Artykuły

Żałoba pod paznokciam

"Wracaj" Przemysława Pilarskiego w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Powszechnym w ramach XXV Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Nie jesteśmy gotowi na powrót naszych Żydów. O tym opowiadają we "Wracaj" Przemysław Pilarski i Anna Augustynowicz.

Koprodukcja łódzkiego Teatru Powszechnego ze szczecińskim Współczesnym to najbardziej "nieprzyjemny" spektakl XXV edycji Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych - i dlatego, że niełatwy w odbiorze, i z tego powodu, że mówi o nas w sposób, który się nam bardzo nie podoba.

Nam, Polakom. Akcja dzieje się w Radomiu, czyli wszędzie (na przykład w Łodzi, gdzie na murach wciąż maże się gwiazdy Dawida). Inspiracją do napisania nagrodzonego Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną tekstu Pilarskiego była książka Łukasza Krzyżanowskiego o Żydach powracających "po swoje" do Radomia - ale czy faktycznie "po swoje" i "do siebie"? - Kto śpi w moim łóżeczku? Kto pije z mojego kubeczka? - pyta Bobby Kleks, pukający znienacka do drzwi mieszkania, w którym zasiedziała się pewna rodzina. Odpowiada mu wroga cisza.

Tekst Pilarskiego to dramat lingwistyczny, wykorzystujący chwyty znane z poezji nowofalowej, na przykład żonglowanie kliszami słownymi, frazeologizmami, wyświechtanymi przysłowiami, cytatami, które wchodzą ze sobą w zgrzytliwe sąsiedztwo ("W marcu jak w garncu, a w Polsce jak kto chce", "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"). I demaskatorskim dyskursem elementarza (powtarzane jak mantra "masło jest nietanie"). Matka, Córka, Syn, Leśne Dziadki, Esterka i Gombrowicz to nie "prawdziwe" postaci, tylko "mówione" językami zlepki. Ten sposób pisania skojarzył mi się z "Między nami dobrze jest" Masłowskiej, ale o ile autorka "Pawia królowej" opisuje "polskość" z jakąś dziwną, sadomasochistyczną sympatią, o tyle u Pilarskiego nie ma buffo, wieje grozą.

Augustynowicz wydobyła z tekstu Pilarskiego złowieszczą, marszowo-musztrową rytmiczność. Aktorzy tworzą na scenie kameralną orkiestrę, co kojarzy się z pokazanym w ramach festiwalu "Hymnie do miłości". Skandują, wytupują rytm, wybijają go łyżką o szczebelki dziecięcego łóżeczka, "bejsbolem" o brzeg zardzewiałej wanny. To robi wrażenie. Technicznie spektakl jest perełką, w czym duża zasługa aktorów (oprócz Januszewskiej: Maria Dąbrowska, Małgorzata Goździk, Monika Kępka, Jakub Kryształ i Adam Kuzycz-Berezowski). Podoba mi się klimatyczna scenografia Marka Brauna. Na tropy interpretacyjne naprowadzają też oszczędne multimedia o charakterze ilustracyjno-metaforycznym. Kiedy Leśne Dziadki opowiadają, że "W stodołach działy się zabawy najlepsze! W stodołach wióry leciały! W stodołach ogień był!", w tle w estetyce horroru pokazywany jest las, a drzewa kojarzą się też z korzeniami. Sygnałów jest w spektaklu więcej, również dźwiękowych (turkot pociągu).

Chcesz wiedzieć, czym żyje Łódź? Zapisz się na nasz codzienny newsletter, a nic Cię nie ominie

"Zaangażowani intelektualiści"

Wymyślając postać Bobby'ego, Pilarski za wszelką cenę starał się wymknąć stereotypom. Imię dał mu po Dylanie, nazwisko - wprawdzie z Fredry, ale dlatego, że "dobrze brzmi". W didaskaliach można przeczytać, że Bobby ma wyglądać jak skrzyżowanie Dylana z Marylą Rodowicz i Kurtem Cobainem. W spektaklu Powszechnego i Współczesnego gra go znakomita Anna Januszewska, w kamizelce i spodniach w kant.

Nie można tego powiedzieć o antagonistach: dziarskim chłopcu w skinowskim fleyersie, który rzuca się na Bobby'ego z okrzykiem "Polska Walcząca!" czy kulawej na dwie nogi matce. Ze stereotypów w stylu "piją w kawiarni sojowe latte" ulepiona jest satyra na "zaangażowanych intelektualistów", których Pilarski przedstawił jako freegan o pretensjonalnych ksywkach. "A teatr? Teatr już mamy" - mówią.

Z tym by się zgodziła odznaczona przez ministra Glińskiego za zasługi dla kultury Temida Stankiewicz-Podhorecka, która w mediach ojca Rydzyka walczy z "zalewem tematyki żydowskiej". No właśnie, to osoby Temidopodobne powinny obejrzeć spektakl Pilarskiego i Augustynowicz, ale czy zmieniłyby zdanie? Nie sądzę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji