Artykuły

Wrocław. "Wyzwolenie: królowe" w Capitolu

Drag queens w piórach i cekinach w roli muz, Konrad jako starzec grany przez młodziutką aktorkę, Polska z pióropuszem z kłosów zboża - w sobotę w Capitolu premiera "Wyzwolenia: królowych".

Agnieszka Wolny-Hamkało i Martyna Majewska biorą na warsztat tekst Wyspiańskiego, żeby w jego wizji teatru w teatrze zobaczyć queerową fantazję, a poprzez nią - diagnozę współczesnej Polski. - Szukałyśmy tekstu, który warto byłoby dotlenić przez współczesną interpretację i który miałby potencjał mówienia o Polsce - mówi Wolny-Hamkało, poetka, prozaiczka, dramatopisarka.

- W "Wyzwoleniu" znalazłyśmy dyskusję o polskości, przekrój postaw Polaków - od narodowych po antynarodowe, od ateistycznych po katolickie. Przy czym jest to otwarty dramat, pozwalający na pracę z tekstem niechronologicznym i abstrakcyjnym. Muza, która jest bardzo ważną postacią w tym tekście, skojarzyła nam się z drag queen przez to, co mówi o braniu wysokiego tonu w teatrze czy wyzwalaniu się poprzez zabawę. Do Wyspiańskiego dokładam sporo od siebie, choćby traktując wyzwolenie w kontekście wyjścia z Facebooka.

Reżyserka Martyna Majewska w pracy nad spektaklem musiała dokonać szeregu wyzwoleń: - Wyzwalamy się tu ze struktur myślowych o konstruowaniu spektaklu, z podejścia do tradycyjnego tekstu, ze schematów pracy i przyzwyczajeń, z własnych doświadczeń. I staramy się, żeby częścią tego podejścia zarazić widownię. Staramy się wziąć w nawias kwestie - wydawałoby się - oczywiste.

Pytamy, czy artyści mają zabierać głos w ważnych sprawach, a jeśli tak, to czy powinni robić to bezpośrednio, czy w zapośredniczony sposób, korzystając z masek, wkładając wypowiedzi w usta konstruowanych przez siebie bohaterów. Unikamy przy tym jednoznacznych diagnoz, wyzwalamy się z posiadania recepty na wszystko, łamiemy oczywistości, choćby przez dobór obsady, w której bierzemy w nawias płeć, wiek, tzw. warunki, działając na kontrze do nich. W ten sposób wyzwalamy się z konstruktu.

Konradem jest w spektaklu Klaudia Waszak, wcześniej obsadzana zazwyczaj - ze względu na drobną figurę i rysy twarzy - w rolach dzieci. - Tu jestem starym facetem - mówi. - Teatralną legendą, aktorem, który u schyłku kariery przyjmuje rolę Konrada. Chciałby mieć ją w CV, tymczasem jest na wykończeniu życiowym i artystycznym. Na początku było to dla mnie wyzwanie, ale w toku pracy odnalazłam w sobie tego dziadersa i lubię tę postać. Nauczyłam się od niej, że warto zmierzyć się z własnym wizerunkiem.

Muzykę do spektaklu, w tym dziesięć piosenek, napisał Dawid Majewski: - Chciałem, żeby pojawiły się tu trzy elementy. Pierwszym są polskie diwy, bardzo istotne dla środowiska queerowego, takie jak Violetta Villas, Anna Jantar czy Beata Kozidrak - opowiada.

- Po drugie, hity z ich repertuaru ożeniłem z cytatami z Chopina. Po trzecie, zależało mi na elektronicznych aranżach. Oprócz znanych przebojów pojawia się tu kilka autorskich piosenek z tekstami Wyspiańskiego i Wolny-Hamkało, również z Chopinem w samplach. Do tego fortepian na żywo plus instrumenty elektroniczne. Jest też polski hymn z przekombinowaną, dziwną, niepokojącą harmonią. Mogę powiedzieć, że wyzwalamy polskie piosenki z koszmarnych aranżacji, a Chopina z klasycznych form. Bawimy się nim.

Za scenografię i kostiumy odpowiada Anna Haudek, a za choreografię Magdalena Marcinkowska i Kamila Górny, które prowadzą pierwszy w Polsce dom vogueingowy. Vogueing to ruch pokrewny kulturze drag queen, którego nazwa nawiązuje do tytułu znanego miesięcznika przez odwołanie do póz przybieranych przez modelki przed obiektywem aparatu i ich charakterystycznego kroku na wybiegach. Te elementy są podstawą tańca voguerów.

- Ale w naszych działaniach nie chodzi wyłącznie o choreografię, choć spotykamy się na balach, podczas których organizujemy zawody - tłumaczy Marcinkowska. - Dużo ważniejsze jest tworzenie społeczności wokół domów vogueingowych. Możemy przyjmować rozmaite tożsamości, tworzyć wymyślone persony, przybierać maski zgodne z naszymi potrzebami i - choćby były najdziwniejsze, najbardziej szalone - czuć się w nich spełnieni i akceptowani.

Majewska obiecuje, że mimo tych wszystkich szaleństw zobaczymy na Scenie Ciśnień narodowy polski dramat. - Wyspiański wybrał scenę narodową i konwencję teatru w teatrze, żeby opowiedzieć o stanie Polski - tłumaczy. - Robimy dokładnie to samo, tyle że Polska i teatr są dziś zupełnie inne.

Premiera "Wyzwolenia: królowych" w sobotę. Kolejne pokazy - 27, 29 i 30 stycznia. Wszystkie rozpoczynają się o godz. 19, bilety 30 i 40 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji