Girl power!
"Włókniarki" w reż. Tomasza Mana w Teatrze Arlekin w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Jubileuszową odsłonę Dotknij Teatru zainaugurował punkrockowy musical o łódzkich robotnicach. Dobrze, że spektakl pozostanie w repertuarze Arlekina - trzeba go zobaczyć!
Kiedy tylko Czarne wydało "Aleję włókniarek" - reportaż Marty Madejskiej o zapomnianych budowniczych fabrycznej Łodzi - zewsząd słyszałam o pomysłach na sceniczną adaptację tego tekstu, od czytań performatywnych po przedstawienie mające połączyć go z "Uciechami staropolskimi" (to w Nowym). Cieszę się, że ten tak ważny dla Łodzi tekst po raz pierwszy zabrzmiał na scenie właśnie w trakcie Dotknij Teatru, którego hasłem jest w tym roku "Miasto".
Łódzka herstoria
Tomasz Man wybrał z historycznego reportażu Madejskiej kilka wątków układających się w spójną opowieść. O łódzkich włókniarkach, które wciąż nie mają w mieście swojej alei, opowiada w układzie chronologicznym: dziewczyny przyjeżdżają do Łodzi ze wsi, a pracę w fabrykach traktują emancypacyjnie jako oderwanie od męża i roli, wybicie się na niepodległość. W fabrykach doznają upokorzeń, są molestowane. Rodzą przy krosnach, ronią, walczą o prawo do aborcji. Strajkują. A jednak kiedy na fali prywatyzacji przemysł tekstylny w Łodzi umiera, nostalgicznie wzdychają za pozamykanymi fabrykami. - Poszłabym tam od razu - mówi jedna z bohaterek. To bardzo mocna scena. Po prostu: życie. Mam wrażenie, że dzięki kondensacji tekstu i podporządkowania go muzyce reportaż Madejskiej stał się jeszcze wyrazistszy.
"Włókniarki" to teatr szczery i zaangażowany. Manowi przyświecał ten sam cel, co Madejskiej - próba upamiętnienia, dowartościowania. To przecież łódzka herstoria. - Wysiłek kobiet nie był militarny i może dlatego nie ma na niego miejsca w podręcznikach. A szkoda. To wysiłek codzienności. Jesteśmy pokoleniami, które przychodzą po masach ludzi, którym wiele zawdzięczamy. Poprzedza nas ogrom biedy, nędzy i wysiłku. Wstydzimy się przyznać, że to część naszej historii - mówiła Madejska w wywiadzie udzielonym tuż po wydaniu książki.
Patrzyłam na osiem aktorek Arlekina i czułam, że podpisałyby się pod tymi słowami. Kto wie, może pracując nad spektaklem, myślały o własnych babkach?
Chcesz wiedzieć, czym żyje Łódź? Zapisz się na nasz codzienny newsletter, a nic Cię nie ominie
Punkowe protest songi
Agata Butwiłowska, Emilia Dryja, Klaudia Kalinowska, Adrianna Maliszewska, Katarzyna Pałka, Joanna Wiśniewska, Małgorzata Wolańska i Karolina Zajdel. To one przędą ten spektakl. Chociaż może to nie najlepsza metafora - one szarpią, gniotą i wyrywają. Jest w "Włókniarkach" kobieca energia. Nie wiedziałam, że Arlekin ma w zespole takie fajne dziewczyny! Man miał znakomity pomysł, żeby zgromadzone przez Madejską opowieści-świadectwa ująć w formę protest songów. Punkowych, pełnych gniewu i rozpaczy. Symptomatyczne, że w zespole muzycznym są sami panowie (Andrzej Domaradzki, Maciej Kuliberda i Michał Nowak - brawo), ale też to, że upozycjonowano ich jako tło, zasłonięto krosnami.
Jest w "Włókniarkach" mnóstwo świetnych pomysłów muzycznych i choreograficznych. Na przykład wizyta Jana Pawła II u pracownic Polteksu wyśpiewana została w stylu gospel - Agata Butwiłowska zrobiła to brawurowo. Robi wrażenie finałowa punkowa "Prząśniczka". A przy tym Man wyeksponował ukryty w książce Madejskiej dowcip, uśmiech przez łzy. Np. Małgorzata Wolańska podaje historię robotnicy, którą od decyzji aborcji odwiódł sen; włókniarce objawiła się Matka Boska, pytając, czy zaopiekuje się Dzieciątkiem, kiedy ona pójdzie na trzecią zmianę. Gdyby "Włókniarki" zostały wydane w formie słuchowiska, kupiłabym.
Podoba mi się też minimalistyczna scenografia Anetty Piekarskiej-Man, z krosnami w roli głównej (świetny pomysł, żeby wykorzystać je jako harfę!) i z użyciem prostych, drewnianych skrzynek o różnym zastosowaniu, nie tylko jako podest do wyśpiewywania protest songów. Na oczach widza budowana jest z nich np. klatka (mocna scena z głodującymi robotnicami!)
Arlekin rozwija pod dyrekcją Wojciecha Brawera skrzydła. W Międzynarodowym Dniu Teatru ogłoszono wyniki konkursu im. Jana Dormana, organizowanego przez Instytut Teatralny. Nad "Rutką" - a więc kolejnym łódzkim tematem, tym razem związanym z gettem - będzie pracować Karolina Maciejaszek. Trzymam kciuki!
"Włókniarki" można zobaczyć w Arlekinie 26, 27 i 28 kwietnia, później - w czerwcu. Koniecznie.