Artykuły

Małgorzata Bogdańska: Najlepsze rady jakie dostałam w życiu

- Wiele cudownych wskazówek dostałam od najbliższych, zwłaszcza od męża. Pomagają mi w życiu prywatnym i zawodowym. Czerpię z nich pełnymi garściami - mówi aktorka Małgorzata Bogdańska.

"Dziś wreszcie odpręż się, porzuć lęk i wstyd, i bądź tylko sobą". Ramka z takim zdaniem stoi u mnie w domu na biurku. Czytam ją każdego dnia. I staram się wcielać w życie. Chodzi o to, aby uwierzyć w siebie, nie bać się marzyć. Nie stawiać sobie barier. Kilka lat temu odważyłam się wystąpić w monodramie. Śmiałości dodał mi mąż, jego wiara w moje możliwości. Najpierw wyreżyserował dla mnie spektakl "Moja droga B." na podstawie felietonów Krystyny Jandy. A potem kolejny - "Nie lubię pana, panie Fellini", inspirowany życiem wybitnej włoskiej aktorki Giulietty Masiny, żony Federica Felliniego. W wieku 50 lat nauczyłam się stepować, grać na trąbce. Z tym przedstawieniem jeżdżę po całej Polsce, wystąpiłam nawet w Turynie. Dzięki tym występom uwierzyłam, że jestem w stanie przekroczyć na scenie wiele granic.

Nie zmieniaj się! Zarówno mąż, jak i rodzice zachęcają mnie, żebym była wierna sobie, nie zamartwiała się, tylko robiła to, co sprawia mi radość. Abym po podjęciu każdej decyzji zawsze mogła spojrzeć w lustro bez wyrzutów sumienia. Przyznaję, że często jestem nadekspresyjna, rozedrgana. Od najmłodszych lat słyszałam więc, że powinnam się wyciszyć. Ale przecież z drugiej strony to bardzo cenna cecha w moim zawodzie. Aktorka nie może być letnia. Utwierdził mnie w tym mąż, gdy pewnego dnia powiedział: "Taka już jesteś i wykorzystaj to! Nie zmieniaj się".

W rodzinie siła. Zawsze, w każdej sytuacji mogłam liczyć na rodziców. Do dziś są bardzo nadopiekuńczy. Nawet teraz przypominają mi, żebym włożyła czapkę, gdy jest zimno. Zresztą ja zachowuję się tak samo w stosunku do mojego syna. Z mężem bardzo się wspieramy. Nie mamy przed sobą tajemnic. Dyskutujemy na wszystkie tematy. Bo najważniejsze to ze sobą rozmawiać! Potrzebna jest komunikacja, bliskość, mówienie o uczuciach. Nie wyobrażam sobie, aby żyć w niedomówieniach. Jestem wielką szczęściarą. Marek Koterski to artysta, który inspiruje, dodaje skrzydeł. W ogóle się nie kłócimy. I nigdy się ze sobą nie nudzimy. Mam do niego pełne zaufanie. Jest dużo rzeczy, które razem lubimy robić: czytać książki w łóżku, leżeć z naszym psem Mikim na kanapie, jeść ciastka, rozmawiać, tańczyć. Wszystko ze sobą konsultujemy. Lubimy się o siebie troszczyć.

Najfajniej jest móc całe życie robić to, co się kocha. Przeczytałam gdzieś takie zdanie. I pomyślałam, że to szczera prawda, a ja mam fajnie! Niektórzy uważają, że wtedy się nie pracuje, ale to nie jest prawda. Nasz zawód jest bardzo wyczerpujący, oczywiście jeśli daje się z siebie wszystko. A ja tak mam. Od piątej klasy szkoły podstawowej wiedziałam, że chcę być aktorką. I udało się. Jestem bardzo szczęśliwa. Mogę grać wszędzie, byle być blisko widza. Dlatego często występuję również charytatywnie - w więzieniach, noclegowniach dla bezdomnych, szpitalach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji