Artykuły

Wrocław. Konkurs na dyrektora Teatru Polskiego wstrzymany

W poniedziałek nie odbędą się przesłuchania trzech kandydatów na dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu. Konkurs został właśnie wstrzymany. Dlaczego?

Justyna Kramorz, Igor Wójcik i Adam Sroka nie staną w poniedziałek, 29 kwietnia, przed komisją konkursową, która miała wybrać nowego dyrektora Teatru Polskiego.

- Konkurs został wstrzymany - informuje rzecznik marszałka Michał Nowakowski.

Jaki jest powód? Okazuje się, że Związek Zawodowy "Solidarność" zakwestionował udział w komisji konkursowej przedstawiciela innego związku - Inicjatywy Pracowniczej działającej w Teatrze Polskim. "S" podnosi, że mają ok. 20 członków i nie są reprezentatywni.

- w IP nie ma dostatecznej reprezentacji pracowników Polskiego, jest ich tam za mało. - Dziś w Polskim mamy 27 członków - mówi Tomasz Lulek, przewodniczący teatralnej Inicjatywy. - Zgodnie z przepisami, żeby reprezentacja była wystarczająca, do związku powinno należeć nie mniej niż 15 proc. pracowników. My ten procent przekraczamy.

W tej sprawie "S" napisało do wojewody dolnośląskiego.

Kwestię, jeszcze przed powołaniem komisji, próbował ustalić urząd marszałkowski. - Skierowaliśmy pismo do pełniącego obowiązki dyrektora Polskiego Kazimierza Budzanowskiego z zapytaniem, czy oba związki są wystarczająco reprezentowane w teatrze. W odpowiedzi napisał, że tak - mówi Agnieszka Dziedzic, dyrektorka wydziału kultury w urzędzie i członkini komisji konkursowej. Żeby jednak uciąć wątpliwości, a także nie dopuścić do unieważnienia procedury, Inicjatywa skierowała do sądu pracy wniosek o rozstrzygnięcie w tej sprawie. Kłopot w tym, że sąd na wydanie decyzji ma 60 dni, co oznacza, że komisja będzie mogła się zebrać dopiero pod koniec czerwca.

To niejedyne zastrzeżenia, jakie "Solidarność" zgłosiła co do składu komisji. Nie podoba jej się członkostwo w niej Elżbiety Czaplińskiej-Mrozek, prorektor wrocławskiej filii Akademii Sztuk Teatralnych (bo gra w spektaklach Polskiego) i Pawła Łysaka, dyrektora Teatru Powszechnego w Warszawie, który reprezentuje Stowarzyszenie Dyrektorów Samorządowych Instytucji Kultury (bo "S" uznała, że nie jest to stowarzyszenie zawodowe lub twórcze, a takie mogą być reprezentowane w komisjach wybierających dyrektorów). Te sugestie jednak zostały przez organizatora konkursu odrzucone.

Tymczasem pracownicy podpisani jako "zespół" zwołali w czwartek konferencję prasową w Teatrze Polskim, a do wiceministry kultury Wandy Zwinogrodzkiej wystosowali list otwarty, w którym winą za złą opinię na temat ich instytucji obarczają media (jak uściślili podczas konferencji - jedno medium, czyli "Gazetę Wyborczą" i wyżej podpisaną dziennikarkę). "Warto wysłuchać nas. Jesteśmy bowiem źródłem prawdziwych informacji" - piszą. Aktor Tomasz Lulek dowiedział się o czwartkowym spotkaniu przypadkiem. - Dlatego tu się pojawiłem - powiedział nam. - I wydaje mi się co najmniej dziwne, że organizatorzy konferencji występują w imieniu zespołu Teatru Polskiego, choć ani ja, ani wielu innych pracowników nie wiedziało o ich inicjatywie.

Jaka jest zatem prawda "Zespołu Pracowników Teatru Polskiego we Wrocławiu"? "Zespół" przekonuje, że teatr pracuje pełną parą, że proponuje repertuar ponad podziałami, a jego pracownicy obrywają wciąż za błędy popełnione za kadencji poprzedniego dyrektora Cezarego Morawskiego, choć wprowadzili szereg procedur naprawczych, które pozwolą uniknąć ich powtórzenia w przyszłości. Zarzucają swoim kolegom aktorom, którzy odmawiali pracy przy spektaklach produkowanych za dyrekcji Morawskiego, niemoralne zachowanie. "Nie zgadzamy się, by oceniali i negatywnie komentowali nasze zaangażowanie. Stawali się moralną wyrocznią, sami zachowując się niemoralnie" - piszą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji