Uciec od flipperów i gorzały
"Zdobycie bieguna południowego" to nie jest sztuka o wyprawie naszego dzielnego podróżnika Marka Kamińskiego. Młodzi bohaterowie dramatu Manfreda Karge także wędrują, przez Antarktydę, ale tylko w swojej wyobraźni.
Wyimaginowana podróż jest dla bezrobotnych mieszkańców niemieckiego miasteczka ucieczką od beznadziejnego żyda, które wypełniają jedynie "flippery i gorzała".
Ta wizja losu młodych ludzi może zaskakiwać poetycką niemal subtelnością. Polski dramaturg pisząc sztukę o podobnej problematyce musiałby włożyć w ręce swoich bohaterów kije baseballowe. One, jak wiadomo, wystarczają naszej młodzieży do rozładowania frustracji.
Ale dziecinna, zdawałoby się, zabawa w polarników kończy się równie dramatycznie jak wyprawa słynnego polarnika - Roalda Amundsena. Jednych doprowadza do szaleństwa i utraty kontaktu z najbliższymi osobami. Inni ratunku muszą szukać w emigracji. Wszyscy jednak uświadamiają sobie, że ich życie jest wielką i trudną podróżą.
W "Zdobyciu bieguna południowego" występują aktorzy Teatru Montownia wsparci młodymi kolegami z Teatru Powszechnego. Miłośnicy Montowni przyzwyczaili się, że ten zespół dostarcza przede wszystkim dobrej teatralnej zabawy. Tym razem, chłopcy z Montowni z powodzeniem pokazują dramatyczną stronę swojego aktorstwa.
Spektakl w Teatrze Powszechnym ogląda się z zaciekawieniem także dlatego, że reżyserowi, Cezaremu Morawskiemu i wykonawcom, udało się połączyć plan realistyczny i metaforyczny sztuki. Obskurny strych, na którym spotykają się młodzi ludzie, nie tylko w ich wyobraźni zamienia się w polarny ląd. Biel prześcieradeł od razu kojarzy się ze śnieżnymi przestrzeniami Antarktydy.
Po przedstawieniu w pamięci pozostaje także scena miłosnego aktu między Słupiankiem (Adam Krawczuk) a Braukmannową (znakomita Dorota Landowska). Warto by tę scenę zobaczyli ci, którzy erotykę w sztuce pokazują tak jak w seksualnych poradnikach.