Artykuły

Zbigniew Hołdys: Spektakl polski od a do z

Pokochałem to przedstawienie. Te pięć dziewczyn utalentowanych na maksa, że każda może śpiewać na dowolnym festiwalu. To były dla mnie kotwice. Uśmiechałem się bez przerwy - o spektaklu "Beniowski. Ballada bez bohatera" z Teatru Nowego w Poznaniu, pokazanego na 39. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych, pisze Zbigniew Hołdys.

Wczoraj byłem zbyt zmęczony, by napisać coś więcej o spektaklu "Beniowski. Ballada bez bohatera" , na którym nieoczekiwanie się znalazłem w Teatrze na Woli. A należy się. To, co wczoraj napisałem (jest gdzieś tam niżej), to zaledwie fiszka. Metryczka. Jak zwolnienie lekarskie, że byłem chory i ozdrowiałem.

Zostałem zaproszony przez p. Dorotę Buchwald, dyrektorkę Instytutu Teatralnego, kuratorkę ogromnej części Warszawskich Spotkań Teatralnych. To ona wybrała tę sztukę do przeglądu i przywlokła cały Teatr Nowy z Poznania na uklepaną ziemię niebezpiecznej, zdeczka zblazowanej Warszawki. Ale spoko: poza zdaniem wypowiedzianym przez jednego 30-latka - "Ciekawe czy będzie pokaz lewactwa", żaden odjazd nie nastąpił. Na widowni sporo znanych osób, aktorów i reżyserów, oraz jeden szalenie groźny krytyk, prywatnie mój kumpel z czasów hipisowskich, który na szczęście nie odezwał się ani słowem.

Mnie poproszono jako muzyka, bym skomentował inscenizację na spotkaniu z widzami po jej zakończeniu.

Przed zostałem uprzedzony, że aktorzy się lekko wystraszyli, bo to jednak są aktorzy, a tu ja, a oni śpiewają i grają na instrumentach (skrzypce, gitary, flet, bębny). Ja zaś byłem przerażony, bo to jednak tekst Słowackiego, klasyka, no i teatr prawdziwy, o którym nie mam pojęcia, tekst pisany karkołomną rytmiką (11-zgłoskowiec), nie wiedziałem co to będzie za muzyka - dla mnie to była tratwa Kon Tiki w czasie sztormu. Naprawdę miałem cykora. Postanowiłem być zwykłym widzem.

Pokochałem to przedstawienie. Te pięć dziewczyn utalentowanych na maksa, że każda może śpiewać na dowolnym festiwalu, w tym jedna jako Amy Winehouse, inna jako artystka musicalowa z Broadwayu (w "Hair" bez problemu), był też drapieżny dziki głos i ruch z czasów Debbie Harry i Blondie. (Artystki są młode, mogą nie wiedzieć o kim mówię). To były dla mnie kotwice. Uśmiechałem się bez przerwy, bujałem się na fotelu rytmicznie (taka moja zwierzęca natura, jak żre), a że swoje ważę, to bujał się ze mną cały rząd. (W kinie mam to samo, dlatego chodzę na nocne seanse, gdy sale puste). Tu na widowni był full.

Muzyka mnie zaskoczyła: spodziewałem się patosu, jak na akademiach w szkole, wszak to Słowacki Juliusz, a tu bębny, odjechane harmonie, karkołomne i perfekcyjnie zaśpiewane wielogłosy, w tym moja ukochana forma "hocketingu", no znakomite. To wymagało nieaktorskiego mistrzostwa, a przecież to BENIOWSKI, w mordę, lektura szkolna którą wielu ludzi przeklinało w swoim czasie.

Owacja po była długa, bo cała inscenizacja świeża, drapieżna (wyglądowo świat z "Mad Maxa", muzycznie jak z Dirty Projectors), salwy śmiechu, bo dziewuchy wyżyły się zdrowo na samym Beniowskim. A już po spektaklu, na spotkaniu w teatralnej kawiarni, okazało się, że te diablice wcielone to pełne uroku i sexappealu, mądre kobiety, witalne (jedna całkowita debiutantka, po raz pierwszy na scenie w ogóle, o glosie na Jazz Jamboree). Plus - co najważniejsze w tej kolekcji - PANI REŻYSER Małgorzata Warsicka. Niezła awanturnica artystyczna (bardzo miła dziewczyna tte-a-tte). Ze składu osobowego wynikło, że to feministyczna jazda (być może bez intencji, tak wyszło), co mnie uwiodło mocno.

Jadąc na miejsce zastanawiałem się, czy nadzieję się na kalkę "Metro" nie daj boże, czy może na coś nowego na miarę "Hamiltona", czemu bym się dziwił - a tu wyszedł pełen siły i buntu burzliwy spektakl POLSKI od a do z. Miałem szczęście na nim być. Więc teraz wszystkie dziewczyny (i trzech męskich "niewolników" aktorów, grających w zespole) pozdrawiam, trzymam za Was kciuki, milo Was będzie widzieć w innych sztukach, może na ekranie - zawsze się wtedy uśmiechnę. Zaś awanturnicy Warsickiej powiem jedno: stworzenie czegoś takiego, trudnego i bezczelnego, zwiastuje, że namieszasz zdrowo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji