Artykuły

Okiem Widza: 39. WST - Otchłań

"Otchłań" Jennifer Haley w reż. Mariusza Grzegorzka z Teatru im. Jaracza w Łodzi na 39. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.

"Otchłań" to futurystyczny, piękny estetycznie, uwodzący aktorsko obraz teatralny, mający być dla nas, zafascynowanych możliwościami szybko rozwijających się technologii, ostrzeżeniem. Przypomina, że człowiek jest zdeterminowany przez własną naturę, ukształtowany przez doświadczanie środowiska, zmysły, uzależniony od wirtualnego świata wyobraźni. Pęknięty. Z jednej strony eksperymentuje, nie boi się, ślepo prze do przodu w swym poszukiwaniu doskonałości, szczęścia, spełnienia, z drugiej zapomina, że sam jest jej nośnikiem, pamięcią, marzeniem. Nie wie do końca, kim jest naprawdę, na co go stać, jakie ma ograniczenia, czy w ogóle zna jakieś granice. Nie jest w stanie powstrzymać się, by odkrywać swoją i świata tajemnicę. Brnie w nieznane, niebezpieczne, zabójcze rewiry samego siebie jak dziecko.

Otchłań to awers a Zacisze rewers tego samego szaleństwa ludzkości. Jedyny sens obu tym komplementarnym światom nadaje realnie oswojone, osobiście doświadczane, intymnie poznane obcowanie z tym, co wymiernie, namacalnie, naturalnie czyni człowieka szczęśliwym. Jakby musiał mieć niepodważalny dowód na istnienie tego o czym marzy, czego pragnie, co mu daje, przywraca poczucie pewności. Otchłań to piekło normatywnie ukształtowanego życia niedoskonałego, narzuconego, codziennego. Zacisze to piekło fascynujące, pociągające, upragnione. Za pieniądze, na określony czas. Matriks z awatarami pozwalającymi sprawdzać kim się jest naprawdę, poznawać granice własnych fantazji, pragnień, zachcianek, skłonności, predyspozycji. Tego, co ukryte, nieuświadomione. To gra, jak się naiwnie wydaje, bez żadnych konsekwencji, sankcji, ograniczeń. Panują tu jednak jasne zasady, obowiązuje swoisty kodeks postępowania. Co dowodzi, że zarówno w świecie realnym (komunistycznym czy demokratycznym, w każdym innym), jak i wirtualnym nie ma pełnej wolności. Nie ma idealnego, pełnego wyzwolenia. Doskonałego świata, doskonałego życia, doskonałego człowieka. Każdy system, każda struktura, każda relacja zniewala, jest podstępną, precyzyjną, bezwzględną pułapką, bezdusznym procesem prowadzącym do ubezwłasnowolniania. A skutkiem ubocznym jest niespełnienie, tęsknota, tajemnica. Zmysły zawodzą, można je oszukać. Życie i to, czego się w nim doświadcza, realnie i wirtualnie, jest ułudą. Snem. Nieskończonym procesem samooszukiwania.

Mariusz Grzegorzek wyreżyserował piękną estetycznie, perfekcyjnie zagraną przez cały zespół z perłą w koronie, zjawiskową Pauliną Walendziak (efekt ożywionej, porcelanowej lalki dziecka), bajkę dla dorosłych. Z oczywistą tezą: z przewidywalnym morałem. Człowiek może wszystko, nigdy się nie zatrzyma. Udowodnił, że teatr to kolejny rewir zmysłowej ułudy, z założenia miejsce bezkarnego poznawania siebie, snucia nieograniczonej fantazji. Z zagwarantowaną wolnością, otwartością dla każdego. Płacimy za nią, korzystamy w określonym czasie, na własną odpowiedzialność.

Scenografia, tworząca abstrakcyjny, nowoczesny, futurystyczny obraz grafiki komputerowej (otchłań) i nakładająca miraż retro realistyczna fotografia (zacisze) w połączeniu z pietyzmem, pomysłowością zaprojektowanych kostiumów, stworzyła kontekst dla wykreowania w widzów wyobraźni ich własnego raju potencjalnie utraconego. Wzbudziła lęk, obawę, że OTCHŁAŃ = ZACISZE jest już tuż, tuż. W ofensywnym natarciu. A właściwe, tu i teraz, w realnym czasie dzieje się naprawdę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji