji tego przedstawienia nie da się skwitować jednym słowem. Jest ono bowiem konglomeratem opery, spektaklu teatralnego, filmu i sztuki video- artu.

Muzyka i śpiew są tu oczywiście najważniejsze. Orkiestra pod dyrekcją Mrtiša Ozoliša wydobywa z partytury maksimum komizmu, przydając zdarzeniom stosownego klimatu. Podkreśla też rodzące się w różnych momentach nastroje bohaterów i wspiera odpowiednio działania chóru.

W Bydgoszczy, mieście od ponad ćwierć wieku będącym gospodarzem tego niezwykłego festiwalu, publiczność słyszała już wiele, ale, przepiękne głosy artystów z Rygi oczarowały nawet tę widownię. Szczególnie brzmienie silnego, przepięknie jasnego i czystego w najwyższych nawet rejestrach sopranu wcielającej się w postać Noriny Ingi Šubovskiej-Kancvičy zdawało się porywać słuchaczy w jakoweś niebiańskie przestrzenie wokalnego artyzmu, a basy Rihardsa Mačanovskisa jako Don Pasquale, czy nawet występującego z epizodycznej rólce notariusza Karlina, Jurisa damsonsa w przepastne otchłanie kosmosu. Oczarowały też publiczność tak rzadkiej urody baryton Jnisa Apeinisa, śpiewającego partie doktora Malatesty, jak i urokliwy tenor Mihailsa Čupajevsa występującego w roli Ernesta.

Artyści ci, to nie tylko wybitni śpiewacy, ale też dużej klasy aktorzy znakomicie bawiący publiczność komediowym geanrem. Tu dzięki dużemu talentowi pantomimicznemu na największe oklaski zasłużył wykonawca roli tytułowej.

Nie byłaby jednak ta inscenizacja w teatrze operowym niczym nadzwyczajnym, gdyby nie równoważna jej plastyczna otoczka dopełniająca całości dzieła. Nad ascetyczną scenografią, w postaci przesuwających się od czasu do czasu schodów, czy ścian, których zadaniem było w dużej mierze urozmaicenie ruchu scenicznego, dominowały oryginalne, niebywałej urody surrealistyczne projekcje video. Wzbogacały one i dopełniały treści, odbicie myśli, snów i doznań bohaterów, ale jako ruchome obrazy mogłyby stanowić też zupełnie niezależne dzieła sztuki video-artu. Choć sporo tu wizualnych odwołań do Salvatore Dali, a psychologicznych do Freuda, w całości stanowiły niebywale oryginalne dzieło. A mogliśmy je oglądać dzięki wyobraźni scenografów- Giorgio Barberio Corsettiemu i Francisco Esposito przy udziale odpowiedzialnych za projekcje video Igora Renzetti, Alessandry Solimene i Lorenzo Bruno.

I aby to wszystko właśnie pokazać, twórcy przenieśli akcję inscenizacji do epoki rozkwitu kinematografii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji