Artykuły

Po naszemu w Dramatycznym

Teatr Montownia z Warszawy uświetni obchody Międzynarodowego Dnia Teatru w Białymstoku. 27 marca w Teatrze Dramatycznym pokaże spektakl "Po naszemu".

Będzie to już kolejna wizyta Montowni. W Białymstoku aktorzy gościli z gorąco oklaskiwaną "Ślebodą", "Szelmostwami Skapena" (w Teatrze Dramatycznym) i "Zabawą" (w Białostockim Teatrze Lalek).

Choć do spektaklu jeszcze ponad dwa tygodnie, Teatr Montownia w niepełnym składzie (w osobie Marcina Perchucia i Doroty Naruszewicz) gościł wczoraj w Białymstoku.

- Kiedy wracamy z naszych objazdów po Polsce i spotkań z publicznością, to na gorąco zbieramy mnóstwo spostrzeżeń i żartów na temat relacji widz - aktor. Postanowiliśmy je w końcu włączyć w nasze życie sceniczne. I udało się. Powstał spektakl o kondycji artystów w dzisiejszym świecie, o relacjach: świat - odbiorcy - artyści - opowiadał o spektaklu "Po naszemu" Marcin Perchuć na wczorajszej konferencji prasowej. - To spektakl, który wyśmiewa pewne stereotypy, amerykanizm naszej kultury, pokazuje małość ludzi, którzy pokrętnymi ścieżkami starają się wspiąć gdzieś wyżej. Myślę, że jest to bardzo atrakcyjny spektakl, jednocześnie uświadamia i mocno bawi. W całej Polsce publiczność przyjmuje go bardzo gorąco.

Krytycy spektakl "Po naszemu" nazwali rozciągniętym do godziny skeczem z pogranicza estrady i studenckiego kabaretu z cyklu .Polak potrafi", który aktorzy Montowni zagrali śmiało, z marszu i z lekko ironicznym dystansem.

Teatr Montownia słynie jako grupa młodych, bardzo zdolnych i pracowitych ludzi. Pod względem artystycznym mają się dobrze. Pracują pełną parą nad kolejnymi spektaklami. Ostatnia produkcja to przedstawienie pod skomplikowanym i zapierającym dech w piersiach tytułem: "O mój tato, biedny tato, mama powiesiła cię w szafie na śmierć, a mnie się serce kraje na ćwierć". Aktorzy zaprosili do współpracy m.in. słynną scenografkę Zofię de Ines i orkiestrę Kormorany. Powstał - jak określiła to krytyka - "najpełniejszy spektakl Montowni pod względem teatrów wszelakich, czyli muzyki, scenografii, kostiumów".

Co jest zaś problemem Teatru Montownia? Finanse i brak lokalu. Obecnie aktorzy wystawiają u tych. którzy ich przygarną, m.in. w Teatrze Studio, warszawskiej Akademii Teatralnej, Domu Kultury na Mokotowie.

- Przymierzamy się do tego, aby gdzieś wylądować na stale, ale to się wiąże z takimi ogromnymi komplikacjami... - wzdycha Marcin Perchuć. - Teatr musi mieć swojego mecenasa, nie ma siły, aby sam się utrzymał. A znalezienie mecenasa jest trudne o tyle, że nadal jesteśmy uważani za teatr offowy i niestety wstęp na niektóre festiwale mamy zamknięty, tak jak i drogi pomocy ze strony państwa...

Tu wtrącił się Andrzej Karolak, dyrektor Teatru Dramatycznego, wielki entuzjasta Teatru Montownia:

- Bardzo bym chciał, aby Montownia miała swa siedzibę właśnie w naszym Dramatycznym, bo Teatr Montownia naprawdę zasługuje na pomoc. Gdyby nasz Urząd Wojewódzki zechciał nas wspomóc w jego przygarnięciu - byłoby to z pożytkiem dla teatru i naszego miasta - mówił dyrektor Karolak. - Po pierwsze: ranga tego teatru jest tak wielka, że byłby to dla miasta splendor. Po drugie: Montownia, mając siedzibę w naszym mieście i jeżdżąc z występami po Polsce - promowałaby nasze miasto. Po trzecie: twórczy ferment panujący w Montowni - sprzyjałby naszemu teatrowi, podniósłby jego poziom, nastąpiłoby twórcze sprzężenie. Naprawdę są ku temu warunki; mamy aż pięć pomieszczeń, w których można by grać: duża scena, mała scena, kieszeń sceniczna, foyer, stolarnia, którą można zaadaptować. Możemy więc wszystko zrobić, tyto niestety, nikogo z naszych władz to nie interesuje. My mamy pieniędzy tak mało. że nie wystarcza na nasze produkcje. A szkoda...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji