Artykuły

Lublin. Grand Prix dla sąsiadów z Białorusi

Grand Prix Festiwalu Teatrów Europy Środkowej Sąsiedzi zdobył białoruski teatr InZhest za apokalipsę, w której obok ludzi aktorami byli: spychacz, koparka, dźwig i wóz strażacki.

Nie ma dwóch zdań, że takiego teatru, jaki wykreował na placu Zamkowym InZhest z Mińska, nigdy (nie tylko) w Lublinie nie widzieliśmy. Białoruska grupa pokazała niełatwą do rozszyfrowania, lecz zrealizowaną niezwykłymi środkami teatralną makromiksturę, w której odkrywa się coś z dziecięcych wspomnień i marzeń oraz z sennych koszmarów, coś z archetypów i kodów kultury, z ludzkich utopii, wielkich wizji i ich krachu. Na oświetlany flarami, pochodniami i ogniskami plac Zamkowy wjechała najprawdziwsza koparka, spychacz, dźwig i inne maszyny - i symulowały walkę. A między nimi ludzie-skorpiony na kilkumetrowych szczudłach i w maskach w stylu science fiction. W tym totalnym teatrze brakowało tylko startu promu Columbia. Najważniejsze było jednak samo dzianie się, pulsowanie tego scenicznego bytu w procesie od narodzin do śmierci, to bliżej nieokreślone tytułowe "reversio", proces przez swą powszechność dramatyczny, straszny i bezludzki albo antyludzki. Jakże mali i bezradni okazywali się ludzie wobec tych maszyn i skorpionów, chroniący się - wraz z symbolami kultury - w budowli z wielkich tkanin, która być może była sarkofagiem, a może tajemniczą świątynią. Niezwykłe plastycznie widowisko "Reversio" [na zdjęciu] oprawiono stosowną muzyką - niepokojącą, narzucającą tempo, goniącą błyskawiczny upływ czasu. Gdy wszystko ucichło, wiatr począł rozwiewać po placu tysiące kolorowych piórek, jakby to były nasiona oczekujące, że ktoś da im szansę na życie. Nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, co właściwie stało się na placu Zamkowym? Czy była to wolna gra wyobraźni bez granic czy metafora naszej współczesnej sytuacji, obraz cyrku technologii albo śmietnika i grobu cywilizacji?

Część publiczności pozostała jednak sceptyczna wobec werdyktu jury (tworzyli je: Piotr Bikont, Krzesimir Dębski i Jacek Poniedziałek) chwalącego oryginalność i nowatorstwo "Reversio". Nie bez racji, bo pomimo wybitnej widowiskowości chyba InZhest przekroczył pewną granicę sensu użycia tak specjalnych środków. Ośmieszył własną estetykę, forma przeważyła nad treścią, efekt nad prawdą. Nie doszło do żadnej walki, koparka i dźwig zaledwie "pobrzękiwały" silnikami i mechanizmami, były więc w istocie tylko odmianą makiet, tyle że nie z tektury, a z metalu. Bębniarze walili co sił w widowiskowo płonące beczki-bębny, ale jedynie "dogrywali" swój rytm do wcześniej nagranej muzyki.

Niemniej InZhest broni się śmiałością, siłą i pomysłowością, z jaką realizuje projekty. Inną próbkę takiej postawy dali młodzi białoruscy performersi z Teatru Psychicznej Nierównowagi, aranżujący akcje wciągające publiczność do działania. To ciekawe, że teatry z Białorusi tak bardzo lubią eksperymentować bez kontekstów politycznych, czego z kolei oczekuje nasza publiczność, wychowana na polskim teatrze alternatywnym i przekonana, że zaraz nagle, niczym królik z rękawa, na scenie pojawi się karykaturalna fraza o Łukaszence. Powinniśmy zmienić okulary, przez które sztukę z Białorusi chcemy widzieć tylko w doraźnym kontekście politycznym. Godny specjalnego polecenia jest bardzo ciekawy artykuł Iriny Lappo na ten temat, wydrukowany w biuletynie festiwalowym "5Ściana".

Teatr InZchest

Teatr InZchest został założony (najpierw jako Zhest) w 1981 roku przez mińskich studentów pod wodzą Slava Inozemtceva, artysty, który wypracował własną szkołę treningu aktorskiego. Grupa deklaruje, że jest niezależna od kanonów literatury, upodobań publiczności i władz, robi po prostu "teatr fizyczny", taki, jaki się InZhest podoba, używając wszelkich dostępnych form wypowiedzi scenicznej.

Nagrody w pozostałych kategoriach

W kategorii "Teatr po rewolucji - rewolucja w teatrze" nagrodę Perła Sąsiadów otrzymał spektakl "Darkroom" według Rujana Jegera w reżyserii Przemysława Wojcieszka z Teatru Polonia Krystyny Jandy. Jest to zgrabnie wyreżyserowana, prosta historyjka ucząca tolerancji, z wyraźnie zarysowanymi postaciami bohaterów. Dziadek, który zawsze zdradzał żonę i miał niemal 300 kochanek, uwielbiał hazard i alkohol, a teraz do grona swych pasji dołączył Radio Maryja i Ojca Dyrektora, zaprzyjaźnia się z młodym gejem, który z kolei prowadzi karaoke w klubie dla gejów i zakochuje się nieszczęśliwie, bo jego partner boi się przyznać światu, że jest gejem.

W kategorii teatrów plenerowo-ulicznych Perłą Sąsiadów nagrodzono Teatro Tatro ze Słowacji za spektakl "Bianca Braselli, kobieta o dwóch głowach" w reżyserii Ondreja Spisaka. Tatro zachwyciło lubelską publiczność - i pewnie gdyby widzowie mieli swoją nagrodę, daliby ją Słowakom - za rzadko spotykane mistrzostwo w łączeniu cyrkowej błazenady z dramatycznym przesłaniem, docieranie przez humor i ironię do pokładów skrywanych w nas pytań o sens marzeń, życia i śmierci. Przyznano też dwa wyróżnienia: dla czeskiego teatru Continuo za "Upływ czasu" oraz dla Teatru Krepsko za "Najmniejszą kobietę świata" (w grupie przedstawień pozakonkursowych).

Komentarz Grzegorza Józefczuka

Festiwal wymyślony przez Witolda Mazurkiewicza miał wyraźne oblicze. Nie dublował Konfrontacji Teatralnych. Dał radość obcowania z innymi stylistykami, szczególnie z tymi, które wywodzą się z tradycji cyrkowego namiotu i ulicznej parady, ale służą nie tylko zabawie, oferują znakomite aktorstwo. "Sąsiedzi" dali również zachęcającą do dalszych prezentacji próbkę teatrów z Ukrainy i Białorusi, gdzie dyskusje o historii i tożsamości narodowej, o uwikłaniach człowieka w globalizujący się świat i o przewartościowaniach kultury, są teraz chyba najbardziej gorące. Już nie można wyobrazić sobie Lublina bez "Sąsiadów". Kolorowe piórka ze spektaklu "Reversio" już kiełkują.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji