Artykuły

Z roślinami do walki z Trumpami

"Trump i pole kukurydzy" Artura Pałygi w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Jarosław Reszka w Expressie Bydgoskim.

Paweł Łysak i Artur Pałyga powrócili do Bydgoszczy z uniwersalnym przesłaniem

Pawłowi Łysakowi jako reżyserowi i Arturowi Pałydze jako dramaturgowi zawdzięczamy dwa szczególne, bo bardzo bydgoskie przedstawienia. Teraz jednak ta dwójka chce zainteresować bydgoską publiczność problemami, nad którymi zadumać się musi cała ludzkość. W "Trumpie i polu kukurydzy" scenograf Robert Rumas zaprasza widzów pod ciasną budowlę ze szkła. Widzowie siadają na scenie, więc szklaną budowlę mają niemal na wyciągnięcie ręki. Składa się ona z trzech pomieszczeń. W lewym znajdują się garderoba i piętrowe łóżka. Po prawej mamy oranżerię. W środkowym pomieszczeniu stoją stół, krzesła, mikrofalówka i naczynia kuchenne.

Szóstka ludzi za szkłem zajmuje się sobą. Widzowie, przyglądając się temu przez ponad kwadrans, zaczynają się niepokoić. Czy cały spektakl ma tak wyglądać? Nie. W pewnej chwili dwóch mężczyzn zakłada białe kombinezony i maski pegazki. Wyposażeni w spryskiwacze wychodzą zza szkła i ruszają pomiędzy widzów, zraszając ich niczym rośliny. Za chwilę dowiemy się, że tkwimy w zdegradowanym środowisku, a szklane pomieszczenie jest schronem.

Szczególne znaczenie w schronie ma oranżeria. To nadzieja ludzkości jutra. Artur Pałyga napisał "Trumpa i pole kukurydzy" pod wpływem prac australijskiej biolożki Moniki Gagliano. Zajmuje się ona zagadnieniem komunikacji w świecie roślin. Dowodzi, że rośliny potrafią gromadzić informacje i przekazywać je nie tylko sobie samym, lecz także ludziom. I jeśli tylko zechcemy roślin słuchać, możemy mieć z tego wiele pożytku. Osobą, która chce wykorzystać informacje płynące od roślin, jest Donald Trump. Ta wiedza nie jest mu jednak potrzebna do życia w symbiozie z przyrodą, lecz do władzy nad światem. Rozmowa prezydenta z kukurydzą jest jedną z najlepszych scen w spektaklu.

W roli Trumpa doskonale się odnalazł dobrze znany bydgoskim teatromanom Mateusz Łasowski. Aktor dojrzewał w Teatrze Polskim, gdy kierował nim Paweł Łysak. Za Łysakiem wyjechał do Teatru Powszechnego. Teraz wracają nad Brdę, by dać bydgoszczanom oryginalne przedstawienie. Powraca też do Bydgoszczy Artur Pałyga. Kilka lat temu Pałyga sprezentował bydgoszczanom dwie sztuki, nawiązujące do historii miasta - "Truskawkową niedzielę" i "Historie bydgoskie". Teraz wespół z Łysakiem wysyłają przesłanie uniwersalne. Światu ukształtowanemu i rządzonemu przez białych mężczyzn (oprócz Trumpa-Łasowskiego na scenie reprezentuje go jego trochę rywal, a trochę totumfacki - Damian Kwiatkowski) usiłują przeciwstawić się obdarzone większą wrażliwością kobiety. Spośród czwórki aktorek szczególnie wyraziste kreacje stworzyły dwie Małgorzaty - Trofimiuk i Witkowska. Treści, które przekazują, nie są proste. I w tym kryje się zagrożenie - już nie dla świata, tylko tej konkretnej sztuki. Nie zniesie ona widza, który przyjdzie do teatru rozkojarzony i niechętny do intelektualnej współpracy z aktorami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji