Artykuły

Więzi czy więzy rodzinne?

Teatr Jaracza zaprasza w sobotę na premierę "Więzi rodzinnych". To mały thriller z komediowymi odgromnikami. Spektakl stawia też ważne pytania o to, czym są rodzinne wartości i jak przetrwać w rodzinie.

Sam autor Daniel Gordon nazywa swoją sztukę "Więzi rodzinne" czarną komedią w dwóch aktach. Dlaczego czarną? Choćby dlatego, że akcja sztuki zaczyna się przed pogrzebem. Zmarł oto Joe Casey i jego rodzina przygotowuje się do pogrzebu. Potrzebna jest pożegnalna mowa i tu zaczyna się kłopot. Bo co napisać o człowieku, który, jak mówi jego starsza córka Ellen, tak troszczył się o zwierzęta, że codziennie puszczał... pawia. Całe życie ciężko pracował na miano... obiboka. Na weselu córki pobił się z teściami.

Spraw i sprawek w życiu Joe'ego było o wiele więcej i nawet zza grobu wpływa na życie żony, córek, a nawet wnuczki. Na scenie widzimy bowiem cztery kobiety w pokoju, którego urządzenie stanowi wielka meblościanka, stół, krzesła i fotel. To tutaj rozmawiają Marylin, żona Joe'go Jego córki Ellen i Barb oraz wnuczka Christy.

W oryginale tytuł "Więzi rodzinnych" brzmi "Pruning Family Tree" czyli "Przystrzygając/prześwietlając genealogiczne drzewo". Rzeczywiście, jest co prześwietlać, ale reżyserka spektaklu Justyna Celeda nie chciała zdradzać przebiegu akcji, w której jest wiele zaskakujących momentów.

- To mały thriller - powiedziała nam Alicja Kochańska, grająca Marylin. -Tajemnice rodzinne wychodzą powoli na wierzch.

Marzena Bergmann gra z kolei Ellen. To osoba, która nie zajmuje się wychowaniem swojego dziecka. - Jako aktorka bronię postaci Ellen - powiedziała. - W życiu są trudne wybory. Ellen stara się tak naprawdę chronić swoją córkę.

Zdaniem Justyny Celedy, Ellen boi się uzależnienia od kogokolwiek. - Dla-

tego ucieka, choć potrzebuje innych - tłumaczy.

Małgorzata Rydzyńska, sceniczna Christy, porzucona przez matkę córka, którą wychowywał ojciec, zastanawia się, czy najbliższe osoby trzeba kochać bezwarunkowo. - I doszłam do wniosku, że nie trzeba - podkreśla.

- Christy latami czeka na matkę, która przelatuje jak kometa, a ona tęskni za jej miłością.

Milena Gauer, czyli Barb, przekonuje jednak, że choć "Więzi" opowiadają o dysfunkcyjnej rodzinie, jest w tym spektaklu wiele zabawnych i zaskakujących sytuacji. Potwierdza to Justyna Celeda, która nazywa je "komediowymi odgromnikami".

- Po pierwszym czytaniu dramatu uznałam, że to zabawna, trochę przewrotna, czasem nawet farsowa komedia o toksycznej rodzince - przyznała reżyserka, a jej słowa można przeczytać na stronie Teatru Jaracza. - Dużo w niej czarnego humoru, wyraziste postaci. Odłożyłam go jednak na bok. Wydawało mi się, że szukam czegoś oryginalniejszego. Po kilku dniach odkryłam, że nie mogę zapomnieć o tamtej historii. Bohaterki dosłownie chodzą za mną i domagają się, bym odpowiedziała na pytania, które mi postawiły.

Jakie obowiązki mamy wobec osób, z ktorymi oprócz biologii nas nic nie łączy? Czy można odciąć się od tego kim się było? Po co nam zależności, które nas ranią? Na czym opiera się rodzina i co ją definiuje, zwłaszcza w XXI wieku? Wybieram się więc na spotkanie z tymi czterema "wariatkami" z "Więzi rodzinnych", żeby się z nimi zaprzyjaźnić i zrozumieć ich zaskakujące wybory życiowe...

Premiera "Więzi rodzinnych" już w sobotę 27 kwietnia o godz. 19.15 na Scenie Kameralnej Teatru im. S. Jaracza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji